W Legnicy od 6 marca czynna będzie wystawa krakowskiej artystki Iwony Demko pt. anioly.net, która podnosi problem prostytucji. Tamtejsza Galeria Sztuki zaprosiła artystkę z tym odważnym projektem z kilku powodów. Po pierwsze – by zapewnić dostęp do sztuki najnowszej mieszkańcom spoza najważniejszych ośrodków wystawienniczych, czyli pozostającej w cieniu Wrocławia Legnicy, po drugie – by zmierzyć się ze stereotypem dotyczącym postrzegania prostytucji, który według Iwony Demko uderza w każdego, a raczej w każdą z kobiet. Autorka opowiada o tym ile kobiety w kobiecie w świecie spatriarchalizowanym, a oglądanym z perspektywy artystki, oraz o pracy przy swoim nowym projekcie tworzonym przy udziale prostytutek. Główną inspiracją prac Iwony Demko jest kobieta oraz jej pozycja w patriarchalnym świecie.
Wszystkie prace Iwony Demko w mniejszym lub większym stopniu dotyczą tematyki feministycznej, choć nie wynika to z pragnienia żarliwego manifestowania ściśle określonej postawy. Autorka mówi: poruszam ten temat, ponieważ dotyczy on bezpośrednio mnie – kobiety. W pewien sposób wykorzystuję swoją płeć i dzięki niej przekazuję specyficzny, kobiecy sposób patrzenia na świat.
Owocem tej mocno sprecyzowanej ideologicznie postawy intelektualno-artystycznej jest rozprawa doktorska Iwony Demko pt. Waginatyzm, której towarzyszyła praca rzeźbiarska pt. Kaplica Waginy. Ta realizacja miała na celu społeczną i osobistą, symboliczną aprecjację kobiecości. Doktorat artystki rozpoczyna się od pytań, stawianych w opozycji do ugruntowanego w kulturze kultu fallicznego: A co z kultem waginy? Czyżby ludzie nigdy nie doceniali kobiecych narządów płciowych? Przecież wagina jest również niezbędnym i tak samo ważnym elementem w kreowaniu nowego życia.
Pytania te – pisze dalej autorka – nie rodziły się we mnie bynajmniej dlatego, że nie akceptowałam kultu fallusa. (…) Jeśli odczuwam zazdrość o męski narząd płciowy, to zazdrość ta dotyczy właśnie praw i statusu, które pociąga za sobą posiadanie fallusa – większe zarobki, możliwość osiągnięcia najwyższych stanowisk, większy autorytet w sprawach zawodowych, domniemana większa racjonalność w podejmowaniu decyzji, większa emerytura i wiele innych kwestii. Jednak, w miarę jak świadomość mojej kobiecości dojrzewała, odczuwałam coraz mocniej zwykłą, ludzką niesprawiedliwość w braku docenienia kobiecego – jak mi się wydaje – równie istotnego narządu. Poczułam narastającą potrzebę odnalezienia kultu waginy. Po co? Dla wielu powodów; zaczynając od zaspokojenia potrzeby sprawiedliwości, a kończąc na dowartościowaniu kobiecości w moich własnych oczach.
O ile te eksploracje teoretyczno-artystyczne autorka wspomina jako doświadczenie pozytywne, to projekt, który realizuje aktualnie, stał się trudnym tematem. Nie tylko dla publiczności – ale i samej artystki. Nic dziwnego, że wielu ludziom wydaje się szokujący – podejmuje on jedno z najbardziej skomplikowanych i negatywnych zjawisk cywilizowanego świata – jakim jest prostytucja. Iwona Demko opisuje ją z perspektywy kobiet – podmiotów (przedmiotów) i ofiar tego procederu.
Tak o swoich zainteresowaniach mówi artystka:
Prostytucja jako nieodłączny element kultury dziejowej towarzyszy nam od zawsze i nikt nie kwestionuje zasadności jej istnienia. Powszechnie uważa się, że prostytutki uprawiają swój zawód dobrowolnie, bez żadnego przymusu. Zdecydowana większość myśli, że są to kobiety o wybujałym temperamencie, lubiące seks, a prostytucja umożliwia im łączyć przyjemność z pożytkiem. Wszyscy są zadowoleni – rozbujałe seksualnie kobiety parające się prostytucją i klienci, dzięki którym kobiety te mogą nasycić swoją żarłoczną seksualność i dodatkowo czerpią z tego korzyści materialne. Klient jako dobroczyńca i kobieta jako obdarowana. Można by rzec: scenariusz idealny, raj na ziemi… Istnieje też przekonanie, że pracujące tam kobiety może nie robią tego z zamiłowania, ale na pewno dla pieniędzy. Nie stać je na większy wysiłek i lepszy pomysł na życie, dlatego z lenistwa wybierają prostytucję, czyli łatwe pieniądze.
W pewnym stopniu myślałam podobnie, chyba głównie dlatego, że taka prawda jest wygodna do przyjęcia. Jednak kiedy zaczynałam zastanawiać się nad tym głębiej, trudno było mi uwierzyć chociażby w to, że może być przyjemne oddawanie się każdemu, kto ma na to ochotę, wtedy kiedy to on ma ochotę i w sposób, jaki jemu odpowiada… Jednak mimo wątpliwości nigdy nie zgłębiałam tego tematu, satysfakcjonując się stereotypowymi modelami myślenia.
Kilka miesięcy temu zaproszono mnie do udziału w Silesia Art Biennale. Każdy z zaproszonych artystów został przydzielony do jednej ze śląskich miejscowości. W ten sposób zostałam oddelegowana do Bystrzycy Kłodzkiej i wkrótce otrzymałam od organizatorów historię miasta oraz jego liczne fotografie. Zainteresował mnie kamienny pręgierz umieszczony na Małym Rynku. W historii tego obiektu wyczytałam, że 27 października 1571 roku została tam wymierzona kara chłosty na dwóch prostytutkach. Informacja ta zadecydowała o wyborze miejsca i rodzaju mojego działania artystycznego. Była to doskonała okazja do zgłębienia tematu, który od dawna mnie nurtował, tematu prostytucji.
W krótkim czasie przekonałam się, że prostytucja zawiera nieskończoną ilość odcieni i nie jest zjawiskiem, które w jednoznaczny sposób można nazwać i sklasyfikować. Podobnie wymykają się prostemu opisowi powody, które wikłają kobiety w prostytucję.