Paternoster Helmuta Kajzara to dramat o poszukiwaniu samego siebie, o zmaganiu się z własną tożsamością. Główny bohater, Józio – światowej sławy artysta – wraca we śnie do rodzinnej wsi, by zadać sobie pytanie: czy tradycja, kulturowe dziedzictwo i wiara ojców pomogły mu w życiu, były podporą w mozolnym trudzie pięcia się po szczeblach kariery, czy też były raczej obciążeniem, odrzuconym wreszcie po latach balastem? Czy istnieje w nim jeszcze więź ze światem, który go ukształtował, czy też będąc już zakorzenionym w wielkim świecie, ale ciągle przecież tam obcym – pozostanie na zawsze obcym dla wszystkich.
Józio wraca w przeszłość, by rozpoznać źródła tożsamościowego zamętu. Jak Syn Marnotrawny, staje w domowych progach pokorny i pełen skruchy. Ojciec nie jest jednak skory do odegrania roli wybaczającego i miłującego rodzica. Wręcz przeciwnie – jak niegdyś – bezwzględnie odrzuca syna. Ciało masz włochate, niewieście – słowa ojca wypalają się w Józiowej świadomości piętnem odmienności. Mimo to, syn czyni krok następny. Spogląda na ojca oczami dziecka – pragnie wielbić go i podziwiać jak mały chłopiec, doświadczyć ojcowskiego autorytetu i akceptacji. Potem wynosi ojca do kolejnych godności. I wszystko na próżno. Józio musi więc w końcu unicestwić świat, który stworzył – jego Sobowtór skazuje ojca na śmierć, a goście rozgrabiają dom. Ale Kajzar nie pieczętuje Józiowego snu znakiem rozpaczy. Raczej, może trochę przewrotnie, czyni pęknięcie i zamęt – rozpoznanym i zaakceptowanym kształtem Józiowej tożsamości.
Paternoster jest bardzo prostą historią, wręcz banalną. Ktoś, kto urodził się tu, idzie w świat i trafia do jakiegoś tam. Urodził się tu, a żyje tam. Pomiędzy tam a tu powstaje napięcie. Rodzi się pytanie, jak sobie z tym napięciem radzi. Co ono implikuje? Czy i o czym decyduje w życiu? To pytanie jest treścią twórczości Kajzara, także Paternoster. W tym sensie ta sztuka jest odzwierciedleniem pewnego procesu, który zachodzi od połowy XX wieku i jest związany z przemianami politycznymi, społecznymi i kulturowymi, jakie zaistniały w Polsce, w szczególności z awansem społecznym epoki powojennej. Już w XIX wieku rozpoczęły się ruchy migracyjne, ale miały podłoże ekonomiczne i były związane z tworzeniem się klasy robotniczej. Po wojnie zaś w ten sposób kształtowała się nowa inteligencja, elita społeczna – także artystyczna. Ludzie z bagażem tradycji, wiary, norm, wartości i obyczaju zostają przeniesieni w inne miejsce. Świat przestaje być jednoznaczny i stabilny, rodzi się tożsamościowy zamęt. Pojawia się pytanie czy świat, z którego się wyszło to balast czy źródło siły. Ten proces trwa do dziś, choć teraz zupełnie inne są jego przyczyny – jest raczej wyrazem wolności wyboru. Tak czy owak i dziś przeglądamy się w Józiu, bo nie jest to tylko historia artysty. Wielu ludzi dotyka dylemat, czy ziemia ojca to kula u nogi czy raj utracony? Oczywiście rozstrzyganie tej alternatywy jest z gruntu fałszywe, jest tylko tworzeniem nowej mitologii. Ale istotne jest samo podjęcie tematu, przepracowanie go, czy może raczej: nieustanne przepracowywanie go.
– Marek Fiedor, reżyser spektaklu
Premiera spektaklu odbędzie się 14 czerwca na Scenie na Strychu Wrocławskiego Teatru Współczesnego. W scenariuszu wykorzystano fragmenty innych dramatów, esejów i wywiadów Helmuta Kajzara.