I tak, mniej lub bardziej wybiórczo, przebrnęliśmy przez kilkanaście sal, gdzie znalazło się blisko sto (czy może więcej…) dzieł z zakresu sztuk wizualnych, teatru, filmu i sztuki performance. Wystawa jest olbrzymia, monumentalna, ale jakby pozbawiona tezy – zespół kuratorski wrzucił do jednego wora pod tytułem „wielka wystawa o polskości” konteksty najnowszej polityki, obrazy wsi, folklor, krytykę instytucjonalną i ledwie kilka naprawdę świetnych prac (jak wspomniana Okładka książki Nicolasa Grospierre’a albo Jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie Doroty Nieznalskiej).