Oksymoron normalności to dwustronny, polsko-turecki projekt organizowany w ramach Polskiego Sezonu w Turcji w 2014 roku. Prezentowany będzie w obu krajach. Bezpośrednią inspiracją do wystawy jest praca Alexandra Kiosseva (Notes on Self-Colonising Cultures, B.Pejic, D.Elliot (red) After the Wall.Art and Culture in post-Communist Europe, Stockholm 1999), dotycząca kondycji państw z obszaru Europy Środkowo Wschodniej i Bałkan.
Przekonująca wydaje się propozycja szukania problemów ich narodów z samookreśleniem się z definiowaniem własnej tożsamości dalej niż w braku ciągłości kształtowania się demokracji spowodowanego okresem komunistycznym. Kiossev nazywa te państwa samo-kolonizującymi się kulturami. Podkreślając, że kolonizacja odbywa się niejako na życzenie bez udziału siły z zewnątrz. Nie możemy utożsamiać się z wartościami, które uznajemy za uniwersalne, ale też nie możemy odrzucić ich na rzecz własnych wartości.
Próbujemy sobie z tym różnie radzić – albo przez ciągłe porównania i przykładanie miary normalności, pytanie kiedy u nas będzie normalnie czyli tak jak TAM – albo przez wyparcie i nie zgadzanie się z oczywistą marginalnością kultury polskiej, pretendowanie do bycia częścią uniwersum i przypisywanie sobie szczególnego miejsca w kształtowaniu kultury Europy przez przesadne podkreślanie wartości własnych, niesłusznie zapomnianych wzorów kulturowych, czy wreszcie poprzez szukanie winnych, którzy nam to zrobili zakłamując historię. W każdym razie konsekwentnie unikamy konfrontacji z faktem, że nasza kultura nie stała się niższa, bo popadła w zależność od tego, co obce, ale już źródłowo ukonstytuowała się jako zależna na skutek rozpoznania własnej niższości. Dałoby to szanse na zastąpienie opozycji norma–patologia przeciwstawieniem centrum–peryferie i pozwoliłoby nam zaakceptować własną kondycję.
Izabela Kopania, Skazy normalności:
Normalność z pozoru nie sprawia żadnych kłopotów. Wydaje się czymś oczywistym i prostym do zdefiniowania. Doskonała większość współczesnych słowników i popularnych encyklopedii określa ją jako stan bycia prawidłowym, funkcjonowanie wedle powszechnie przyjętych praw czy w końcu jako stan zdrowia psychicznego i fizycznego. Nieco głębszy namysł nad normalnością prowokuje jednak liczne pytania i rodzi kolejne wątpliwości, począwszy od próby określenia, co mieści się w granicach normy oraz czym jest i co w istocie oznacza bycie normalnym. Abstrahując od tego, że w każdym kręgu kulturowym normalność będzie miała inne wyznaczniki – a więc ujawni się jako pojęcie relatywne – zbudowanie jej substancjalnej definicji okaże się niemożliwe. Mianem „normalnego” określimy – w istocie mało precyzyjnie – kogoś, czyje zachowania, status, kondycja zdrowotna i społeczna nie odbiegają znacząco od przeciętności. (…)
Stan normalności, tak jak i stan zdrowia, jest modelem czysto teoretycznym. Zresztą norma i normalność to pojęcia dobrze zakorzenione w dyskursie medycznym, zwłaszcza w psychiatrii i pokrewnej jej psychologii klinicznej. Medykalizacja tych terminów nastąpiła już w początkach XIX stulecia, a kluczowa dla ówczesnych medyków była nie tyle norma, co odstępstwo od niej – patologia. François-Joseph-Victor Broussais, francuski lekarz i profesor patologii ogólnej, wprowadził ją na szeroką skalę do zasobu pojęciowego medycyny, a francuski filozof Auguste Comte zaadoptował na potrzeby studiów nad społeczeństwem. Patologia, aberracja i wynaturzenie usytuowały się na biegunie przeciwległym do normalności. Stały się jej odbiciem, zjawiskiem symetrycznym i elementem aparatu pojęciowego służącego do zbudowania jej definicji. Normalność o wiele łatwiej bowiem określić za pomocą terminów i formuł negatywnych, wskazujących na krąg zjawisk niemieszczących się w jej zakresie. Jawi się ona tym samym jako zjawisko o charakterze postulatywnym, a dążenie do normalności jest dążeniem do stanu pożądanego, na płaszczyźnie wyobrażeniowej mającego nawet rysy utopii.
(Izabela Kopania, Skazy normalności)