Demos i demony to druga indywidualna wystawa Adama Adacha w BWA Warszawa. Najnowsze obrazy inspirowane osobistymi podróżami odnoszą się do toczących współczesny świat problemów; pogłębiających się nierówności ekonomicznych, kryzysu migracyjnego, degradacji środowiska naturalnego czy integralności ciała. W jego sztuce wszystko, nawet pozornie sielankowe pejzaże górskie, widoki plaż czy greckich zabytków otwierają się na inny model politycznego dyskursu.
Granica morska (Warszawa)
Pionowa błękitna linia jest fizyczną granicą obrazu i metaforycznym limesem między lądem a wodą. W zachodniej kulturze plaża stała się symbolem odpoczynku, beztroski i, na płaszczyźnie ekonomicznej, dobrobytu. Jednocześnie jest nie-miejscem, heterotopią, na której relacje społeczne rozgrywają się w sposób odmienny niż w przestrzeni hegemonicznej. Pracowałem nad tym obrazem ponad rok, nakładając wiele warstw farby i starając się urealnić wielowarstwowość znaczeń, jakie posiada w dzisiejszych czasach plaża. Dwa miesiące w roku spędzam w Portugalii, gdzie kultura spędzania czasu na plaży jest szczególnie rozwinięta. Wydarzenia ostatnich lat odarły to idylliczne miejsce z beztroski. Kryzys migracyjny i fala uchodźców pokonujących Morze Śródziemne na prowizorycznych często łodziach zbiera tragiczne żniwo. Nasza pamięć kolektywna zawiera zdjęcie trzyletniego chłopca o imieniu Aylan, którego ciało znaleziono u brzegów Europy. Światowe serwisy informacyjne pisały o nim, że symbolizuje „ludzkość wyrzuconą na brzeg”. W tym roku zdałem sobie sprawę, że odpoczywając na rozgrzanym piasku towarzyszy mi poczucie winy, które nie pozwala postrzegać plaży jako miejsca wyjętego z dyskursu polityczno-społecznego. W warstwie formalnej postaci plażowiczów przypominają osnowę starego, perskiego dywanu z mojego warszawskiego mieszkania. Namalowane zostały jednym kolorem na monochromatycznej żółtej płaszczyźnie. Wyglądają jak ornament na tkaninie lub modernistyczna kompozycja all-over.
Kruchy Absolut
Lodowce i pejzaże górskie pojawiały się na moich obrazach kilkanaście lat temu, gdy badałem uwikłania wyobrażeń o „niedostępnych szczytach” i fascynacje „wyższością”, jaką odczuwali wielcy romantycy i niektórzy dyktatorzy, m.in. Adolf Hitler. Skoncentrowałem się wtedy na budowaniu ascetycznych kompozycji, na których zagubieni w pejzażu ludzie to nie bierni kontemplatorzy Natury, a niosący pomoc po bliżej niesprecyzowanych wypadkach.
Najnowsze prace mają zupełnie inny charakter. Namalowałem je pod wpływem rozgoryczenia i gniewu na ludzką bezmyślność i brak szacunku dla naszej planety. Skrzące się bielą i błękitem widoki ustąpiły miejsca coraz ciemniejszym, topiącym się wizjom zdegradowanej przyrody. Postępujące ocieplenie klimatu, rabunkowa gospodarka i bezrefleksyjny przemysł turystyczny powodują, że najbardziej nawet odległe i niedostępne tereny ustępują pod naporem tego, co coraz trudniej nazywać jest mi cywilizacją.
Paradoksalnie to sublimacja „śmieci” i topniejących lodowców staje się nowym źródłem kontemplacji. „Wieczność” nie jest pozaczasowa w tym prostym sensie, że utrzymuje się poza czasem; jest raczej nazwą Wydarzenia lub Cięcia, które podtrzymuje, otwiera wymiar czasowości jako serii następstw nieudanych prób uchwycenia go. Psychoanalityczna nazwa dla tego fenomenu to, za Slavojem Zizkiem, trauma.
