Świat współczesny prześladowany jest przez nadmiar obrazów. Codziennie elektroniczne media i portale społecznościowe wypluwają z siebie miliony zdjęć. Przeważająca większość z nich to prywatne zdjęcia przedstawiające twarze i sceny z życia prywatnego.
Badacz kultury wizualnej Nicholas Mirzoef podaje, że obecnie „w ciągu dwóch minut sami Amerykanie robią więcej zdjęć, niż wykonano przez cały dziewiętnasty wiek…W 2012 roku wykonaliśmy już oszałamiającą liczbę 380 miliardów fotografii, niemal wszystkie techniką cyfrową. W 2014 roku zrobiono bilion zdjęć…Wszystkie te fotografie są naszymi próbami zobaczenia świata. Czujemy się zobowiązani, by tworzyć jego obrazy i dzielić się nimi. Jest to najważniejszy element wysiłków zmierzających do zrozumienia zmieniającego się świata.”
Dzisiaj nie zadajemy sobie już pytania czy fotografia kłamie, albo w jaki sposób fotografia kłamie. Odpowiedzieli na nie teoretycy już w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Problemem dnia dzisiejszego jest analiza danych big data. Dzisiaj nie pytamy o to, co widać na tej fotografii, pytamy: co widać na tym milionie fotografii. Autor Języka nowych mediów Lev Manovich, pisze, że zamiast mówić o fotografii jako o pojedynczym fenomenie, należy dzisiaj analizować kultury fotograficzne. W swojej książce Instagram and Contemporary Image analizuje 16 milionów zdjęć zamieszczonych na instagramie w 17 globalnych metropoliach.
Do jednej z takich zdefiniowanych przez Manovicha kultur fotograficznych odnosi się wystawa Marii Stożek i Adriana Kolarczyka. Artyści zafascynowali się kolekcjonowaniem analogowych zdjęć, które można kupić w Polsce na targowiskach a także w internecie. W przeciwieństwie do zdjęć obecnych w sieci, są to obrazy, które przemawiają do nas także swoją fizyczną. Ważny jest ich rozmiar, faktura i kolor papieru, ślady indywidualnego zużycia, przypadkowe zagięcia i plamy.[…]
Adrian Kolarczyk i Maria Stożek w swoich dotychczasowych pracach prezentowanych wspólnie i indywidualnie, zainteresowani byli przede wszystkim ujawnianiem i badaniem wewnętrznych mechanizmów systemów reprezentacji. Cząstka nieskończonego archiwum ujawnionego przez Stożek i Kolarczyka, może na pierwszy rzut oka wydawać się banalna. Jednakże w banalności tej tkwi niesamowitość, która objawia się w obcowaniu z tym co jest znane i jednocześnie zupełnie obce. Czynność patrzenia na te fotografie staje się tak samo kontrowersyjna jak czynność ich zbierania. Stawia nam nie tylko pytanie o to w jaki sposób w naszym mózgu odbywa się proces kojarzenia sensów na podstawie sygnałów wizualnych, w jaki sposób zmuszeni jesteśmy do porządkowania wszystkiego co widzimy, przede wszystkim stawia nam niewygodne pytanie o to dlaczego w ogóle patrzymy na te fotografie.
Tekst: Marek Wasilewski
Adrian Kolarczyk, Maria Stożek. Ryby, kamienie, telewizory
Kurator: Marek Wasilewski
Od 3 do 26 listopada 2017 roku
Galeria Miejska Arsenał w Poznaniu