Performance gdzie indziej/ elsewhere Anny Królikiewicz wykonany przez Annę Steller odnosił się będzie do zasłyszanego zdania: it’s like feeling homesick for a place that not even exist (to jak tęsknić za miejscem, którego nawet nie ma). Performance umieszcza samą Steller w przestrzeni podobnie okrytej kloszem szklanego dachu Ogrodu Botanicznego, jak zamknięte w szkle obiekty – miniatury. Jej ruch i silna obecność są widoczne, dostępne dla widza tylko przez szyby z zewnątrz, jakby była zatrzaśnięta w trzecim obiekcie, tym razem w skali monumentu i tym razem bez domowych mebli, bibelotów i naczyń. Jedynym rekwizytem jest miód, który u jednej z autorek wywołuje repulsję, u drugiej apetyt.
Aurora Lubos podczas Parkowania stworzy instalację pt. Bezdomność w Parku Oliwskim, której sama będzie częścią, by następnie w niej zamieszkać i udomowić.
W ramach Parkowania swoją instalację I love you Artur zaprezentuje krakowska artystka i aktywistka Cecylia Malik (feat. Iwona Ornat). Oto niezwykła historia jej najnowszej pracy:
Iwona i Artur Ornat są moimi sąsiadami. Poznałam ich równo rok temu. Szukałam szklanych butelek na Wodną Masę Krytyczną, której byłam współorganizatorką. Weszłam w tunel z dzikiego bzu i pnączy za stary opustoszały dom, 50 metrów od kamienicy, w której mieszkam. Znalazłam się na podwórku z małą drewnianą szopą , którą Iwona i Artur, zaadoptowali sobie na schronienie. Zapytałam, czy mogę poszukać pustych butelek. Sympatycznie wyglądający młody człowiek, bardzo się zaciekawił, po co mi butelki. Odpowiedziałam, że Wisłą będą w nich płynęły bilety do kina. Na to mój sąsiad odpowiedział, że oni bardzo lubią chodzić do kina, a tak w ogóle, że za tydzień mają ślub. Zaproponowałam mu, że w takim razie przyjdę na ich ślub i jako prezent przyniosę im bilety do kina. Podczas kolejnego spotkania dostałam zaproszenie, zrobione specjalnie dla mnie w jednym egzemplarzu o treści: Wbrew przestrogom znajomych, a sobie ku szczęśliwości, postanowiliśmy zawrzeć związek małżeński Iwona Rojek i Artur Ornat. Na ślub wybraliśmy się razem z moim przyjacielem operatorem Piotrem Pawlusem, zawieźliśmy Młodą Parę do Pałacu Ślubów. Pożyczyłam Iwonie moją ulubioną czerwoną marynarkę i doradziłam Arturowi, żeby ubrał czarną skórzaną kurtkę. Na ślubie oprócz nas była jeszcze para ich znajomych, jako świadków. Nie było szampana, ale za to pianista z Urzędu Stanu Cywilnego grał przepięknie…
I tak, się zaczęła nasza znajomość. Artur przychodzi do mnie o 8 rano po kawę, często ładować telefon, przynosi mi w zamian nowości kinowe na DVD. Iwona urządziła sobie ogródek, w którym robi instalacje z roślin i zabawek. Byłam świadkiem, jak przetrwali zimę, w domu z desek i płyt, bez wody, prądu i żadnego ogrzewania.
Artur pochodzi z krakowskiego Kazimierza, jest byłym hokeistą klubu Cracovia. Po śmierci matki zamieszkał z babcią. Nie miał meldunku. Nowy właściciel kamienicy dał mu wypowiedzenie w zamian za 20 000 PLN odstępnego. Pieniędzy wystarczyło na wynajęcie skromnego mieszkania przez rok i zamówienie porządnego nagrobka dla mamy. Jak skończyły mu się środki do życia, kobieta, z którą mieszkał wyprowadziła się od niego do swoich rodziców, a on zamieszkał w polonezie. Pewnego dnia jadąc tramwajem spotkał Iwonę i zaprosił ją na piwo i do kina. Tego samego dnia Iwona zdecydowała się zamieszkać z nim w samochodzie, po kilku dniach znaleźli swoje rzeczy w workach na chodniku, gdyż poloneza wywieziono na złom. Artur i Iwona zaczęli szukać domu. Chodzili po parkach, działkach, aż trafili na Salwator na ul. Królowej Jadwigi, było to 4 lata temu. Artur i Iwona korzystają z pomocy MOPS i są na intensywnej terapii od uzależnień. Ich opiekun socjalny powiedział, że mają duże szanse na otrzymanie mieszkania socjalnego w przyszłości.
Zaczęłam robić film o naszej sąsiedzkiej znajomości, malować obrazy z instalacjami Iwony, a w pierwszych dniach maja, wspólnie z Iwoną wysiałyśmy wielki 12 metrowy klomb w kształcie napisu LOVE, tuż za ich podwórkiem. Inspiracją była dla mnie tablica napisana przez Iwonę I love you Artur, którą znalazłam pod ich domem.
Zaprosiłam moich sąsiadów, żeby pojechali ze mną zrobić projekt artystyczny do Oliwy nad morze, gdyż w tym roku tematem PARKOWANIA jest DOM. Zaproponowałam im, żebyśmy zrobili wspólnie instalację, taką jaka jest pod ich domem oraz pokazali moje obrazy i fragmenty filmu, który o nich robię.
Artur z Iwoną mają niezwykłą ochotę wybrać się w tą zaległą podróż poślubną, choć dużo ryzykują. Inni bezdomni zazdroszczą im ich domu i tego, ze mają siebie. Boją się, opuścić swój dom nawet na te kilka dni, ale podejmą ryzyko, żebyśmy mogli nakręcić HAPPY END do naszego filmu – scenę romantycznego spaceru nad morza.
Na jednej z parkowych alejek Honorata Martin zaprezentuje swoją najnowszą pracę Welcome, której pomysł narodził się rok temu, gdy artystka na początku lipca 2013 roku wyruszyła w świecką pielgrzymkę po naszym kraju. Oto jak Martin sama o niej mówi: Idąc przez Polskę, we wsiach witana i żegnana byłam zazwyczaj szczekaniem psów, czasem sobie z nim pogadałam, a czasem miałam ochotę przeskoczyć przez płot i ugryźć, żeby tylko już były cicho. Nie zawsze chciałam być usłyszana, ale zawsze byłam. Czasem dawały mi poczucie bezpieczeństwa, czasem bałam się że sprowadzą na mnie nieszczęście. Jak szłam z Saskiem (przy red. pies artystki), szczególnie mocno byliśmy okrzykiwani. Swój swego niekoniecznie najserdeczniej wita, za to na pewno zaznaczy swoje terytorium i będzie go bronił choćby do utraty zdrowia czy życia, nawet jeśli jest to kawałek obsranej trawy należący do słabo karmiącego króla.