Od 14 lutego w warszawskiej Galerii Asymetria będzie można oglądać wystawę fotografii Jerzego Lewczyńskiego pt. Znalezione w NY (1979).
Artysta który przebywał w Nowym Jorku z okazji udziału w wystawie Fotografia Polska zorganizowanej w International Center of Photography, wspominał:
Jest ciepły poranek 6 września 1979 roku. Wychodzę z Domu Artysty przy ul. Bethune w Nowym Yorku, gdzie mieszczą się pracownie Fundacji Kościuszkowskiej. Po przejściu progu widzę przed sobą na ulicy śmieci złożone z przeróżnych materiałów. Od razu zauważam jakieś porozrzucane fotografie, koperty i papiery. Tłumiąc zażenowanie podchodzę bliżej i oglądam zdjęcia, widzę również pełno kopert z negatywami.
Słyszy komentarz kolegi z którym przebywał: Codziennie kogoś wyrzucają. Zabiera koperty z negatywami i fotografie, pakuje je później do walizki którą zabiera do domu. Już po powrocie, na lotnisku w Katowicach okazuje się że walizki nie ma, znajduje się dopiero po miesiącu w Warszawie, tylko dlatego że w środku zostawił swój adres. Może pojechała do Honkongu, może gdzieś indziej, jego zdziwienie z odzyskania walizki z fotograficznymi skarbami jest nie mniejsze niż sam fakt znalezienia kopert.
Nie mam czasu na refleksję, ale cieszy mnie posiadanie tak cennego skarbu. To nowy krok w uprawianej przeze mnie Znalezionej fotografii. (…) Staram się stale znaleźć bliższe dane o przedstawionych bohaterach. Wymaga to kolosalnego wysiłku, ale wierząc w mistyczną siłę fotografii mam nadzieję na dowiedzenie się dalszej prawdy.
W plastikowej torbie którą po sobie zostawił z dopiskiem całość NY. oprócz słynnego cyklu Beacon Theatre, z negatywami z amatorskiego teatrzyku, o ostrym charakterze erotycznym, znalazły się również mapy, ulotki, wizytówki, pocztówki, New York Yellow Pages, wycinki prasowe, setki fotografii wernakularnej, zdjęcia architektury Nowego Jorku, portrety przyjaciół z którymi się spotykał m.in. Zbigniewa Dłubaka i Andrzeja Urbanowicza, a nade wszystko negatywy przedstawiające pewnego chłopca, który w dziesiątkach scen obsesyjnie portretował siebie samego w różnych sytuacjach na co dzień. Ta zwykłość obrazu, gdzie pomiędzy jedną a drugą klatką trudno dostrzec różnicę, gdzie znaczy niewielki grymas twarzy czy inaczej pochylona sylwetka, nałożona marynarka, przywołuje jego słynne zdanie: to co wydarzyło się wcześniej czy później nie ma żadnego znaczenia, tylko ten cień na firance. Do końca życia zadawał sobie pytanie kim mógł być ten człowiek którego portrety znalazł w NY. Prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiedział, ale negatywy wciąż wywoływał i układał stykowo w plansze, powtarzając obsesyjny akt który od początku charakteryzował portretowanego.
Michel Foucault w Archeologii wiedzy napisał:
Jak wiadomo nie ma znaków, jeśli nie ma kogoś, kto je wypowiada lub w każdym razie, jeśli nie ma jakiegoś czynnika nadawczego. Ażeby seria znaków mogła istnieć, potrzebny jest – zgodnie z zasadą przyczynowości jakiś autor lub jakaś instancja twórcza. Wszelako ów autor nie jest tożsamy z podmiotem wypowiedzi, a stosunek przyczynowy w jakim pozostaje z danym wyrażeniem nie da się nałożyć na stosunek który łączy podmiot wypowiadający z tym co wypowiada.
Jerzy Lewczyński, Znalezione w NY (1979)
Wystawę będzie można oglądać od 14 lutego do 28 marca 2015 roku
Galeria Asymetria w Warszawie