Koala
To jakoś wtedy musiałem znaleźć w starej reklamówce swój zeszyt w linie z drugiej klasy, obłożony w czerwony papier, z obrazkiem tego zwierzęcia, którego nazwę usłyszałem tamtego wieczora u jego przyjaciół, cudacznego kobolda trzymającego się gałęzi eukaliptusa. Zbyłem to jako przypadek, zbieg okoliczności, który wprawdzie ukłuł mnie w serce ze względu na wspomnienie brata, ale poza tym nie miał żadnego znaczenia.