Właśnie ukazał się reportaż Marcina Kąckiego Białystok. Biała siła, czarna pamięć. Z wielogłosu jej bohaterów wyłania się złożona historia „miasta bez pamięci”. To mocna książka pisana w bezlitosnym świetle reporterskich reflektorów, bez taryfy ulgowej, ale i bez jednoznacznych ocen.

Białystok. Według rankingu „Guardiana” żyje się tam lepiej niż w jakimkolwiek innym polskim mieście, lepiej nawet niż Wiedniu czy Barcelonie. To na Podlasiu mieszkali obok siebie Polacy, Ukraińcy, Białorusini, Żydzi i Tatarzy. To tu narodził się język esperanto i tutaj przyszło na świat pierwsze polskie dziecko z in vitro. Jak doszło do tego, że w medialnym przekazie dominują płonące mieszkania, swastyki na murach, antysemityzm, rasizm i kibolskie porachunki?
Marcin Kącki szuka śladów wymordowanych sąsiadów, przygląda się krwawiącej hostii z Sokółki, czyta tablice pamiątkowe i akta prokuratorskie. Rozmawia ze społecznikami, z przedstawicielami władzy i Kościoła, z mieszkańcami wsi i bloków, z młodymi neofaszystami.
Myślałem, że po My z Jedwabnego Anny Bikont nic więcej o polskim antysemityzmie powiedzieć się nie da. Marcin Kącki udowadnia, że jest inaczej. Białystok z jego wstrząsającego reportażu to miasto ogarnięte zbiorową amnezją, miasto, które wyspecjalizowało się w sztuce zapomnienia o żydowskiej przeszłości, wreszcie miasto, w którym przez lata swastyki kwitły bez przeszkód.
A obraz kirkutu ukrytego w całości pod grubą warstwą ziemi i gruzu, na których powstał radosny park, zmienia się w piekielnie celną metaforę nie tylko stolicy Podlasia, ale i wszystkich miejsc napisanych po wojnie na nowo, „bez menory i mezuzy”.
Wielka, choć skromna książka.
Michał Olszewski
Marcin Kącki, Białystok. Biała siła, czarna pamięć
Premiera: 7 października 2015 roku
Wydawnictwo Czarne