Wystawa Ślad zaprezentuje wynik poszukiwań przeprowadzonych przez irlandzką artystkę Ruth Le Gear jesienią 2014 roku podczas pobytu rezydencyjnego w CSW Łaźnia. Artystka jest zafascynowana biologiczną pamięcią wody. W swojej pracy łączy sztukę, badania naukowe oraz niekonwencjonalne metody takie jak homeopatia.
Podczas swojego pobytu rezydencyjnego artystka kolekcjonowała próbki wody z różnych lokalizacji w Trójmieście. Przeprowadziła szereg eksperymentów badawczych i artystycznych odnoszących się do „fizycznej” pamięci wody. Podczas wystawy zobaczymy wynik jej skrupulatnej i konsekwentnej pracy w odniesieniu do energetycznego, estetycznego i emocjonalnego obrazu zgromadzonej cieczy.
Poniższy fragment pochodzi z korespondencji e-mailowej między Ruth Le Gear i Pádraic E. Moore, która odbyła się wiosną 2015 roku:
P.E. Moore: Wygląda na to, że podczas rezydencji artystycznej w CSW Łaźnia prowadziłaś badania nad społeczno-polityczną historią miejsca, w którym mieszkałaś i pracowałaś. W szczególności zainteresowała Cię historia Martwej Wisły. Być może to było nieuniknione, zważywszy na „obciążenie” tego miejsca historią. Poszukiwałaś śladów przeszłości nadal pulsujących w tej okolicy. Czy którekolwiek z działań, które wykonałaś podczas rezydencji, stanowiło odpowiedź na konkretne wydarzenia historyczne związane z tą okolicą? Być może wyniknęły one z chęci retrospektywnego uzdrowienia dawnych traum, których byłaś świadoma?
R. Le Gear: Mój pierwszy kontakt z nowym miejscem, gdzie przybywam, zawsze rozpoczynam od zwiedzania okolicznych akwenów wodnych. Przed przyjazdem nie zależy mi na zgromadzeniu dużej ilości informacji o nowym miejscu. Pozwala mi to na „czytanie” jego krajobrazu bez uprzedzeń i narzuconych szablonów. Naturalnie, w przypadku Gdańska i szlaków wodnych nie ucieknę od konotacji historycznych. Zaintrygował mnie fakt, że po zrobieniu przekopu Wisły tę część rzeki nazwano Martwą Wisłą. Nie mogłam powstrzymać się od chęci dokonania zmiany, wprowadzenia pewnego rodzaju katalizatora inicjującego proces jej uzdrawiania. Nawet sposób mówienia o niej był w pewien sposób pouczający. Ta woda pozbawiona jest życia, ruchu. Jednak istnieje między nią a mieszkańcami wyczuwalna więź – od ludzi siedzących wokół grzybka inhalacyjnego w Sopocie w celach leczniczych po nadanie nazwy Martwa Wisła.
Podczas rezydencji szczegółowo zwiedziłam okolice portu, pływałam kajakiem po kanałach, poznając wodny system miasta. Moja praca zawsze polega na spacerach medytacyjnych, które trwają do momentu, aż odkryję miejsce, w którym mogę nawiązać więź z wodą. Dlatego też podczas pobytu w CSW Łaźnia odwiedziłam wiele lokalizacji od portu po studnie i strumienie będące miejscami kultu.
Aby poznać, co niesie w sobie woda, rozpoczynam swoją pracę od leków homeopatycznych pochodzących z lodowców Arktyki. Następnie zbieram próbki lokalnej wody, przygotowuję z niej leczniczy roztwór i zażywam go, aby sprawdzić działanie. Praca w Nowym Porcie była dla mnie niezwykle ciekawa, gdyż zazwyczaj wybierałam miejsca wręcz krystalicznie czyste, unikając tych zanieczyszczonych, mrocznych, o burzliwej przeszłości. W tym wypadku dopiero po wielu miesiącach eksperymentowania z roztworem odkryłam jego funkcję. W trakcie swoich poszukiwań odbieram otoczenie poprzez lek homeopatyczny, przetwarzam go, wydobywając jego wnętrze. To, co uzyskałam z wody w Nowym Porcie, jest pełne światła, nadziei i radości. Odkrycie to było dla mnie tak ogromnym zaskoczeniem, że powtórzyłam cały proces od nowa. Nie spodziewałam się, że miejsce tak pełne smutku, traum i zanieczyszczeń może mieć w sobie tyle blasku. Przypomniało mi to, że natura zawsze znajdzie sposób na uleczenie się i że nie możemy odwracać się od miejsc, które wydają się zniszczone. W moim odczuciu woda stanowi zapis informacji. Rejestruje czas i posiada klucz do własnego wnętrza, rodzaj wodnej alchemii. W homeopatii panuje zasada „podobne podobnym się leczy”. Na tym też polegał mój sposób pracy – przygotowywałam lecznicze roztwory wodne i oddawałam je z powrotem tej samej wodzie. Gdy to robię, ma ona zawsze postać zamrożonej bryły. Te alchemiczne przemiany w wodzie odzwierciedlają symbol ouroborosa (węża połykającego własny ogon), archetyp podstawowej alchemicznej mandali. Dlatego przygotowuję lekarstwa z wody i „oddaję” je wodzie. Uruchamiam proces „uzdrawiania”, skupiając całą uwagę na konkretnym miejscu. Sprzeczności będące niezaprzeczalną częścią leku homeopatycznego, przygotowanego z wody i rozpuszczonego w niej samej, stawiają interesujące pytania dotyczące wykorzystania i zmian krajobrazu, którego pola energetyczne współistnieją i ścierają się w ludzkim ciele.