Czy rynek literacki w Polsce cierpi już na festiwalozę?
Marzy mi się, aby wreszcie ktoś wynalazł szczepionkę na tę dolegliwość. Aby przestano czytać literaturę w rytm coraz liczniejszych maxifestiwali i meganagród literackich, do których z grubsza ci sami jurorzy nominują z grubsza tych samych autorów; by przestano nas terroryzować „najbardziej wpływowymi pisarzami naszych czasów” i ich „kapitalnymi książkami”, które „poruszą nas do głębi”.