Wyobraź sobie laboratorium niepotrzebnych bytów. Nie wiesz, do czego zmierzają przeprowadzane na nich eksperymenty i badania. Widzisz tylko zastygłe formy. Zachodzące tu procesy przebiegają w sposób niedostrzegalny dla oka, albo też właśnie się zakończyły. Dane są między innymi: strumienie światła, geometryczne obiekty, tymczasowe konfiguracje przedmiotów, kolekcje budowane z nadzieją na odtworzenie utraconego modelu idealnego.
Przeczuwasz, że badane byty biorą się z błądzenia i jak każda nieprzewidywalna forma mają potencjał rujnowania gładko i precyzyjnie działającego systemu. Przypominają niepozorną ciecz, która wsączając się w szczeliny, pod wpływem odpowiedniej temperatury zmienia stan skupienia i rozsadza zastane struktury od środka. To konstrukty niepewne i chybotliwe, tworzone przez mokrą maszynę mózgu pracującą w malignie, w interwałach drzemek, wypaleń, tymczasowych przyspieszeń, napięć i rozluźnień. Pomysły rodzące się w snach, bądź na chwilę przed zaśnięciem, pod wpływem potknięć umysłu znużonego monotonią otoczenia, będące owocem wydelikacenia wyobraźni bliskiego jednostce chorobowej (Warto pamiętać, że zgodnie z przedmedyczną teorią płynów humoralnych zgubne wypływy czarnej żółci, odpowiadające temperamentowi melancholicznemu, przypisywano Saturnowi. A oprócz artystów patronował on również złoczyńcom, sknerom, kupcom i grabarzom).
Próbując ramować ten zbiór, budujesz prowizoryczny schemat wyobrażający stan umysłu rozdrażniony kompulsywną potrzebą tworzenia. Przypomina urządzenie poszukujące sposobu na rozładowanie zalegającego w niej nadmiaru pomysłów, który buzuje jak gotująca się gęsta zupa. Pod wpływem tego obrazu pojawia się pokusa, by porzucić brzytwę Ockhama, i wpisaną w nią ekonomię myślenia. Myśleć na wspak, wyłącznie dla własnej przyjemności. Sprzeciwić się wymogom porządku i planu, przemyślnemu zagospodarowaniu czasu, przymusowi rozwoju i celowości, być cudownie bezużytecznym, poddać się fali wyobraźni, pozwolić jej swobodnie przepływać, nie tamować żadnymi oczekiwaniami.
Taka nieśpieszna praca wyobraźni nie realizuje dążenia do społecznego dobrostanu powstającego z sumy pożytecznych działań poszczególnych jednostek. Dlatego też tytuł wystawy jest przewrotnym odwołaniem do koncepcji zoon politikon Arystotelesa, w świetle której człowiek, jako istota społeczna, z natury powinien dążyć do zaangażowania w życie polityczne państwa. Wybrani artyści buntują się przeciwko narzucanej im roli artysty-obywatela, którego celem jest sztuka spełniająca przede wszystkim funkcje utylitarne. Ich postawa bliska jest raczej figurze armchair travellera, który poznaje świat z pozycji wygodnie umoszczonego domownika, patrzącego na niebezpieczny świat zza okna albo przez świetlistą tarczę monitora.
Wyznając zasadę, że nic tak skutecznie nie leczy melancholii jak wpatrywanie się w mapy, badają wyśnione przez siebie geografie i nauki o przyrodzie. Rozpisują je w zaciszu własnej pracowni, bez potrzeby konfrontacji z rzeczywistością. Zbudowana na bazie ich pomysłów wystawa przypomina zaciszne sanatorium inicjujące sny o lataniu, w których ciało pozostaje nieruchome, choć ma nieodparte wrażenie, że jest wolne i lekkie. Poddawane czynnościom z pogranicza ćwiczeń fizycznych, praktyk leczniczych i obrzędowych, zostaje wystawione na hipnozę, wodzone na pokuszenie, osadzane w przestrzeni, straszone, doświetlane i nagrzewane. Pod wpływem przygód prowokowanych przez poszczególne prace myśli zostają przesterowane na inne tory i zaczynają funkcjonować na nowych zasadach, ze zdwojoną siłą. Świat przyjmuje kształt wycinanki, czerwonego wielościanu albo monstrualnej płaszczyzny papieru pieczołowicie zarysowanej ołówkiem i przypartej do ściany podpórką, w pół drogi pomiędzy wiszeniem a zsuwaniem się na podłogę.
(Tekst: Marta Lisok)
Zwierzęta domowe
Kuratorka: Marta Lisok
Aranżacja wystawy: Bartek Buczek
Koordynatorka: Jolanta Zawiślak
Wernisaż: 13 kwietnia 2018 roku o godzinie 18 .00
Czas trwania: Od 14 kwietnia do 24 czerwca 2018 roku
Galeria Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki w Krakowie