Niezależnie od wieku czerpią przyjemność z relacji- bliskości, dotyku, tańca, przyjaźni, rozmowy, ale też z chwili dla siebie. Bywają zachmurzone. Są matkami, babciami, matronami, kumpelami i powierniczkami. Studentkami i podekscytowanymi podlotkami. Czy są szczęśliwe? Czy odnajdują pełnię? Czy dla nich: „to już wszystko”?
15 grudnia w Galerii Stalowa odbędzie się wernisaż najnowszej wystawy Julity Malinowskiej. To już trzecia prezentacja malarstwa artystki w galerii usytuowanej na warszawskiej Pradze. Na wystawie Spełniona znajdą się obrazy powstałe w latach 2016–2017.
Czym dla artystki jest tytułowe „spełnienie”? Jak sama mówi: „Na pewno nie jest punktem stałym, ale ruchem, zmianą. Szukaniem równowagi – tak jak robię to w obrazach. Ciekawością każdego dnia, który na pewno będzie wyraźnie inny od poprzedniego. Dla mnie jest wręcz pędem w drodze do chwil spokoju. Codziennym biegiem z pracy do domu i z domu do pracy, ale po to, by czas mógł wyraźnie zwolnić w dwóch odrębnych, uzupełniających się przestrzeniach, które dla mnie stały się pełnią. Tak się dzieje, gdy spędzam czas z córką, wtedy intensywnie przeżywam każdy moment. Dokładnie to samo, choć w inny sposób, ma miejsce przy malowaniu. Tu również doświadczam zawieszenia w czasie, choć bardziej przypomina to kontemplację, niż nieustające skoncentrowanie na zmieniającej się chwili, które jest częścią codzienności z niemowlęciem.”
Julita Malinowska swoją uwagę skupia na człowieku. Najpierw pretekstem do pokazania relacji międzyludzkich była plaża, wakacje, czas relaksu. Teraz miejscem akcji jest pejzaż miejski. Jej malarstwo wpisuje się w zauważalny już od kilku lat powrót do sztuki figuratywnej, w klasycznym stylu. W swojej na ogół optymistycznej twórczości snuje wielowątkowe historie, tworzące spójną kompozycję, którą można interpretować na różnych poziomach. Podobnie jak u Davida Hockneya, którego twórczością jest zafascynowana w swoich pracach pokazuje umowne, syntetyczne tło, pozbawione zbędnych elementów, a kobiety czy mężczyźni są pewnymi figurami, typami postaci. Choć w ostatnich pracach jej bohaterowie nie są już zupełnie anonimowi, ich twarze mają bardziej indywidualne rysy, to nadal nie są to dosłowne portrety. Wyrażają emocje – smutek, pożądanie, czułość czasem gniew i rezygnację.
Kama Zboralska, fragment tekstu kuratorskiego
Julita Malinowska (ur. 1979) – zajmuje się malarstwem. Jej kompozycje mają duży ładunek emocjonalny. Widoczne są głęboko przemyślane treści, wystudiowane pozy, czy międzyludzkie interakcje, które autorka przekazuje widzowi.
Julita Malinowska. Spełniona
Od 15 grudnia 2017 roku do 31 stycznia 2018 roku
Wernisaż: 15 grudnia 2017 roku, godz. 19.00
Galeria Stalowa w Warszawie