Od 27 stycznia w Starej Galerii ZPAF w Warszawie będzie można oglądać wystawę fotografii Zbigniewa Wichłacza pt. Bramy Miasta.
Zbigniew Wichłacz o sobie i ekspozycji:
Pochodzę z kamienicy, a w kamienicy zawsze jest brama mająca swoją skalę, wysokość, głębokość i szerokość, często ograniczoną dwoma metalowymi pachołkami. Zapobiegały one obcieraniu tynku, kiedy przez bramę przeciskał się wóz konny z węglem do opalania mieszkań, aby wysypać go na podwórku lub pod ścianą oficyny. Często stało się na takim pachołku, patrząc lekko z góry w perspektywę ulicy. Raz w lewo, raz w prawo. Moja brama na Niskiej 5/7 miała jeszcze płytki kanał biegnący przez środek, służący do wylewania pomyj na ulicę. Dopiero później pojawiła się kanalizacja. Bramy były zamykane na noc. Po 23 trzeba było dzwonić na dozorcę, który otwierał ją z charakterystycznym ruchem wyciągniętej ręki. W ten sposób sobie dorabiał. Dozorca to wyrazista postać. U mnie był to pan Polikarp. Brama stanowiła też zakątek, kiedy odprowadzało się dziewczynę po randce. Zawsze ostatnie słowo dobrze było powiedzieć w bramie. Niedawno przez kilka lat mieszkałem w oficynie jednej z takich kamienic i znów musiałem codziennie przechodzić przez taką moją bramę.
W Łodzi bramy nie zmieniły się od czasów mojego dzieciństwa. Ich czeluście zawsze każą mi skierować tam wzrok. Pogrążone już wówczas w swojej destrukcji i nadal destruowane, niszczone, kopane i rozpadające się, z odpadającymi tynkami, ale bardzo wzbogacone o bramową oficynę wypowiedzi, służącą do wyrażania skrótów myślowych charakteryzujących nasze czasy, czyli obraźliwych, agresywnych, antysemickich, kibolskich graffiti przekleństw i nienawiści na tle sportowym. Słowem wypowiedzi ludzi w swojej bezsilności i bezkarności. (…)
W końcu musiałem sfotografować te bramy, dosłownie, dokumentalnie, jakby z podtekstem Łódź odchodząca. Doszedłem do wniosku, że te bramy przenoszą mnie z powrotem w lata mojego dzieciństwa i młodości. Czas się w nich zatrzymał. Niewielu z nas wyszło z cienia tych bram i kamienic. Dla większości miejsca te stały się na zawsze jedynym terytorium życia.
Prof. Zbigniew Wichłacz – operator obrazu filmowego. Absolwent Wydziału Operatorskiego PWSFTViT w Łodzi (1977); potem jego wykładowca (od 2006 profesor sztuki filmowej PWSFTViT), od 2006 profesor sztuki filmowej PWSFTViT Zaczynał jako operator kamery w filmach Piotra Szulkina (Oczy uroczne, 1976), Krzysztofa Kieślowskiego (Spokój, 1976) i Grzegorza Królikiewicza (Tańczący jastrząb, 1977). Autor zdjęć do ponad 40 filmów dokumentalnych oraz kilkunastu filmów fabularnych.
Współautor scenariusza i autor zdjęć do noweli Jerzego Domaradzkiego Tablice (2005) – w cyklu filmów Solidarność, Solidarność… poświęconych rocznicy Sierpnia ’80. Autor zdjęć lub światła do blisko 50 spektakli Teatru TV zrealizowanych przez m.in. Jerzego Markuszewskiego, Roberta Glińskiego, Izabellę Cywińską, Janusza Wiśniewskiego, Andrzeja Łapickiego, Krzysztofa Babickiego, Laco Adamika, Kazimierza Kutza, Andrzeja Maja, Andrzeja Wajdę, Olgę Lipińską, Tadeusza Bradeckiego, Krystiana Lupę, Macieja Englerta, Barbarę Borys-Damięcką, Ryszarda Bugajskiego, Jerzego Stuhra, Feliksa Falka, Przemysława Wojcieszka oraz Stanisława Różewicza. W 2013 roku na festiwalu twórczości tv i radiowej Dwa teatry w Sopocie nagrodzony za twórczą realizację spektakli Bracia Karamazow w reż. Janusza Opryńskiego i Tango w reż. Jerzego Jarockiego. Członek Okręgu Warszawskiego ZPAF od 2008 r.
Organizator wystawy: Okręg Warszawski ZPAF
Zbigniew Wichłacz, Bramy Miasta
Wernisaż: 27 stycznia 2014 roku, godz. 18.00
Wystawę można oglądać do 21 lutego 2014 roku
Stara Galeria ZPAF w Warszawie