Testament Barucha Milcha to wstrząsające świadectwo spisane przez żydowskiego lekarza, który od lipca 1943 do marca 1944 ukrywał się na strychu polskiego domu w Tłustem na Ukrainie. Milch kreśli przejmujący obraz nie tylko okrucieństwa najeźdźców, skomplikowanych stosunków panujących pomiędzy polską, ukraińską i żydowską ludnością miasteczek Podola, ale też przedwojennych losów pokolenia młodych polskich Żydów. Po raz pierwszy wydany w Polsce w 2001 roku, Testament doczekał się reedycji w serii Żydzi polscy.
Książka powstała na podstawie 1600-stronicowego manuskryptu znajdującego się w archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie. Tekst opatrzony został przypisami, uzupełniony posłowiem historyka prof. Andrzeja Żbikowskiego i komentarzem od rodziny.
Klasyka źródłowej literatury żydowskiej XX wieku, wznawiane w serii Żydzi polscy, to przede wszystkim bezpośrednie świadectwa życia Żydów na ziemiach polskich – w większości opowiadające o doświadczeniu Holokaustu. W serii znajdą się nie tylko teksty Żydów związanych z Polską, ale i osób, które trafiły tu wyłącznie na pewien czas – przeważnie decyzją niemieckich oprawców. Ich losy splotły się bowiem nierozerwalnie z historią polskiej społeczności żydowskiej. W serii ukazały się również:
- Henryk Schönker, Dotknięcie anioła
- Richard Glazar, Stacja Treblinka
- Calek Perechodnik, Spowiedź
- Halina Zawadzka, Ucieczka z getta
- Archiwum Ringelbluma
- Chaim Icel Goldstein, Bunkier
Przedstawiamy fragmenty z Testamentu Barucha Milcha:
Dlaczego właściwie Żydzi, którzy są szesnastomilionowym narodem, tysiące lat w poniewierce błąkają się po świecie, a tyle dóbr i wartości kulturalnych wydali z siebie dla ludzkości, mają mniejsze prawo do swojego państwa i samostanowienia niż inne, nawet małe, kilkumilionowe narody. […] Dużo ludzi rwało się, ażeby dostać się do Rosji Sowieckiej, skąd dochodziły obłoczne wiadomości o tryumfie pięciolatek, o pracy stachanowskiej, ale kraj ten trzymał się zamknięty i żadnym sposobem nie można było się tam dostać.
Ja względem tego wszystkiego, co się wokół mnie na świecie działo, zająłem następujące stanowisko: przede wszystkim skończyć studia i wyposażyć się w ogromny zasób wiadomości i doświadczenia życiowego, a później gdzieś wyemigrować.
Istną plagą uprawianą przez Judenraty, a na ich wzór później przez Niemców, była sprawa różnych poświadczeń, przepustek, legitymacji, jak też różne rejestracje i klasyfikacje ludności żydowskiej. […] Przy klasyfikowaniu ludności żydowskiej uznawano trzy kategorie: zdolni do każdej pracy fizycznej, zdolni do lżejszych prac, nie nadający się do pracy. Początkowo każdy prawie ubiegał się o kategorię drugą lub trzecią, przez co judenratowcy robili forsę. Ale później, gdy doszły do nas wieści, że we Lwowie i innych większych miastach gestapo zabierało starców, dzieci i niezdolnych do pracy i ich niszczyło – żeby Hitler nie hodował darmozjadów „ciężko zapracowanym chlebem” potrzebnym dla wojska, wtedy każdy ubiegał się o kategorię pierwszą i o to, by uznano go za młodszego, za co Judenrat znowu brał pieniądze. […] Później i pieniądze nie pomagały, choćby nawet ktoś setki tysięcy miał, ponieważ zabijali i wszystko zabierali. […]
Serce prawie pęka mi z bólu i żalu, gdy się oglądam wokół siebie, zastanawiam się nad tym wszystkim i wciąż żałuję, dlaczego nie zginąłem z moją żoną albo nie skończyłem zaraz ze sobą. Samobójstwo zdaje mi się najlepszym rozwiązaniem w moim obecnym położeniu. Męczarnie są okropne, do tego jest wielki znak zapytania, czy wobec przedłużania się wojny i ogromu trudności, jakie stoją nam na przeszkodzie, uda się wyrwać z rąk tych katów. A gdy się nawet przeżyje, to dla kogo i po co warto żyć, będąc złamanym na duchu i ciele. Słusznie może mówi mi stale gospodyni: – Nie trzeba dziś żałować tych, którzy już odeszli, ale płakać trzeba nad tymi, którzy zostali i jeszcze się męczą.
Miasto wyglądało nie do poznania, jak Sodoma i Gomora. Wszystkie prawie domy żydowskie w gruzach, tu i ówdzie dymiło się z niektórych domów ostatnio podpalonych albo zbombardowanych. Napotkani pojedynczy Żydzi, którzy już z różnych kryjówek zeszli się do miasta, witali się ze łzami w oczach, jakby z tamtego świata powrócili. Wyglądali jak trupy spod ziemi wykopane. Rzadko kogoś witającego się poznawałem, pytałem się, kto ty jesteś, jak się nazywasz, chociaż większość z nich to byli moi stali pacjenci. Byli obdarci i bosi. Młodzi ludzie posiwieli, stracili wszystkie zęby, a dziewczęta całkiem łyse się stały. Każdy opowiadał różne cuda o swojej gehennie i przeżyciach. Strasznie było słuchać, co ci ludzie przeżyli. […]
Baruch Milch urodził się w Podhajcach w 1907 roku w rzemieślniczej ortodoksyjnej rodzinie żydowskiej. Po ukończeniu gimnazjum wyjechał na studia medyczne do Pragi. Praktykę lekarską podjął w roku 1936 we Lwowie. W początku 1939 roku osiadł w swojej rodzinnej miejscowości, ożenił się, otworzył aptekę. Po 17 września znalazł się pod okupacją sowiecką. Na rozkaz nowej władzy w 1940 roku podjął pracę w szpitalu w Tłustem, pozostawiając rodzinę w Podhajcach. W czasie okupacji niemieckiej, w 1943 roku, stracił niemal wszystkich bliskich, w tym żonę i syna. Do wyzwolenia ukrywał się na strychu domu polskiego gospodarza w Tłustem. Latem 1945 znalazł się w Opolu, skąd po roku, z nową już rodziną, przedostał się do Niemiec. W roku 1948 wyemigrował do Izraela, gdzie mieszkał aż do śmierci w kwietniu 1989.
Baruch Milch Testament
Opracowanie redakcyjne: Małgorzata Strasz
Projekt graficzny: Emilka Bojańczyk/Podpunkt
Posłowie i przypisy: Andrzej Żbikowski
Warszawa 2012, wydanie II
Twarda oprawa, 316 stron
Wydawca: Ośrodek KARTA
ul. Narbutta 29
Warszawa