Nowa kolekcja Majki Wójtowicz prezentuje prace inspirowane wędrówkami po ukochanych Beskidach, Gorcach, Puszczy Niepołomickiej, a także podróżami do Anglii, Walii, Albanii czy Rumunii. Stąd częstym motywem pojawiającym się na jej obrazach jest droga – leśna, polna, górska, droga w blasku księżyca. Czasem takie miejsce jest zaledwie naszkicowane, pejzaż jest umowny.
Czy lubię malować? Radosna potakująca odpowiedź raczej nie obrazuje stanu splątanych myśli, jakie napływają do głowy w związku z tym pytaniem – mówi Majka Wójtowicz. – Oczywiście, że ogólnie tak, bo w końcu wcale nie muszę. Ilość stworzonych już arcydzieł też jakby nie zachęca. Jestem w pełni przekonana, że wszechświat przetrwałby bez mojej „twórczej pasji”. Jednak… kiedy kilka kształtów coś trochę przypominających, ale „oderwanych” od siebie zaczyna współbrzmieć, strasznie mnie to cieszy.
Jest to bardzo trudne, żeby osiągnąć stan całkowitej harmonii i dlatego często wracam do pozornie już „skończonych” obrazów i ponawiam próbę lepszego zorganizowania plam, które je zapełniają – podsumowuje swój proces twórczy Wójtowicz. – Nie jest to w żaden sposób odkrywcze, ale pociesza mnie fakt, że każdy obraz wymaga swoistych metod działania i sposoby, dzięki którym z chaosu lub nic nieznaczącego szkicu oddającego zaledwie kompozycyjny zamysł wyłania się jakaś sensowna całość…
Artystka najbardziej lubi przemierzać świat pieszo. Dlaczego?
(…) bo planując większą wyprawę ma się niepokojące poczucie, że może to doprowadzić do stanu, kiedy krąży się po ciemku po nieznanej okolicy, marząc o jakimś sposobie wyjścia z opresji. Jest dużo powtarzalnych widoków, nastrojów – mówi artystka. – I dobrze, bo miło wielokrotnie wracać w znane miejsca. Oczywiście, o ile nie zastaje się tam pni ściętych drzew. Ale najbardziej lubię taki nastrój, kiedy spotyka się leśny zaułek, dom lub niespodziewaną panoramę, które sprawiają, że zaczyna być w dość specyficzny sposób trochę nierealnie i z tego powodu czuje się jakąś trudną do zdefiniowania radość.
Moja znajoma lekarka twierdzi, że podczas szybkiego marszu wytwarza się enzym, który powoduje taki stan Nawet, jeżeli tak jest naprawdę, nie zmienia to faktu, że trzeba się sporo nachodzić, aby osiągnąć pożądany efekt – opowiada Wójtowicz.
Majka Wójtowicz urodziła się w Toruniu. Od 1992 roku jest mieszkanką Niepołomic. Ukończyła Wydział Wychowania Plastycznego Akademii Pedagogicznej w Krakowie, a obecnie pracuje w Muzeum Narodowym w Krakowie w Dziale Rycin, Rysunków i Akwarel.
Włóczęgi – malarstwo Majki Wójtowicz
Od 13 stycznia do 14 lutego 2018 roku
Wernisaż: 13 stycznia o godzinie 16.00
Zamek Królewski w Niepołomicach
1 komentarz
Niezwykła lekkość spojrzenia i oddechu pędzla! Wspaniale: wrażliwie, mądrze i dosadnie w swej delikatności. Gratulacje dla Majki Wójtowicz.