Tytuł wystawy oraz katalogu został utworzony na wzór nazw, które Jiří Kolář nadawał swoim technikom artystycznym (rolaż, prolaż, chiazmaż…). Wystawa przedstawia zbiór dotąd niepokazywanych publicznie kolaży Jiřiego Kolářa, powstałych między latem 1986 a zimą 1987. Przez cały ten czas artysta tworzył je i wysyłał każdego dnia dwudziestoletniej wówczas Francuzce Béatrice Bizot w zamian za to, że ta dzień po dniu pisała do niego listy.
Korespondaż to wystawa opowiadająca historię niezwykłej korespondencji pomiędzy jednym z najwybitniejszych czeskich artystów XX wieku Jiřim Kolářem a Béatrice Bizot. Wystawa została zorganizowana przez Galerię Miejską we Wrocławiu przy współpracy Galerii Narodowej w Pradze, a będzie ją można obejrzeć w Muzeum Architektury we Wrocławiu. Na wystawie zostaną także pokazane wybrane prace rzeźbiarskie Bizot, stanowiące naturalny plon jedynego w swoim rodzaju dialogu między czeskim artystą przebywającym na emigracji we Francji a młodą paryżanką.
Jiří poznał Béatrice pod koniec lata 1986 roku w normandzkim Etretat, dokąd wraz z żoną został zaproszony przez francuskich przyjaciół. Już na pierwszym spotkaniu zaproponował wymianę korespondencji. Niebawem przesłał również maszynopis umowy, zgodnie z którą ich pisemny dialog miał trwać dzień po dniu, przez okrągły rok. Dziewczyna o pięknym uśmiechu i ciekawskim spojrzeniu zwróciła na siebie uwagę Jiřiego nie tylko swym wdziękiem, ale także uzdolnieniem artystycznym. Swoim zmysłem do wykrywania talentów Kolář trafnie przeczuł, że Béatrice będzie mieć zrozumienie dla jego mowy, w której słowa zostały zastąpione obrazami.
W wypadku widokówek adresowanych do Béatrice Bizot mamy do czynienia zarówno z listami obrazkowymi, wysyłanymi z częstotliwością jedna przesyłka dziennie przez cały rok kalendarzowy, jak i swoistym dziennikiem wizualnym, inspirowanym kontaktem z młodą dziewczyną, swego rodzaju muzą późnego Kolářa. Nie jest to typowy dziennik Kolářa, lecz dziennik w pewnej mierze intymny, osobisty. Wizualna poezja Kolářa oddziałuje intelektem i intuicją, skłania adresatkę do reakcji na nieoczekiwane, częstokroć niepokojące obrazowe mikrofabuły.
Ich kontakt nie skończył się po ustaniu tej ustanowionej pisemną umową wymiany listów. Kolář nie zamilkł. Przesłał z Londynu prolaż o niezwykłym ładunku erotycznym. Poetycki obraz odnosił się w sposób oczywisty do znajomości Béatrice z Erikiem Didierem, jej przyszłym mężem. Również Béatrice nie przestała pisać do Kolářa po wygaśnięciu łączącej ich umowy. Warto wspomnieć jej reakcję na listopad 1989. Dużo o Panu myślę, drogi Jiří, myślę o Běli, o p. Kamešu. Wyobrażam sobie, z jakim natężeniem śledziliście wydarzenia w PRADZE! Czy uwierzy Pan, że i ja przeżywałam te rewolucyjne procesy z wielkim wzruszeniem? – pisze świeżo upieczona dziennikarka. Do jej wymarzonej podróży do Pragi doszło znacznie później, jesienią 2001 roku.
Jiří Kolář zmarł dziesięć lat temu. Określany jako genialny samouk, eksperymentator wyrosły z XX-to wiecznych awangard, niezłomny poszukiwacz nowych form wyrazu. Uznawany jest za jednego z prekursorów rozwiązań grafiki komputerowej. Wystawiał swe dzieła na indywidualnych i zbiorowych wystawach na całym świecie (Paryżu, Tokyo czy Norymberdze i Wenecji), wygrał poważne Biennale w Sao Paulo, trzykrotnie miał samodzielne wystawy w Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku. Podczas pobytu na emigracji próbowano skazać go na zapomnienie i wymazać jego sztukę z historii rodzimej kultury. Obecnie nikt nie próbuje podawać w wątpliwość zasług Kolářa ani faktu, że swoim śmiałym, nowatorskim i odkrywczym dziełem przekroczył granice rodzinnego kraju, stając się twórcą światowego formatu.
Wielki plik starych kluczy kupiłem na pchlim targu w ruinach Wrocławia. Straszna była ta wizja: klucze nieznanych, może nawet pomordowanych właścicieli, ze spalonego lub inaczej zniszczonego mienia (klucze były nie tylko zardzewiałe, ale przeżarte wapnem i czernią spaleniska), ze zrabowanych, martwych lub opuszczonych mieszkań, ze zbombardowanych, zburzonych domów, w większości czekających w żałosnych zwaliskach. W Polsce także złożyłem w myślach swój jedyny kluczowy wiersz.
Jiři Kolař – Słownik metod
Béatrice Bizot – listy do Jiřiego Kolařa:
Paryż, piątek 14 listopada 1986 [przedmiot przyklejony w nagłówku – mały kluczyk]. Oto kluczyk, do którego być może znajdzie Pan zamek. Z pewnością dotrze Pan w ten sposób do skarbu odwrotnie proporcjonalnego do jego wielkości… Babcia miała drewnianą skrzynkę, w której było około pięciuset kluczy, z których każdy miał jakąś tajemnicę. Kto wie, dokąd Pana zaprowadzi ten oto … Tajna szuflada w antycznym meblu? Szkatułka na biżuterię? Zakurzone pudełko, w którym od wieków śpią namiętne listy Romeo i Julii? Kto wie …
Czwartek, 20 listopada 1986. W końcu wysłałam Panu te klucze, trochę to trwało, zanim doszłam na pocztę. … Miło było usłyszeć przez telefon głos Pańskiej żony, przesyłam jej wyrazy szacunku i przyjaźni. Ucieszyło mnie, że podobał się Panu mały kluczyk i z radością wybierałam dla Pana te, które Pan dostanie.
Mirosław Jasiński, Dyrektor Galerii Miejskiej:
Mija właśnie 65 lat od czasu, gdy w lecie 1948 roku Jiři Kolař uczestniczył we wrocławskim Kongresie Pokoju. Tego tyczy przywołany cytat, zaś listy Béatrice Bizot dokładają dalszą warstwę kontekstów. Prezentowana wystawa ukazuje wnętrza dalszych zakurzonych pudełek, pokazuje nam świat pełen dzieł sztuki, listów i kluczy. Z jednej strony są to klucze do twórczości dwojga różniących się, a związanych ze sobą twórców, a z drugiej – do wnętrza ich osobowości. Nie jest to bowiem zwykła prezentacja dzieł dwojga artystów, ale coś więcej – przywołanie szczególnego przedsięwzięcia, które eksponowanym pracom i listom przydało fascynujący wymiar duchowy i ludzki. To czyni ją w najgłębszym wymiarze jeszcze bardziej (nie tylko estetycznie) wzruszającą. Konteksty, życie i czas dopisały do niej swoje komentarze.
Jiři Kolář i Béatrice Bizot, Korespondaż
Wystawę można oglądać od 4 lipca do 8 sierpnia 2013 roku
Muzeum Architektury we Wrocławiu