Tegoroczna edycja Łemkowskiego Jeruzalem poświęcona jest Nikiforowi – a właściwie Epifaniuszowi Drowniakowi – malarzowi prymitywiście łemkowskiego pochodzenia. Talent Nikifora przejawiał się głównie w twórczości na kawałkach tektury, okładkach zeszytów, skrawkach papieru, na których uwieczniał autoportrety, widoki krynickich willi i cerkwie – jego święty świat. Był przy tym niezwykle płodnym twórcą, stworzył blisko 40 tysięcy dzieł.
8 sierpnia odbył się wernisaż wystawy XIV Łemkowskiego Jeruzalem. Udział w wystawie wzięło zróżnicowane pokolenie artystów pochodzenia łemkowskiego. Obok pierwszych prac Edwarda Dwurnika na wystawie można obejrzeć instalacje artystyczne, obrazy i filmy wykonane, często w autorskich technikach, przez artystów reprezentujących młode pokolenie. W wystawie uczestniczyli także wybitni twórcy pochodzenia polskiego m.in. Grzegorz Sztwiertnia oraz Joanna Zemanek.
Łemkowskie Jeruzalem to artystyczny projekt, który od 13 lat organizuje Zjednoczenie Łemków z Gorlic. Ma on na celu integrację środowiska artystycznego, które w twórczych poszukiwaniach porusza kwestie związane z kulturą łemkowską. Łemkowskie Jeruzalem ma znaczenie symboliczne i kultowe, a dla wielu jest to powrót do korzeni, podróż w głąb siebie. Oprócz walorów artystycznych plener zachęca szeroką publiczność do dialogu międzykulturowego i bliższego poznania kultury łemkowskiej.
Twórczość Nikifora najpełniej oddaje cytat z książki Andrzeja Sasiuka – polskiego prozaisty, poety, publicysty i dramaturga:
Trudno o artystę, który w swoim dziele bardziej był stąd, który bardziej nie byłby znikąd. Jego obrazy to nieskończoność wariacji na temat widzialnego. Domy, góry, kościoły i pociągi promieniują z rzeczywistości coraz piękniejsze, coraz doskonalsze i zmierzają ku jakiejś nieskończoności istnienia. Nikifor, tworzy, odtwarza, by nie zaginęło, by trwało, by świata nie zagarnęła nicość. Jest jak Bóg, który każdego ranka gasi ciemność i uruchamia kolejny dzień z domami, górami, kościołami i pociągami żebyśmy mieli się gdzie podziać. Trzydzieści tysięcy obrazów na temat stworzenia świata i w jego obronie. Albo dla jego zbawienia, bo przecież w tych pejzażach jest tak pięknie, tak nieruchomo i tak świetliście jak na ikonach. Pochylony nad tekturą, głuchy na zgiełk deptaku odgadywał jak powinien wyglądać świat.
Fragment z książki Andrzeja Sasiuka Nie ma ekspresów przy żółtych drogach
Natalia Hładyk (kuratorka i uczestniczka wystawy) przywitała zgromadzonych w Galerii Ring gości w dwóch językach: łemkowskim i polskim. Akcent ten skierowany był do licznej grupy łemków przybyłych na wernisaż, którzy licznie zamieszkują Legnicę i jej okolice. Były wśród nich osoby młode i stare, które we wzruszających rozmowach dzieliły się wspomnieniami ze swojej dawnej małej ojczyzny.