Prace Agnes Janich na wystawie Body Memory są nieprzyjemne. Nie ogląda się ich łatwo. Proces dochodzenia do nich również boli. Ślady uderzeń są tutaj rzeczywiste, a krew prawdziwa. Janich cała sobą dyskutuje z tabu, że zadawanie sobie bólu jest chore czy złe. Dla niej właśnie, podobnie jak dla Krystiana Lupy czy Francisa Bacona, ból pomaga przeżyć.
Na projekt Body Memory (Pamięć ciała) złożą się zdjęcia i filmy z trzech cykli:
- I Hate My Body When You’re Gone (Gdy Cię nie ma, nienawidzę siebie) – filmy i zdjęcia o autodestrukcji, lęku przed samotnością i perwersyjnej przyjemności płynącej z robienia sobie krzywdy.
- Is a Whole More Than a Sum of Parts (Więcej niż tylko suma części) – kolekcja badająca rany, zapis podróży młodej kobiety czytającej swoje ciało przez pryzmat cytatów Innych na temat mojego ja.
- That You Have Someone (Że jest ktoś obok) – mocno erotyczne zdjęcia z tekstami badającymi ból miłości w kontekście bólu wojny.
Odwołania do historii sztuki ciała i historii performance są u Janich mnogie – od Interior Scroll Carolee Schneeman przez Balkan Baroque Mariny Abramović do I Have it All Tracey Emin. W Balkan Baroque Mariny Abramović, artystka kolorem swoich paznokci identyfikowała się z wykluczonymi tego okresu – komunistami, prostytutkami i bojownikami o wolność. Ten detal nie jest bez znaczenia, tak jak nie bez znaczenia jest każdy inny przemyślany, dopracowany do perfekcji detal w sztuce Janich. Jej filmy, kręcone post-Dogmową kamera z ręki, mają wszelkie cechy domowego buduaru. Jej zdjęcia ukazują nam przełamaną estetykę piękna. Ciało jest tu pokawałkowane, poskręcane, pobite.
Wcześniejsze prace Janich mówią właśnie o krematoriach. O tym, jak kochać, jak czuć gdy obok dymią kominy Auschwitz. Janich używa siebie do opowieści o emocjach, z którymi utożsamić się mogą rzesze młodych kobiet, kobiet w ogóle, ludzi. Bez obaw, pozornie bez zastanowienia. Ale czy naprawdę? Może to, że jej filmy są bezbłędnie zagrane świadczy, że są po prostu prawdziwe? Może fakt bezwstydnego ukazania na ekranie zmuszania się do wymiotów i ciecia włosów połamanym lustrem wymaga jednak przemyślenia?
Kiedy chcesz kogoś zabić, czy ćwiczysz to naście razy?, pisał Koji Wakamatsu o sposobie swojej pracy z aktorami – pracy na realnie odczuwanych emocjach, emocjach przekazywanych widzowi w skali 1:1, bez upiększeń i bez przekłamań. Nie czeka, aż ktoś odda jej władze do decydowania o własnym ciele, której przez stulecia kobiety były pozbawione. Sięga po nią sama. Najczęściej używanym przez oprawców przymiotnikiem jest – nieprzyjemne, pisał Robert Jay Lifton w jednej ze swoich analiz psychiki nazistowskich katów w świetle Post-Traumatic Stress Disorder.
Odłamki szkła w poranionej ręce artystka naprawdę usuwa chirurgicznie, trwa to 7 miesięcy. Ma prawo zadawać go swojemu ciału jak ma prawo zdecydować o aborcji. Bo to jest prywatna sprawa. Co więcej, bo to może pomoc. Janich często porównuje przemoc na rampie do przemocy w związku dwóch bliskich sobie osób.
Zadawanie sobie bólu w tych pracach to hiperbola. Hiperbola walki – ze światem, o siebie. Hiperbola reakcji, która co roku popycha miliony młodych kobiet w stronę Annie (anoreksji) czy bulimii. Walki, w której wolna wola kobiety kończy się z chwilą, kiedy sperma dociera do jajeczka. Walki o przetrwanie, która rozgrywa się daleko poza normami społecznymi, tym, co uznane za dobre czy w dobym guście. I nic w tej walce złego że widzę, zdaja się mówić te proste, brutalne a zarazem poetyckie prace. Moje ciało, Twoje ciało, podaje widzowi rękę Janich, to jest moja (Twoja) sprawa.
Agnes Janich urodziła się w 1985 w Łodzi, mieszka i pracuje w Nowym Jorku i Warszawie. Studiowała fotografię w School of Visual Arts w Nowym Jorku. Jest artystką sztuk wizualnych. W swoich instalacjach filmowych i dźwiękowych, zdjęciach, performances, rzeźbach i sztuce w przestrzeni publicznej skupia się na pamięci ciała i pamięci historii. Swoje prace prezentowała na kilku kontynentach. Zdobywała liczne granty, uczestniczyła w rezydencjach artystycznych m.in.w USA, Włoszech, Austrii, Hiszpanii i Szwajcarii. Wystawiała m.in. na 9. Biennale w Sharjah, w warszawskiej Zachęcie, Kusthalle Exnergasse w Wiedniu, MLAC-u w Rzymie, robiła performance z Auschwitz Jewish Center, oddziałem Muzeum Dziedzictwa Żydowskiego w Nowym Jorku i MOCAK-iem w Krakowie. Na 2013 przygotowuje wystawy m.in. w Łaźni w Gdansku i Garage CCC w Moskwie. Agnes Janich jest reprezentowana przez Galerię Charim w Wiedniu i Keller Kunst w Zurychu.
Agnes Janich, Body Memory
Wernisaż: 12 października 2012 roku, godz. 18.00
Wystawa potrwa do 11 listopada 2012 roku
Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia
ul. Domagalskiego 5
Radom
2 komentarzy
Ciało kobiety nie tylko może być splecione w miłosnym uścisku, połączenie tego to prywatne z tym co publiczne nie ma w tej prezentacji znaczenia.
“Nie uznaje zmienności” (Judith Buttler), bardziej wystawione jest na przykuwanie uwagi mężczyzn,nie ma w tych pracach tego co tłumaczyłoby istnienie świata przez ból.
tu raczej chodzi o dominację wiecznej młodości “cielesnego faszyzmu”, nie ma tu lęku wejścia w świat publiczny, bardziej chodzi o ukazanie pewnych seksualnych pretensji. Ale ten problem, czerpania przyjemności z seksu podjęły już przywódczynie ruchu lesbijskiego lat 70-tych w Stanach , a artystka mieszka podobno w Nowym Jorku…