To już ostatnie chwile, kiedy można zobaczyć bogate ekspozycyjnie wystawy w Galerii Labirynt w Lublinie. Do 14 sierpnia otwarta jest prezentacja młodych artystów z Ukrainy i Białorusi pod hasłem Teraz Polska oraz monograficzna wystawa Tarasa Kamennego Jestem ukraińskim robotnikiem, która stanowi podsumowanie jego akcji artystycznej realizowanej w Lublinie, Krakowie i Warszawie.
O wystawie pisze Agnieszka Cieślak:
Wbrew temu, co sugeruje tytuł – Teraz w Polsce – wystawa w lubelskiej Galerii Labirynt nie opowiada wcale o tym, co dzieje się aktualnie w naszym kraju. Możemy za to zapoznać się na niej z pracami młodych artystów z Ukrainy i Białorusi, którzy przez pół roku przebywali na rezydencjach artystycznych w Warszawie, Poznaniu oraz Lublinie. Co „teraz w Polsce” stworzyli stypendyści programu MKiDN Gaude Polonia? Prace zebrane na ekspozycji nie mają tematu przewodniego – znajdziemy tutaj wątki związane z historią, pamięcią oraz kwestią tożsamości, prywatne mitologie, problematykę społeczno-polityczną, a także namysł nad uniwersalnymi zagadnieniami artystycznymi czy też popularny ostatnio temat (e)migracji.
Mocnym akcentem wystawy jest cykl wielkoformatowych rysunków węglem autorstwa Nikity Kadana, członka ukraińskiej grupy R.E.P.: Kronika (postacie w krajobrazie narodowym) to część większego projektu pt. Kronika realizowanego przez artystę od początku 2016 roku. W Galerii Labirynt Kadan zaprezentował pięć prac powstałych na podstawie archiwalnych fotografii przedstawiających Wołyń w latach 40. XX wieku. (…) Celem artysty nie było stworzenie rysunkowych kopii wojennych fotografii, chodziło mu raczej o uchwycenie historycznej aury. W opisie do wystawy Kadan podaje jak najmniej szczegółów dotyczących kontekstu jego prac, starając się nie sugerować odbiorcy interpretacji tego, co widzi. Cały cykl Kronika porusza problem politycznej propagandy oraz ideologicznej manipulacji, której poddawane bywają dokumentalne fotografie historyczne, a także odnosi się do idei „przepracowania winy”. (…)
Historia to nie tylko wielkie narracje, ale także prywatne mitologie oraz indywidualne opowieści. Ciekawym ich przykładem są prace Lii Dostlievy i Andriija Dostlieva stanowiące część większego projektu pt. Rekonstrukcja pamięci realizowanego przy współpracy z Centrum Kultury Izolyatsia. W projekcie tym artyści odnoszą się do problemu pamięci, własnej tożsamości oraz osobistej historii. W 2014 roku wojna w Donbasie zmusiła ich do opuszczenia domu w Doniecku i od tamtej pory – jak wspomina Dostlieva – nie wrócili tam ani razu. Symbolem tych dramatycznych przeżyć stała się dla nich utrata archiwum zdjęć, w którym zawarte było ponad sto lat ich rodzinnej historii. Instalacja Lii Dostlievy pt. Ciągłość (2015) składa się z niemal dwugodzinnego filmu wideo, na którym artystka ołówkiem obrysowuje kontury postaci ze starych, anonimowych fotografii, oraz osiemnastometrowej kalki, która jest efektem pokazanej na filmie czynności. Utratę materialnych nośników pamięci Dostlieva odczuwa jako przerwanie ciągłości jej własnej historii, zanik związku z przodkami, których znała jedynie z czarno-białych fotografii. Artystka zastanawia się, jak zdefiniować siebie bez odniesienia do przeszłości, jak budować dalej własną tożsamość: „Od teraz ty to tylko ty” – konstatuje gorzko.(…)
Andrii Dostliev ból po utracie rodzinnego archiwum zdjęć wyraził w sposób bardziej dosadny – wykonał serię trzydziestu jeden kolaży o znamiennym tytule Okupacja (2015) i opatrzył je zwięzłymi komentarzami, które z niewinnych, dowcipnych opisów przeradzają się niepostrzeżenie w ostrą krytykę rosyjskiej agresji na Ukrainę. Artysta posłużył się starymi niepotrzebnymi fotografiami obcych mu ludzi, z których na podstawie własnej pamięci odtworzył charakterystyczne zdjęcia z rodzinnego albumu. W ten sposób powstały „portrety” członków rodziny Dostlieva, w tym jedyne ocalałe zdjęcie praprababci („ale czy ono rzeczywiście ocalało?” – pyta retorycznie artysta). (…)
Problematykę tożsamości w kontekście bycia Europejczykiem oraz swobodnego przekraczania granic państw porusza wideo Iryny Kostyszyny pt. Non European citizen / Obywatel nieeuropejski (2016). Artystka z przesadnym akcentem obcokrajowca opowiada o biurokratycznych procedurach na lotniskach: w pierwszej części swojego wideoperformansu macza palce w substancji nieprzypadkowo składającej się z kawy, węgla drzewnego, oleju kokosowego i mydła, a następnie odciska je na białych kartkach papieru; w drugiej części stopniowo pokrywa czarną mazią twarz i szyję, od czasu do czasu prowokacyjnie patrząc w obiektyw. Praca ta bezpośrednio odnosi się do zjawiska segregacji osób o ciemnej karnacji, a także stawia pytanie o to, dlaczego obywatele Ukrainy traktowani są bardziej jak mieszkańcy Trzeciego Świata niż Europy.(…)
O tożsamości mówi też praca Maryny Odaiski zatytułowana Birthmarks / Rodinki (2016). „Rodinka” to w języku rosyjskim „piętno”, „rodina” – znaczy „ojczyzna”. Artystka wykorzystuje podobieństwo brzmienia tych dwóch słów do pokazania, że zarówno jedno, jak i drugie towarzyszy nam przez całe życie. Film wideo przedstawia znamiona wykadrowane z ciał obcokrajowców (z Włoch, Irlandii, Nigerii, Ukrainy i Wenezueli) mieszkających obecnie w Poznaniu. Znaki na skórze i głosy z offu to jedyne, co identyfikuje poszczególne osoby. Każda z nich wypowiada trzy słowa, które kojarzą się im z rodzinnym krajem oraz z Polską. Pod koniec wideo słowa wypowiadane są coraz szybciej i głośniej, aż stają się nieprzyjemnym jazgotem. Nagle uświadamiamy sobie, że nawet jeśli emigrujemy, nasza ojczyzna nie zmienia się, podobnie jak nasze znamiona. Artystka dosadnie przypomina nam, że zmienić możemy jedynie sposób, w jaki myślimy o własnych „piętnach”.
