Album, typowany powszechnie na jedną z najlepszych płyt roku, trafia zarówno do wielbicieli awangardowych pomysłów, jak i miłośników perfekcyjnie wyprodukowanej muzyki pop. Poruszając się bez żadnych zahamowań pomiędzy klasycznym gospel, a podpatrzonymi u Buriala dubstepowymi patentami, Woon stworzył muzykę idealnie trafiająca w gusta słuchaczy zmęczonych nieodróżnialnymi wokalistami R&B i radykalną elektroniką pozbawioną w coraz większym stopniu jakiegoś ludzkiego pierwiastka. Zachowując typowo soulową wrażliwość i ekspresję, przywodzącą na myśl Aloe Blacca czy Jamesa Blacka, ten chińsko-szkocki wokalista potrafił oprawić swoją muzykę w całkowicie współczesne, połamane elektroniczne rytmy, kojarzące się raczej z wydawnictwami spod znaku WARP niż Northern Soul.
Seefeel
Tegoroczna edycja to okazja do posłuchania między innymi istniejącej od prawie 20 lat kapeli Seefeel, stanowiącej jedno z najbardziej osobnych zjawisk w katalogu legendarnej wytwórni WARP. Nazywani nieślubnym dzieckiem Cocteau Twins i Autechre od dwóch dekad nieprzerwanie eksperymentują z muzyką stanowiącą połączenie typowo brytyjskich fascynacji przebojowym, gitarowym graniem, kojarzonym z wykonawcami spod znaku indie rocka, a ambientowymi dokonaniami takich kapel jak Boards of Canada czy Future Sound of London.
W ich nagraniach można odnaleźć zarówno wpływy klasycznego krautrocka, jak i typowo WARPowskie zabawy wielokrotnie połamanymi, syntetycznymi rytmami, całość jednak zyskuje zupełnie nowy wymiar dzięki doskonałemu wyczuciu melodii i zmodyfikowanemu dziesiątkami efektów wokalowi Sarah Peacock, który nadaje muzyce Seefeel bardzo osobisty, intymny wymiar. Jeśli dołożyć do tego wspaniałe DJ-skie popisy Shigeru Ishihary, znanego lepiej jako Dj Scotch Egg oraz obecność wybitnego perkusisty, Iidy Kazuhisy, związanego z kultowym zespołem japońskiej awangardy – Ruins, to trzeba uznać, że Seefeel stanowi jedno z najciekawszych zjawisk istniejących na obrzeżach muzyki elektronicznej.
Ford&Lopatin (Games)
Swój debiutancki materiał zaprezentują również kolejni artyści, którzy pojawią się na terenach przyszłego Muzeum Śląskiego – Ford & Lopatin, znani do niedawna jako Games. Duet, złożony z Dana Lopatina, który pod pseudonimem Oneohtrix Point Never zdobył sporą sławę jako twórca niepokojących dronów i muzyki eksperymentalnej oraz Joela Forda, współzałożyciela Tigercity, pojawił się na elektronicznej scenie w zeszłym roku, debiutując Ep-ką That We Can Play, opublikowaną przez Hippos in Tanks.
Ich muzyka to energetyczne połączenie taniego retro-popu, tanecznych dźwięków z lat 80-tych, brzmień znanych z ośmiobitowych gier wideo oraz filmowych soundtracków, wyprodukowanych przy pomocy sprzętu wyciągniętego z elektronicznego lamusa. Przesiąknięta głęboka nostalgią za brzmieniami sprzed trzech dekad idealnie utrafiła we wrażliwość dzisiejszych odbiorców, oferując jednocześnie solidną dawkę kiczu, jak i tanecznej energii. Zapowiadany na 7 czerwca debiutancki album Channel Pressure, wyprodukowany przy współpracy geniusza instrumentalnego hip-hopu Prefuse 73 to zestaw utworów powiązanych w luźną opowieść o przygodach zbuntowanego robota, a wśród gości zaproszonych do pracy nad tą płytą, pojawia się między innymi The Bug.
Machinedrum
Pod pseudonimem Machinedrum ukrywa się urodzony w 1982 roku Travis Stewart. Jego występ to propozycja dla wszystkich, którzy nie boją się tanecznej elektroniki przyprawionej odrobiną awangardowych rozwiązań. Jak głosi opis na stronie artysty, wykonywana przez niego muzyka to psychodelia połączona z hip-hopem i odrobiną bluesa, największy sukces odniósł jednak jak dotąd wśród miłośników IDM, którzy okrzyknęli jego debiutancki album Now You Know jedną z najlepszych płyt 2001 roku, wróżąc muzykowi wielką karierę.
Wróżby okazały się jak najbardziej prawdziwe – w ciągu dziesięciu lat Machinedrum zmienił się z nieśmiałego debiutanta w jednego z najpopularniejszych przedstawicieli tanecznej awangardy, zatrudnianego między innymi przez hollywoodzkich filmowców – dość wspomnieć jego udział w tworzeniu muzyki do oscarowego Czarnego Łabędzia. Skacząc z wielką swobodą pomiędzy field recordingiem, energetycznym housem spod znaku Daft Punk, hip-hopowymi rytmami i świetnymi piosenkami, doczekał się porównań z innym wielkim reformatorem instrumentalnego hip-hopu – Prefuse 73, a jego charakterystyczny, pozbawiony zahamowań styl znalazł wielu naśladowców i wielbicieli.
Walls
Sam Willis i Alessio Natalizia to dwójka blogerów, która w zeszłym roku zaskoczyła krytyków i odbiorców, wydając niezwykle dojrzały album w niemieckiej wytwórni Kompakt. Płyta, nosząca tę samą nazwę, co ich zespół – Walls – przyniosła niepokojącą mieszankę ambientowej psychodelii z gitarowymi przesterami wywołując ogólny zachwyt i porównania do nagrań Briana Eno czy Future Sound of London.
Historia Walls zaczęła się w 2009 roku, kiedy to pochodzący z włoskiego Vasto Natalizia, założyciel i jedyny stały członek grupy Banjo or Freakout (rozpoznawalna dla słuchaczy dzięki akustycznemu coverowi Archangel Buriala) postanowił oderwać się na chwilę od grania gitarowej muzyki i spróbować swoich sił w zupełnie nowym gatunku. Skontaktował się w tym celu właśnie z Willisem, DJ-em i podporą popularnego podcastu Allez-Allez, słynącego z nietypowego podejścia do sztuki remixu. Wierni słuchacze tego internetowego radia mogli natknąć się w nim na podszyte krautrockiem remiksy ambientowych klasyków, czy disco wersje ulubionej kapeli współczesnych nastolatków – Animal Collective. To właśnie ta różnorodność i umiejętność ignorowania wszelkich muzycznych granic stała się dla Natalizii głównym argumentem do podjęcia współpracy z Willisem.
Ich pierwszym wspólnym dokonaniem była seria remixów, wśród których znalazły się kawałki The Field czy Tracey Thorn, szersze uznanie przyniosło im jednak dopiero zremixowanie Stick to my Side wschodzącej gwiazdy minimal techno Panthy du Prince. To właśnie ten utwór stał się dla nich przepustką do kariery i pozwolił im na nagranie kolejnych remixów, tym razem największych sław nowych brzmień – Vladislawa Delay’a i Caribou.