Jednak potrzeba niestrudzonego szukania nowych rozwiązań i obszarów penetracji poprowadziła artystkę w 2014 r. do kolejnego etapu rozwoju jej wizji malarskiej. Obok dalszych, urzekających przestrzenią, światłem i orkiestracją wyrafinowanie subtelnych barw, zaczęły powstawać kompozycje z pozornie czystych geometrycznie form krystalicznych jak szlifowane, szlachetne kamienie. Od ich krawędzi lub idealnie gładkich, trójkątnych powierzchni intensywnie odbija się światło. I znowu, jak we wczesnych płótnach z wielościennymi bryłami z betonu, także i tu, w obrazach, których tytuły odwołują się do uranu, geometria tych struktur krystalicznych jest paradoksalna. Nie dałoby się ich odtworzyć w kształt stereometryczny. Nie wiadomo z której strony pada odbity w nich blask, które z trójkątnych ścianek kryształu są w tej strukturze wklęsłe, a które wypukłe, i jak ukształtowana być może odwrotna, niewidoczna strona tej struktury. Szczególną uwagę w owych obrazach uranowych zwraca kolor. Jest to w różnym, ale przeważnie bardzo intensywnym nasyceniu ultramaryna – barwa, do której wyjątkową wagę przywiązuje autorka. Traktuje ją jako Drugą przestrzeń, wewnętrzne światło, oazę spokoju i duchowości. Powiada: metafizyczność ultramaryny jest powodem mojego od niej uzależnienia i przytacza słowa Kandinskiego: Im głębszy jest błękit tym mocnej wzywa człowieka w nieskończoność, budzi w nim tęsknotę za czystością, a wreszcie i transcendencją.
(Bożena Kowalska)
Niecodzienny jest stosunek artystki do jej geometrii i do stosowanych przez nią kolorów. Wszystko w jej malarstwie ma swoje łatwiej czytelne albo głębiej ukryte znaczenia. Nic nie jest tylko formą dla formy. Barwy mają swoje psychologicznie motywowane działanie i symboliczne przesłania. Geometria jest czynnikiem porządkującym. Odwołuje się nią Jaklewicz do przeczuwanego przez nią ładu i sensu wszechświata. W jej twórczości spełnia ona wielorakie zadania. Tak artykułuje je artystka:
jest dla mnie sposobem uniwersalizacji osobistych przeżyć i obserwacji, daje komfort dystansu i dyskrecji. Jest językiem uniwersalnym, a jednocześnie możliwym do indywidualnego zaanektowania. Wbrew racjonalnym korzeniom może być językiem emocji i poezji, co staram się unaocznić./…/ Wobec nadaktywnej rzeczywistości, w której żyję, geometria pozwala stworzyć iluzję ładu.
Bożena Kowalska
Paweł Jarodzki, Profesor ASP we Wrocławiu, Wrocław, październik 2012, Geometria osobista:
Stwierdzenie, że obrazy Karoliny Jaklewicz pokazują przestrzeń, wydaje się oczywiste. Spełniają one rolę, jakiej oczekuje się od klasycznego malarstwa – są niczym okna, przez które widzimy świat: realny, a jednocześnie abstrakcyjny. Realny – przez konsekwentne budowanie form przypominających tajemniczą architekturę, bunkry czy wręcz ruiny. Jednak te odwołania do realizmu są pozorne i wynikają raczej z naszej potrzeby odnalezienia pewnego porządku w chaosie, niż z tego co tak naprawdę widzimy. Obrazy konstruowane z brutalnych linii prostych, pozornie całkowicie pozbawione miękkości, przez brak łuków, kół i owali, są jednak delikatne i bardzo subtelne. Jeżeli ktoś próbowałby odnieść je do twórczości artystów z kręgu tzw. chłodnej geometrii, napotkałby przeszkodę. Jest nią – i widać to wyraźnie – między innymi mistrzowskie rozmalowanie powierzchni. Przemienienie jej w rdzewiejące blachy i korodujące betony nadaje im życie. Powstałe obiekty rzucają tajemnicze cienie, wyłaniają się z nieokreślonej mgły, emanują światłem. Dlatego też, jak sądzę, bliżej im do twórczości Giorgio de Chirico niż klasyków malarstwa geometrycznego, którzy inspiracji szukali bardziej w matematyce niż metafizyce. Spowija je aura nadrealizmu, tajemnicy a nawet duchowości.
Fakt, że są to prace abstrakcyjne i tajemnicze nie oznacza iż autorce do końca udało się uniknąć treści. I bardzo dobrze. Obrazy takie, jak: Próba porozumienia, Coming out, Sekret czy XI – nie dyskryminuj pokazują, że artystka nie chce pozostać twórcą wyłącznie geometrycznych zagadek. Te właśnie prace, które dla niektórych mogą wydawać się zbyt plakatowe na tle reszty twórczości, pozwoliły mi inaczej spojrzeć na malarstwo Karoliny Jaklewicz. To nie są to, pomimo wyrafinowanej formy malarskiej, puste zabawy estetyczne. Widać w nich głębokie zaangażowanie emocjonalne w rzeczy codzienne i prywatne, ale i w sprawy publiczne. To odkrycie kazało mi jeszcze raz przyjrzeć się innym pracom.
(Paweł Jarodzki)