Prezentowane na wystawie prace krążą wokół tematu norm, stereotypów i nawyków, które wytyczają granice określające nasze relacje z otoczeniem. Uwarunkowania kulturowo-społeczne, lifestyle, rozwój technologiczny i dobry smak standaryzują życie i wyznaczają reguły współżycia. Prace na wystawie Niezgodnie z instrukcją egzaminują to, co usankcjonowane i stanowią propozycję uważnego budowania świadomości – raczej na znakach zapytania niż aksjomatach.
Artyści: Adam Adach, Kuba Bąkowski, Olaf Brzeski, Bogna Burska, Hubert Czerepok, Arti Grabowski, Wojciech Duda, Aneta Grzeszykowska, Elżbieta Jabłońska, Bartosz Kokosiński, Maciej Kurak, Konrad Kuzyszyn, Natalia LL, Zbigniew Libera, Robert Maciejuk, Artur Malewski, Johan Muyle, Anna Orlikowska, Ewa Partum, Józef Robakowski, Zygmunt Rytka, Jadwiga Sawicka, Aleksandra Ska, Klaudia Wojciechowicz, Julita Wójcik.
Kurator: Łukasz Kropiowski
Aneta Grzeszykowska, Bez tytułu
Na pierwszy rzut oka fotografie te, przedstawiające dość zwyczajnie wyglądających ludzi w różnym wieku i różnej płci, wydają się wariacją na temat słynnych cykli portretowych Thomasa Ruffa. W istocie jednak mamy tu do czynienia ze znaczniej dalej posuniętą manipulacją. Wszystkie wykonane przez artystkę wizerunki, tak znajomo wyglądające, to w istocie podobizny osób, które nie istnieją i nigdy nie istniały, to ludzie wykreowani przez artystkę w PhotoShopie. Ten zdumiewający perfekcyjnym iluzjonizmem projekt to jednak coś więcej niż tylko zimna inżynieria komputerowa. O dziwo, między ludźmi z tych zdjęć a widzem rozgrywają się prawdziwe emocje, uczucia sympatii lub obcości, chęć dowiedzenia się więcej o kimś, kogo w istocie nie ma, a nawet pokusa napełnienia treścią ich pustych życiorysów.
Fascynujący jest tu nie tyle nawet dokonany przez artystkę proces kreacji – choć był to z pewnością intrygujący proces Stworzenia – co psychologiczny mechanizm naszej percepcji. Kim są ci ludzie, skoro ich nie ma? Na kogo, a właściwie, na co patrzę? Cały projekt to swego rodzaju gra pozorów: wierzymy na słowo artystce, że portrety nie są prawdziwe, choć patrząc na nie, równie dobrze moglibyśmy przyjąć, że jest odwrotnie. Ciekawa lekcja prawdy i złudzenia.
Łukasz Gorczyca
Arti Grabowski, W samo południe
To była moja – podejrzewam, że nie tylko moja – pierwsza rola do zagrania, którą pamiętam z dzieciństwa. Po raz pierwszy kogoś udawałem i to za ogólnym pozwoleniem szarego komunistycznego świata, ubrałem kostium bohatera. Zabawne, komuś umknęło, że jest o zachodnim profilu i to z atrybutami śmierci. Kowboj – mocniejszego męskiego wizerunku chyba nie ma i tu jest pies pogrzebany, bo to rodzice dokonują za nas tego podprogowego wyboru. Przebierają nas po raz pierwszy w mężczyznę. Subtelna inicjacja stawania się kimś innym – lepszym – zbiorowy happening.
Czas w tej pracy jest drugim kluczem. Szukałem prostego sposobu na jego zamrożenie. Postawienie godnego pomnika czasu, wyczekania. W jaki sugestywny sposób można uwiecznić wyciekanie/wyczekanie przez czas? Najlepiej doznać go boleśnie, mając jednocześnie świadomość ceny każdej sekundy. Wypełnić go bezużyteczną czynnością, nic nie robieniem. Pozostaje tylko dobór granicy, sztywnych marginesów startu i mety. 24 godziny, jedna doba wydaje się naturalnym cyklem i piękną metaforą wędrówki w miejscu. Stojąc na nogach pełną rundę, przy sprawnym obrotowym ruchu Ziemi, wykonuję wędrówkę przez cały świat. Czy można w bezruchu wystać 24 godziny? Szymon Słupnik poświęcił 40 lat, Tenching Hsieh rok, te 24 godziny może nie są bohaterskie w ich kontekście, ale to tylko początek. Pustynia Błędowska wydała mi się naturalnym miejscem dla tego eksperymentu: niedaleko niej się urodziłem, była absurdalną wyrwą w rzeczywistości – jak strój kowboja z dzieciństwa. Jedyna tego typu korozja w tej części Europy. Spokojna przestrzeń do kontemplacji. Pozorny bezruch i monotonna egzystencja. Wielka pustynna klepsydra.
Arti Grabowski