Poza zasięgiem pióra
W Krakowie bardzo miło było być opozycjonistą. Wszyscy się do mnie uśmiechali. To nie było NRD czy Związek Sowiecki. Ale pamiętam, że czułem się pokrzywdzony, że za mało masakrują moje książki. […] Wypadało być cenzurowanym. […] Było się wtedy bohaterem, a mnie ściągnęli ledwie dwa, trzy wiersze. Zastanawiałem się, czy przypadkiem czegoś źle nie robię.