Pusty pociąg (Trud Hefajstosa)
Pracę nad tym obrazem zacząłem w Atenach. Pewnego dnia, podczas spaceru po mieście trafiłem w miejsce, z którego roztaczał się widok na wybudowaną dwa i pół tysiąca lat temu antyczną świątynię Hefajstosa. Hefajstos był boskim kowalem i opiekunem metalurgii. Zastanawiałem się nad jego związkiem z ówczesną władzą. To on, jak mówi mitologia, wykuł berło i pioruny dla Zeusa, ale i strzały dla Erosa, przez co stał się odpowiedzialny za rozpalone serca i „crime d’amour“. Jednocześnie, przez fakt ulepienia z gliny, a nie wykucia z metalu puszki dla Pandory jest współwinny za całe zło, które rozlało się po świecie, gdy ta puszka się rozbiła. Pomyślałem, że mój sposób oceny przeszłości przypomina dokładnie współczesne strategie wyznaczania kozła ofiarnego i szukania sprawcy naszych niepowodzeń.
Przed wzgórzem świątynnym znajdowały się ruiny starego cmentarza, a za nim tory kolejowe. Na osi wzroku stał mur z graffiti „Berlin Kids – OPEN”. Być może było to odniesienie do aktualnej polityki migracyjnej lub było wyrazem tęsknoty za bardziej dostatnim życiem w Europie Zachodniej. Znikający w podziemnym tunelu pociąg jechał na północ „do lepszego świata” albo, jak mówili starożytni, przekraczał bramę Hadesu.[…]
Retoryka przy śniadaniu (PNYX)
Nakryty do codziennego posiłku stół. Na przypominającym turystyczną pamiątkę z Grecji talerzu wizerunek antycznego Pnyksu. Pnyks (gr. klas. Πνύξ, nowogr. Πνύκα) to położone w centrum Aten wzgórze, które w starożytności było miejscem spotkań Eklezji – zgromadzenia obywateli w demokracji ateńskiej. W tym miejscu występowali mówcy ateńscy prowadząc bitwy na słowa. Gottfried Benn w swoich tendencyjnych tekstach szukał źródeł legitymizacji reżimu III Rzeszy właśnie w kulturze starożytnej Grecji. Benn, jak i wielu nienawidzących demokracji, szukał tam historycznego usprawiedliwienia dla przemocy elit, fascynacji (również seksualnej) żołnierzami falangi czy w końcu otwartego antyfeminizmu.
Na brzegu talerza namalowałem dekoracyjny wzór składający się z tradycyjnych meandrów, w tym motywu swastyki. Nakryty stół odwołuje się bardziej do strefy spotkań i dzielenia się wspólnym czasem, niż do powszechnego konsumpcjonizmu. Jacques Rancière napisał: trzeba cofnąć się do pierwotnego skandalu, jakim był „rząd ludu” i uchwycić złożone związki między demokracją, polityką, republiką i reprezentacją (przedstawieniem). Tylko za tę cenę możliwym jest odnalezienie, ponad wyziębłą miłością z wczoraj i nienawistnym rozpastwieniem dzisiejszym, ideę demokratyczną, która jest siłą subwersywną, zawsze nową i zawsze zagrożoną (La Haine de la démocratie, 2005)
Stella-bella, Kurosy i zemsta Medei
Seria różnorodnych prac wykonanych na papierze i kartonowych odpadach, której osią jest płynność męskiej i żeńskiej formuły upłciowienia. Są to przykłady swego rodzaju zemsty historycznej. W jednym z ateńskich muzeów znalazłem hellenistyczną stellę nagrobną pary małżonków. Po kilkuset latach jej nowy właściciel skuł głowy sportretowanej pary, a swoją własną podobiznę kazał przytwierdzić do ciała kobiety. Skąd taki wybór? Pamiętajmy, że w antycznej Grecji postać hermafordyty była uważana za istotę niemal boską. Powstał tym samym transgenderowy antyczny nagrobek, który zadziwia nas swoją współczesnością.
Adam Adach
Adam Adach. Demos i demony
Od 3 marca do 4 kwietnia 2018 roku
BWA Warszawa