Z kolei Daniil Galkin podejmuje próbę ukazania stanu współczesnego społeczeństwa. Jego instalacja Batut albo społeczno-krytyczne podglądactwo (2016) stanowi część większego projektu pt. Lower State, w którym artysta porusza problematykę społeczno-polityczną pod kątem mechanizmów socjalizacji jednostki. Ściany otaczające tytułowy „batut” (trampolinę) zostały obite miękką gąbką, na spragnionych wrażeń czeka kask – poczucie bezpieczeństwa to jednak tylko iluzja. (…) Praca ta obnaża mechanizmy manipulacji, jakim poddawane jest społeczeństwo (iluzja wyboru i swobody działania) oraz w dosłowny sposób pokazuje, czym dla jednostki może stać się zderzenie z bezduszną maszynerią władzy.
Konceptualny projekt Mykhaila Alekseienki pt. Praca dyplomowa (2016) odnosi się do samego procesu tworzenia dzieła sztuki oraz stereotypowego postrzegania artysty przez społeczeństwo. Alekseienko spytał swoich przyjaciół, notabene artystów, jak wyobrażają sobie jego pracę na półrocznym stypendium w Warszawie, a następnie poprosił ich, żeby na arkuszu A4 zobrazowali swoje przypuszczenia. Większość z nich przedstawiła go w sytuacji imprezowania, „nicnierobienia”, włóczenia się po mieście czy niemocy twórczej.(…) Praca dyplomowa Alekseienki ma humorystyczny i ironiczny charakter – podobnie jak fotografia Tarasa Kamennoya pt. Ja i mój aparat fotograficzny. Lubelski rezydent zaprezentował wykonany tabletem autoportret, który ukazuje go trzymającego aparat kupiony za pieniądze ze stypendium MKiDN. Prace Alekseienki i Kamennoya w przewrotny sposób ujawniają mechanizmy tworzenia, stawiając pytanie o granice pomiędzy dziełem sztuki a artystycznym żartem.
Wystawie Teraz w Polsce towarzyszy indywidualna prezentacja projektu Tarasa Kamennoya pt. Jestem ukraińskim robotnikiem (2016). Artysta podczas półrocznej rezydencji w Lublinie mierzył się ze stereotypem Ukraińca jako imigranta zarobkowego. Własnoręcznie wykonał transparent, na którym wypisał swoje umiejętności, m.in. szpachlowanie, pracę w ogrodzie czy tynkowanie, oraz umieścił swój numer telefonu. Z transparentem chodził po ulicach Lublina, Krakowa i Warszawy, badając reakcje na nietypową formę poszukiwania zatrudnienia przez niemówiącego po polsku obcokrajowca. Na wystawie możemy zobaczyć relację wideo oraz zdjęcia z akcji artystycznej Kamennoya, rzeczony transparent wkomponowany w instalację złożoną ze starych palet, desek i innych przedmiotów kojarzących się z pracą fizyczną, a także wideo przedstawiające znajomego artysty, który odbiera telefony od potencjalnych pracodawców. Kamennoy dyskomfort wynikający z trudności w znalezieniu zatrudnienia wprowadził do sfery publicznej, a dzięki jego przejaskrawieniu wymownie zobrazował sytuację, w jakiej znajdują się poszukujący pracy imigranci.
Wielowątkowa wystawa Teraz w Polsce w lubelskiej Galerii Labirynt w interesujący sposób prezentuje przegląd postaw młodych twórców z Ukrainy i Białorusi, zarówno tych debiutujących, jak i tych odnoszących już na polu sztuki spore sukcesy. Pomimo dużej rozbieżności tematycznej, ekspozycja jest spójna wizualnie, a poszczególne prace wchodzą ze sobą w dialog. Artyści – chociaż nie zawsze mówią wprost o aktualnej sytuacji w Ukrainie – w większości przypadków dotykają problemów związanych z trwającą na wschodzie kraju wojną, takich jak: przymusowa migracja, poszukiwanie własnej tożsamości czy też kwestia pamięci, zarówno tej indywidualnej, jak i zbiorowej. Młoda sztuka ze Wschodu daje możliwość świeżego spojrzenia poza granice naszego kraju, na sytuację społeczno-polityczną, która – w kontekście niedawnego Brexitu oraz niepewnej sytuacji w Europie – zaczyna dotyczyć również nas, teraz, w Polsce.
Teraz w Polsce
Jestem ukraińskim robotnikiem, Taras Kamennoy
Od 22 lipca do 14 sierpnia 2016 roku
Galeria Labirynt w Lublinie