Grafiki z cyklu Droga (2008) są osobistą interpretacją Drogi Krzyżowej; wynikiem głębokiej personalnej perspektywy i subiektywnej formy wypowiedzi artystycznej na temat wiary i sztuki. Łączą w jedną istotę, kobietę i mężczyznę, sacrum i profanum. Wprowadzają nową ikonografię w utarty patriarchalny wizerunek. Inspiracją do stworzenia prac była legenda o dziewicy, św. Wilgefortis, oraz słowa zawarte w Piśmie Świętym, iż Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo. Stworzył kobietę i mężczyznę, którzy są dychotomią człowieczeństwa. Uzupełniają się, ich ciała są do siebie podobne, a pozbawione cech płciowych są prawie nie do rozróżnienia. W tym kontekście rozważań nie można pominąć ważnej roli kobiety we współczesnym świecie i oddziaływania jej na obecną rzeczywistość.
Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie (Ga 3,28)
Cykl graficzny Światło (2012) bazuje na temacie zaczerpniętym ze sfery sacrum. Elementem budującym obraz jest akt kobiecy (rozpatrywany jako kod sztuki heteroseksualnej), który współcześnie częściej kojarzony jest ze sztuką świecką, a kiedyś rozpatrywany był w sferze świętości. Obie sfery – sacrum i profanum – łączę w jedno na płaszczyźnie tematyki i środków artystycznego wyrazu. Prace przełamują granicę tradycyjnej płaszczyzny grafiki artystycznej oraz kanon przedstawień Chrystusa. Łączą tradycję chrześcijańską ze współczesnym poglądem na sztukę religijną oraz współczesną sztukę kobiet. Próba integracji dwóch sfer to pretekst do weryfikacji poglądów dotyczących sztuki, życia i religii. Świeckość tworzy jedność ze świętością. Pojęcia sacrum i profanum ulegają tu przebudowaniu i przewartościowaniu.
Judyta Bernaś
Marta Anna Raczek-Karcz
Ciało przywróconej jedności – uwagi na temat cykli graficznych Droga i Światło Judyty Bernaś
Akt stał się w drugiej połowie XX wieku przedmiotem intensywnego sporu ideologicznego pomiędzy przedstawicielem tradycyjnie ukierunkowanej historii sztuki Kennethem Clarkiem i reprezentantką feministycznej teorii sztuki Lyndą Nead. Dla Clarka akt – przede wszystkim męski – był studium idealnej formy, dla Nead akt – zwłaszcza kobiecy – stanowił wrota do obsceny. W swojej polemicznej wobec tez Clarka książce Nead zauważyła, że aby odzyskać swoje ciało w sztuce, kobiety-artystki muszą się poruszać wzdłuż bardzo wąskiej granicy pomiędzy czystą transsubstancjacją i seksualną profanacją kobiecego ciała dokonaną w ramach kultury popularnej. Dwa cykle grafik – czy też raczej dwa przestrzenne environmenty – Judyty Bernaś są znakomitym przykładem takiego balansowania, dokonanego z najwyższym wyczuciem i wrażliwością.
Pierwszy z nich, zatytułowany Droga (2008), nawiązuje do Via Crucis, drugi, noszący tytuł Światło (2014), oparty został na motywach Via Lux. Wydawać by się mogło, że sięgnięcie po inspirację do motywów mających wyraźnie religijny wymiar niewiele ma wspólnego z rozważaniami dotyczącymi cielesności, lecz dzieje sztuki europejskiej udowadniają, że to właśnie ciało i cielesność były nieustannie przedmiotem namysłu zarówno teologów, jak i działających w różnych okresach artystów. Kwestia cielesności wymagała rozstrzygnięcia np. w epoce romańskiej, gdy ścierały się dwie koncepcje. Z jednej strony teologiczne przekonanie o dwoistości (jednocześnie rozłączności i jedności) ciała i duszy, lokujące w pierwszym siedlisko grzechu, a drugą definiujące jako narzędzie zbawienia i źródło duchowości. Z drugiej przyjęcie zasady pozwalającej na przedstawianie postaci Jezusa Chrystusa – Syna Bożego – w jego wcieleniu. W okresie dojrzałego gotyku pojawiło się wiele przykładów swoistego naddatku ciała biologicznego (ocierającego się niemal o fizjologiczność), by wspomnieć przykład broczącego krwią krucyfiksu z kościoła Bożego Ciała we Wrocławiu (XIV w., obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie) czy podobną w wyrazie Pietę Roettgena (XIV w., obecnie w zbiorach Rheinisches Landesmuseum w Bonn). Oba dzieła należą do nurtu doloryzmu wspieranego przez ówczesne nurty mistyczne. W sztuce nowożytnej cechą nowego obrazu cielesności stała się zmysłowość. Wydawało się, że wraz z tendencją do zeświecczania rzeczywistości, zapoczątkowaną przemianami społecznymi i kulturowymi wyrosłymi na gruncie Wielkiej Rewolucji Francuskiej, sztuka odwołująca się do religii skazana jest albo na całkowitą marginalizację – potęgującą rozwiązania kiczowate, czy ocierające się o tandetę – lub pozostawanie w orbicie tzw. nurtów destrukcyjnych (dadaizmu, neodadaizmu czy polskiej sztuki krytycznej lat 90. XX wieku), stając się przedmiotem dekonstrukcji i zabiegów subwersywnych. Swoimi cyklami Judyta Bernaś udowadnia, że odwołanie do uniwersum religijnego, także w XXI wieku, może stać się ważnym punktem odniesienia w dyskusji o cielesności.