Twórczość Mariana Solisza opisuje trudną przestrzeń miejskiego krajobrazu, która nieustannie poddawana zmianom, staje się fascynującą wędrówką do miejsc pozornie nieistniejących, przetworzonych przez malarską wrażliwość artysty. Wielkoformatowe obrazy, przypominające swoją formą architektoniczne plany ulic, budynków i innych obiektów, tworzą precyzyjny i harmonijny projekt osi, wokół której organizuje się struktura psychiczna człowieka.
Pytany o swoją twórczość, artysta dzieli ją na dwa nurty. Pierwszy z nich to cykl obrazów stonowanych, w których kolor ma funkcję dopowiedzenia, a twórca przyjmuje rolę obserwatora, wykreślającego linią po linii nurt otaczającej rzeczywistości i samego siebie. Natomiast drugi jest znacznie bardziej ekspresyjny, na pograniczu kolorystycznego szaleństwa, w którym ukryta jest czysta energia określająca świadomość. Artystę inspirują obrazy Stefana Gierowskiego, Leona Tarasewicza i Jana Cybisa, których elementem wspólnym jest kształtowanie formy poprzez kolor. Solisz tworzy swoje obrazy, idealnie wyczyszczone ze zbędnych szczegółów, generując uczucie ciszy i harmonii, niezakłóconej przez przypadkowe napięcia.
Najnowsze wystawy stały się pretekstem do zaimprowizowania spaceru po strukturach ludzkiej jaźni. Obrazy stworzyły abstrakcyjne miasto, które rządzi się własnymi, tajemnymi prawami, po którym widz przechadza się bez bliżej określonego celu, kontemplując barwy, kształty, punkty i linie, tworzące doskonałą, nierozerwalną całość. Aby nie zgubić się w tym przedziwnym miejscu, dostaje on trzy wskazówki – ów rzut, który może oznaczać odwzorowanie, mapę, która wskaże ostateczny cel wędrówki oraz plamę, która w nawiązaniu do psychologicznego testu Roschacha, staje się symbolem próby zrozumienia otaczających zjawisk za pomocą wielu interpretacji, z których każda może okazać się prawdziwa. Świadomość, czyli nasza jaźń, ma charakter tylko częściowo empiryczny. Ogarnia ona swoim zasięgiem to, co doświadczalne, doświadczone, a także to, co doświadczalne nie jest.
Stąd też, ze względu na świadome i nieświadome struktury psychiczne, pozostaje ona w dużej mierze niepoznawalna i nieogarniona, stąd też fragmentaryczność obrazów artysty, które nie obejmują całości doświadczanych zjawisk. Malarskie przestrzenie miejskie Solisza mimowolnie budzą skojarzenia z uczuciami, które towarzyszą na co dzień ludziom, mieszkającym w miejskiej aglomeracji. Samotność i alienacja wśród mas przewijających się przez ulice pełne gwaru i neonowych obietnic szczęścia, aktualnie kojarzących się z zachłannym zaspokajaniem swoich potrzeb, prowokują uczucie zagubienia i wewnętrznego chaosu, w którym nie można odnaleźć swojej własnej indywidualności. Miasto staje się skupiskiem wszelkiego rodzaju zła, w którym następuje degeneracja na prawie wszystkich szczeblach osobowości, gdzie zbiorowość zaczyna oznaczać pustkę.
Albert Camus trafnie zauważył, że jedynym lekarstwem dla znudzonych życiem w gromadzie jest życie w wielkim mieście, które dzisiaj jest jedyną dostępną pustynią. Jednakże obrazy Solisza próbują skierować na właściwe tropy, dzięki którym przenikamy do struktur własnego ja, które mimowolnie kojarzą się z buddyjską Szlachetną Ośmiostopniową Ścieżką. Jej zalecenia i wskazania zebrane są w ośmiu regułach, których głównym celem jest ustanie cierpienia, wyzbycia się nadmiernej ilości pragnień, powstrzymywania się od kłamstwa i obłudy oraz osiągnięcia słusznego skupienia, w którym następuje zastanowienie się nad swoimi myślami i emocjami. W efekcie Ścieżka ta prowadzi do przejścia w stan nirwany, w którym obcujemy z własnym ego. Dokonujemy wtedy analizy wewnętrznego uczucia szczęścia i nieszczęścia, która jest wypadkową spojrzeń na własne życie, na jego przeszłość i przyszłość, będąc tym samym zapisem wspomnień, pragnień, pożądań i lęków, wprawiając w ruch duchowe życie każdego człowieka.
odobnie dzieje się z twórczością Solisza, gdzie mamy do czynienia z czystą jaźnią, która reguluje wszystkie oddziaływania na osobowość, stając się energią wewnętrznego rozwoju, jak również motorem wszelkiej twórczości i duchowych poszukiwań. Marian Solisz w jednym ze swoich wywiadów zaznacza, że jego malarstwo nie jest skierowane do określonego odbiorcy, gdyż każdy z nich dysponuje niepowtarzalnym bagażem doświadczeń. Chciałby, żeby wizji i interpretacji jego twórczości było tyle, ile obserwujących jego obrazy widzów. I ta niezmiernie trudna sztuka mu się udaje.
(W poszukiwaniu czystych emocji, Zuzanna Sokołowska)