Po 16 latach od czasu wielkiej retrospektywy dzieł Andrzeja Wróblewskiego Muzeum Narodowe w Krakowie zaprasza na otwarcie kolejnej wystawy prezentującej bogaty dorobek tego wybitnego powojennego twórcy. Andrzej Wróblewski był malarzem, krytykiem sztuki i publicystą. Do dziś jest legendą polskiej sztuki XX wieku. Inspirował artystów kolejnych pokoleń, m.in. krakowską grupę Wprost i warszawską Gruppę.
Pięćdziesiąt pięć lat po śmierci Andrzeja Wróblewskiego powstała Fundacja Artysty, a Muzeum Sztuki Współczesnej w Warszawie organizuje Międzynarodowe Seminarium Badawcze poświęcone jego twórczości. Kraków, miasto Wróblewskiego, włącza się w ten renesans zainteresowania Artystą, urządzając w tutejszym Muzeum Narodowym wystawę jego dzieł ze zbiorów własnych oraz z kilku kolekcji prywatnych.
Wkrótce upłynie dwadzieścia lat od poprzedniej fali przypomnienia Wróblewskiego, spowodowanej wydaniem przez Galerię Zderzak książki Andrzej Wróblewski nieznany. Nieco później w Zachęcie i naszym Muzeum odbyły się dwie odsłony wielkie retrospektywnej wystawy jego dzieł. Jej pokłosiem jest wydawnictwo z 1998 roku zawierające m.in. pełny, rzetelnie opracowany katalog dzieł malarskich Artysty. Pisząca te słowa postulowała wówczas konieczność wykonania solidnej pracy przy stworzeniu katalogu rysunków, gwaszy, monotypu i innych prac na papierze.
Można mieć nadzieję, że obecny powrót do autora Szofera niebieskiego zaowocuje takim właśnie opracowaniem. Zapewne poznamy także rezultaty badań i dyskusji nad twórczością Wróblewskiego prowadzonych w trakcie prac Seminarium. (…)
Równie dobrze charakteryzują Wróblewskiego jego własne słowa, mówiące o tym, że kroczy drogą pod ciężarem. Nie mam tu na myśli ciężarów codziennego życia – kłopotów materialnych, choroby, nieakceptowania przez środowisko, uczelnię i władze – lecz ciężar kolejnych rozczarowań wobec ideałów, w które uparcie wierzył, podobnie jak wierzył mocno w sens i siłę własnej sztuki. W nią bodaj nigdy nie zwątpił, podczas gdy idee, które początkowo żarliwie wyznawał, rozsypywały się jak domek z kart, zawiodły go. Pod koniec życia Wróblewski z dystansem zaczął podchodzić do tematyki obrazów, równocześnie skupiając się bardziej na ich formie, dostrzegając wartość także w samym malarstwie.(…)
Zofia Gołubiew (dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie), tekst z katalogu wystawy
Zbiór kilku zapisków, opatrzonych dziennymi datami stycznia, lutego i marca 1948 roku, to refleksje niespełna dwudziestojednoletniego Andrzeja Wróblewskiego (1927-1957) na temat poszukiwania reguł sztuki. Pytania o sens bycia artystą przeplatają dygresje o czytanych książkach (np. o Ludziach dobrej woli Jules’a Romains’a), uwagi o kolegach z uczelni, opisy powszedniości. Wróblewski – z dorobkiem kilkudziesięciu drzeworytów, martwych natur i klasycznych studiów modeli na krakowskiej Akademii – w wewnętrznym rozrachunku stawia nierozerwalność sztuki i życia w opozycji wobec pragnienia artystycznego reżimu. Marzy o prężności twórczej, o dyscyplinie prowadzącej do tworzenia obrazów bezwzględnie, ponad czasoprzestrzennie przekonywających. (…)
Zagubiony pośród obowiązków, uwikłany w społeczne struktury w rodzinne i akademickie hierarchie, Wróblewski broni się przed całkowitym pogrążeniem w codziennej rutynie. Jak nie zatracić spontanicznej pełnowartościowości obrazu, osiągając konieczny stopień rutyny malarskiej? – pyta i nazywa narzucony sobie rygor kompletną ascezą wewnętrznych przychodów i rozchodów. Na przykład negatywny obiera obserwowane dookoła siebie typy krakowskich artystów, dostrzegając, że odróżnia się od nich ostrością przeżywania. (…)