Cienioryt – wzorowana na literaturze iberoamerykańskiej oraz powieści płaszcza i szpady historia fantasy pióra Krzysztofa Piskorskiego znalazła się wśród finałowej piątki jubileuszowej, trzydziestej edycji Nagrody im. Janusza A. Zajdla.
To od lat najważniejsze i najbardziej prestiżowe literackie wyróżnienie w dziedzinie fantastyki. Teksty – powieści i opowiadania – opublikowane przez polskich autorów w przeciągu całego poprzedzającego przyznanie nagrody roku, nominują sami czytelnicy. W kategorii powieść zgłoszono tym razem aż 52 teksty napisane przez 40 autorów, które ukazały się nakładem 28 różnych wydawnictw. Na powieści zakwalifikowane do ścisłego finału głosowało w sumie od 20 do 26 % nominujących.
W finałowej piątce, obok Cieniorytu Krzysztofa Piskorskiego znalazły się książki: Przedksiężycowi tom 3 Anny Kańtoch, Szczęśliwa ziemia Łukasza Orbitowskiego, Sezon burz Andrzeja Sapkowskiego oraz Holocaust F Cezarego Zbierzchowskiego. Nazwisko zwycięzcy poznamy podczas tegorocznego Ogólnopolskiego Konwentu Miłośników Fantastyki Polcon, który odbędzie się tym razem w Bielsku Białej w dniach 4-7 września.
Jak twierdzi wielokrotny laureat Zajdla i mistrz literackiej kreacji, Jacek Dukaj:
Cienioryt Krzysztofa Piskorskiego to literacki dwupak: porywająca przygoda w konwencji płaszcza i szpady, a zarazem światotwórstwo najwyższej klasy, dobrze przemyślane i – co rzadkie – odbijające się w samym sposobie poprowadzenia fabuły. Ten świat tak łatwo wciąga czytelnika, a światłocieniowy koncept Piskorskiego prędko wydaje się naturalny i oczywisty, być może dlatego, że został oparty na najdawniejszych intuicjach ludzkości: w cieniu kryć może się wszystko, a każdy człowiek ma swojego czarnego bliźniaka, cień jego myśli, uczynków i snów.
Krzysztof Piskorski, Cienioryt
30. Nagroda im. Janusza A. Zajdla – nominacja
Wydawnictwo Literackie
1 komentarz
Bardzo się cieszę z tej nominacji i trzymam kciuki za ciąg dalszy. Takich powieści, świeżych, przygodowych, niby fantasy, a jednak Trzej Muszkieterowie, dawno już nie było.
Ujmuje zabawa słowem. Nie ma nic niepotrzebnego i niczego nie brakuje. Żadnych górnolotnych uniesień od czapy, tak częstych w książkach fantasy.
Moja przygoda z tą książką zaczęła się od spotkania autora na Pyrkonie, którego osobowość ujęła mnie na tyle, że skusiłam się na przeczytanie książki. Jak widać w tym tandemie autor-dzieło, wszystko gra i pasuje siebie:)