Marta Kubiak to artystka, która życiowe doświadczenia przekłada na interesujący język graficzny. Wszelkie lęki i radości przeobrażają się w sceny z figurami potworów rodem z japońskich filmów grozy. Towarzyszące artystce stwory są pretekstem do opowiadania historii, które mówią o interpretacji rzeczywistości i w efekcie prowadzą do jej oswojenia.
Prace Marty Kubiak powstają w technice barwnej serigrafii. Charakterystyczna warstwowość grafik artystki jest wynikiem nakładania na siebie kilku powłok, spośród których na pierwszy plan wysuwają się ekspresyjne, malarskie zapisy, pod którymi prześwitują kadry zdjęć, ilustracji, przetworzonych przez artystkę obrazów. Każda z powstających grafik ma zazwyczaj kilka wersji kolorystycznych o różnym stopniu natężenia barw, sprawiając wrażenie ręcznie podmalowanych przez autorkę. Technika ta pozwala za każdym razem wydobywać inny detal, nadając mu nowy status ważności pośród pozostałych elementów kompozycji.
Kluczem do wielowarstwowej wyobraźni autorki jest jej zainteresowanie filmowymi postaciami potworów. Wywołują one jednocześnie strach i budzą fascynację. W ludzkiej świadomości funkcjonują na pograniczu tego, co realne i baśniowe, wyłaniają się z lęków, majaków sennych, obecne są w bajkach czy w filmie. Podpowiedź do odczytania prac stanowić mogą również ich wymowne tytuły, choć Marta Kubiak wyraźnie umniejsza ich znaczenie, mówiąc, że były jedynie inspiracją, punktem wyjścia do dalszych poszukiwań, środkiem wyrazu.
Warto przyjrzeć się nie tylko eksperymentom i przemianom kolorystycznym, ale także sposobom oswajania potworów przez artystkę. Znajdziemy tu charakterystyczne dla poetyki snu połączenie dwóch skrajności: grozy – w postaci potwora – oraz jasnych, ostrych barw, ocieplających wizerunek monstrum i wprowadzających element bajkowości. Budując kolejne kompozycje, artystka poddaje bohaterów przemianom kolorystycznym, a także buduje akt kreacji, prowadzący siebie i widza od inwazji do finałowej walki, który można rozumieć jako stopniową próbę pozbycia się ciężaru, wypowiedzenia mu wojny i rozliczenia się z nim.
Anna Borowiec, Wyobraźnia symboliczna. Szkic o twórczości Marty Kubiak (fragment):
Autorka, opowiadając o swoich grafikach, podkreśla, że zaskakujące było dla niej to, jak kolejne prace zmieniały się wraz z nią samą, jak oddziaływał na nie czas i przemiany, które miały miejsce w jej życiu. Potwór stał się inspiracją i punktem wyjścia do poszukiwań formalnych, a jednocześnie środkiem wyrazu. Na przestrzeni dwóch interesujących mnie tu serii prac następuje pewna istotna przemiana i finałowe starcie. W obu cyklach grafik artystka wykorzystała zrastrowane kadry z filmów o Godzilli, ale ostateczne opracowanie sprawiło, że różnią się one od siebie diametralnie. Ciekawe jest właśnie to, że pomimo użycia tych samych kadrów udało się jej uzyskać tak różne w efekcie prace przy pomocy zaledwie kilku środków, używanych dodatkowo w pewnym rytmie powtarzalności. Przemiana, o której wspomina autorka, widoczna jest tu przede wszystkim na poziomie formalnym. Nie warto jednak ograniczać interpretacji do dostrzeżenia różnic widocznych w tonacji barwnej, która wszakże jako pierwsza rzuca się w oczy.
Oczywiście widać wyraźnie, że jaskrawa, barwna tonacja pierwszych w serii grafik (żółć, czerwień, róż, błękit) wpływa na ich odbiór, przydając im aury bajkowości. Stopniowo potwory zaczynają wychodzić na powierzchnię, ostatecznie złowrogo dominując nad całością kompozycji. Zmienia się wówczas kolorystyka prac, w których przeważać zaczynają ciemne tonacje, granaty, szarości i wreszcie czerń. Tonacja barwna wpływa zdecydowanie na energię obrazów, które w końcowym stadium pracy pochłania graficzna czerń. Niesie ona ze sobą dodatkową porcję znaczeń. Czerń jest wszechogarniająca i wszystko pochłaniająca. W Final wars paradoksalnie wykorzystanie tego koloru jest dynamiczniejsze niż w kompozycjach barwnych. Plamy czerni rozpryskują się po powierzchni kompozycji, symbolizując bitwę materii, zmaganie się z medium, wreszcie walkę z potworami. Nie bez znaczenia, jak sądzę, jest fakt, że artystka wychodzi od łagodnego zaznaczania obecności potworów, które stapiają się łagodnie z barwnymi plamami, stopniowo wydobywając na jaw ich potworność, by w efekcie przedstawić końcową bitwę w tryptyku It started at 11:00. W tej pracy pojawia się jeszcze jeden istotny element, wcześniej nie wymieniony w tym szkicu. To fragmenty budynków stawiające opór potworom. W Final wars obserwujemy rozpryskiwanie się rzeczywistości na fragmenty właśnie przez zaznaczenie dominacji monstrualnych stworów nad architekturą, którą zaczynają przykrywać plamy czerni ciągnące się za nadlatującymi potworami. To jakby obraz stopniowego palenia się świata, płonących budynków, trawionych ogniem. We wcześniejszych grafikach pojawiały się jedynie drobne plamki barwne, jakby kleksy farby, przypominające odciśnięte na śniegu niewinne ślady zwierzęcych łap. W Final wars potwory zaczynają siać zniszczenie i opanowywać przestrzeń. Szczególnie dramatycznie w tym kontekście przedstawia się grafika Monster zero, w której dostrzec można finałową walkę z udziałem wszystkich trzech potworów. W oddali widać płonące miasto, a kolejne monstra artystka oznacza numerami, jednocześnie zamazując wpisywany tekst czy też przekreślając niektóre słowa. Co ciekawe, postać najważniejsza – Godzilla – to figura ustawiona do widza plecami, stapiająca się z pierwszym planem, uniemożliwiająca wejście do wnętrza obrazu, który wygląda, jakby trawił go powoli ogień.