Od 15 stycznia w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie będzie można oglądać wystawę prac Doroty Walentynowicz pt. Teatr zapisu.
Zdyscyplinowane, hermetyczne, geometryczne konstrukcje mogą przywodzić na myśl teatralną przestrzeń – tworzą scenografię abstrakcyjnego spektaklu, w którym główną rolę grają platońskie idee trapezoidalnych graniastosłupów i wielościanów. Matematyczny spokój przenikają migotliwe rozbłyski nieregularnych, ostrokątnych zwierciadeł. Figury te za nic mają sobie odbiorcę – żyją zamknięte we własnym, abstrakcyjnym świecie nieodgadnionych funkcji i znaczeń. Zarazem, paradoksalnie, w milczący, emblematyczny sposób snują zawiłą opowieść o prapoczątkach fotografii, jej związkach z filozofią, malarstwem, alchemią, architekturą.
(z tekstu Iwo Zmyślonego w katalogu wystawy Teatr zapisu)
Od początku istnienia fotografii tym, co miało być poddane oglądowi widza pozostają efekty pracy aparatów i artystów, jednak Dorota Walentynowicz w większości swoich prac, w tym w Teatrze zapisu, zdaje się odwracać kierunek spojrzenia widza, stawiając w centrum jego uwagi urządzenie. W jej wydaniu maszyny fotografujące zyskują pewną autonomię, stając się bytami zindywidualizowanymi, po części „samodzielnymi”. Choć stworzone przez człowieka i użytkowe ze swej natury, wymykają się władzy swego kreatora i jedynie pierwotnej funkcji. Walentynowicz tworzy swoje obiekty, dając im subiektywny kształt estetyczny. Są niepowtarzalne, jednostkowe, często zyskują formy antropomorficzne. Ten ludzki wymiar wzmaga także wpisana w nie trwale potencjalność oglądania świata. Oko obiektywu jest zawsze gotowe do poddania ludzi, zdarzeń i przestrzeni wokół siebie aktowi ostensji. Choć na pozór nieczułe, obiektywne i bezrefleksyjne, maszyny oglądające Walentynowicz mają w sobie aspekt gotowości do interakcji, animacji, wymiany ze światem wokół. Biorą obrazy rzeczywiste i oddają ich własne wersje. Są obiektami użytkowymi i do używania – można je ustawiać, przemieszczać, dotykać. Do niektórych można wchodzić i traktować jako małe sceny. Inne z kolei są niczym lalki-obiekty, które w każdej chwili mogą stanąć na scenie, by odegrać przeznaczone im role. W relacji z tymi dziełami nie można jednoznacznie określić, kto jest oglądającym, a kto oglądanym, kto widzem, a kto aktorem. Szczególnie wyraźnie ilustruje ten aspekt Teatr zapisu, który kwestionuje jednoznaczność ontologiczną odbiorcy, uczestnika. Obecność widza jest warunkiem zaistnienia sytuacji teatralnej, jednak tutaj jego status jest migotliwy, niejednoznaczny, wielowymiarowy. Będąc bowiem na zewnątrz urządzenia, jest oglądającym (maszynę) i oglądanym (przez maszynę) jednocześnie. Traktuje ją jako obiekt, będąc jednocześnie obiektem dla niej. Znajdując się wewnątrz aparatu, może czuć się bezpiecznie i niczym voyeur w ukryciu obserwować przez szczeliny w ścianie przestrzeń i ludzi wokół. Wystarczy jednak, że kurtyna jednej ze ścian czarnej bryły zostanie otwarta, a podglądacz znajdzie się w centrum uwagi, stanie sam na scenie, wobec przypadkowych oczu i spojrzeń widzów.
(z tekstu Barbary Świąder w katalogu wystawy Teatr zapisu)
Dorota Walentynowicz, Teatr zapisu
Wernisaż: 15 stycznia 2015 roku, godz. 19.30
Wystawę będzie można oglądać do 15 lutego 2015 roku
Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie
pl. Zdrojowy 2
Sopot