Drugi Zimerman? Kissin? Chyba jednak pierwszy Drzewiecki
W prawie do ostatniego miejsca wyprzedanej sali Carnegie Hall, wyczuwało się pewne elektryzujące podniecenie, towarzyszące występom niektórych artystów. Dawniej było to "dotykalne" przed pojawieniem się na scenie Vladimira Horowitza: wystąpi czy w ostatnim momencie odwoła? Tym razem licznie przybyli słuchacze - piszący te słowa również - po raz pierwszy mieli zetknąć się na żywo z 15-latkiem już będącym legendą.