Termin Perygeum Agata Zbylut zapożyczyła z astronomii. Określa punkt, w którym obiekt, najczęściej księżyc, znajduje się najbliżej Ziemi, jest największy i wygląda najbardziej imponująco. Perygeum jest dla niej momentem zachwytu – zbliżeniem, do piękna. To punkt, w którym jestem najbliżej tajemnicy, chociaż wciąż na tyle daleko, aby własne wyobrażenia przesłaniały jej realny obraz. To bardziej pragnienie niż spełnienie.
Artystka o projekcie:
Jednym z elementów projektu jest suknia. Piękna, czerwona. Motyw sukni pojawiał się już w moich poprzednich realizacjach. Pierwszą była ślubna beza, która została uszyta w rozmiarze o dziesięć dla mnie za dużym. Przymierzając ją, stawałam się dziewczynką, która przymierza suknię dorosłej panny młodej. Suknia w swej gigantycznej i bezkompromisowej formie była eksponowana wraz z fotografiami (Ponad miarę, ale w normie, 2001). Kolejna sukienka ślubna pojawiła się w seriach zdjęć Tak czyli Nie oraz Najpiękniejszy dzień w życiu. Do tych zdjęć użyłam oryginalnego stroju, w którym do ślubu poszła moja przyjaciółka. Wykorzystałam też oryginalne zdjęcia ślubne (należące do wielu par), zarówno te zrobione przez zawodowych fotografów, jak i te zrobione przez gości. Tym razem suknia leżała na mnie idealnie.
Również moja postać wpasowała się w zdjęcia dokumentujące cudze śluby. Zamiast kreacji przymierzam panów młodych. I jak tu wybrać, skoro wszyscy leżą jednakowo dobrze? Kolejne sukienki pojawiły się w pracy Kwiat Paproci. Tym razem były to sukienki komunijne, w bardzo złym, mieszczańskim guście. Wyglądały tandetnie, jak pomniejszone suknie ślubne. Sukieneczki kręciły się wokół własnej osi, w przedziwnym monotonnym tańcu. Stadko sukienek otoczone zostało wizerunkami kundelek, których uroda dalece odbiegała od klasycznych kanonów piękna. Suczki były kompatybilne z sukienkami, brzydkie, ale kochane i rozczulające swoją nienachalną urodą. Ich zadaniem było strzec zastany mieszczański porządek.
Pomysł na kolejną pracę z suknią rodził się długo. O ile te poprzednie były w pewien sposób niezgodą na status quo, o tyle ta kolejna ma być ucieleśnieniem marzenia. Oglądając pogrzeb Papieża Jana Pawła II w TV zwróciłam uwagę na feerię barw: czerwieni i purpury przetykanej złotem, widocznej na szarpanej wiatrem szacie. Ten widok mnie hipnotyzował: przepych, bogactwo i władza najwyższych dostojników Kościoła. Gdy dowiedziałam się, że moja trzynastoletnia sąsiadka służy do mszy, natychmiast wyobraziłam sobie suknię, którą mogłaby założyć, gdyby w aktywność dziewczynek w kościele wpisana była możliwość awansu, jaką mają mężczyźni. Jaką sutannę założyłaby Ania, gdyby została kardynałem? Skoro szaty męskich dostojników przypominają szaty królewskie, to jak wyglądałyby ich żeńskie odpowiedniki? Czy przypominałyby szaty królowych?
Suknia, która powstała we współpracy z Atelier mody Kasi Hubińskiej, uruchamia wyobraźnię, staje się centralnym punktem projektu. Wokół niej snują się mniejsze obiekty, a nawet praca tekstowa, przygotowana przez Ingę Iwasiów.
Tekst Iwasiów stanowi zapis szeptanych przymiarek do faktury i znaczenia sutanny dostojnika, przerobionej na bajeczną szatę kobiecą. Marzenie o pięknie i wtajemniczeniu, tłumione w ściśniętym żołądku, zamienia się w klejnoty, wydalane na zewnątrz tylko wówczas, gdy nikt nie widzi, nikt nie słyszy, nikt nie ocenia. Fantazja o Bogu staje się fantazją o przepychu i posiadaniu siły. Jako niemożliwa do spełnienia – buduje wewnątrz podmiotu ostre i piękne bezoary, których kalecząca obecność zbliża nas do perygeum.
Agata Zbylut