Wystawa Malarze XIX- i XX-wiecznego Gdańska z kolekcji Andrzeja Walasa, to zbiór obrazów kolekcjonowanych od ponad 35 lat. To dzieła namalowane przez gdańskich artystów, tu urodzonych, wychowanych, tu studiujących. Wielu z nich później kontynuowało studia artystyczne w renomowanych europejskich uczelniach od Monachium po Paryż. Wielu z nich powróciło do Gdańska, wielu jednak już nigdy nie odwiedziło swojego rodzinnego miasta. Wspomnienia dziecięcych lat, atmosfera, niezapomniany klimat już na zawsze pozostał w ich twórczości.
Na wystawie zobaczymy kilka bardzo ciekawych, nieznanych dzieł takich artystów jak: Herman Both, Michael Carl Gregorovius, Paul Dannowsky, Albert Lipczynsky, Felks Meseck, Gustav Meissner, Bruno Paetsch, Fritz Pfuhle, Alfred Scherres, Wilhelm August Stryowski, Julius Zielke. Prezentowana – niewielka – część kolekcji została zebrana w ostatnich kilku latach i może stanowić drugą część wystawy z roku 2014, obejmującej malarstwo jedynie XIX-wiecznego Gdańska, a także ostatniej wystawy gdańskiego kolekcjonera Kościoły w gdańskim malarstwie (1648–1939).
Czy Gdańsk można zaliczyć do artystycznych prowincji ówczesnej Europy ? I tak, i nie, bowiem z jednej strony miasto pozostające wówczas na marginesie zainteresowania władz nie doczekało się wyższej uczelni artystycznej, pomimo wielkiego historycznego i kulturowego potencjału, z drugiej zaś prowincjonalna półwyższa szkoła malarska, w swoim charakterze podobna do szkół w Magdeburgu i Halle, zatrudniająca zaledwie paru profesorów, kształciła wybitnych artystów. Największe talenty otrzymywały od władz Gdańska możliwość dalszego studiowania w szkołach wyższych ówczesnej Europy. Za pośrednictwem powstałego w roku 1816 Towarzystwa Pokoju, przez blisko sto lat jego działalności, wsparło ono stypendiami około 1800 uzdolnionych obywateli Gdańska, reprezentujących różne dziedziny życia artystycznego. Spośród malarzy z takiej pomocy skorzystali między innymi: Johann Carl Schultz, Carl Theobald Gregorovius, Albert Juchanowitz, Artur Bendrat.
Czołową postacią artystyczną XIX-wiecznego Gdańska był Johann Carl Schultz. Malarz, grafik, dyrektor Królewskiej Szkoły Sztuk Pięknych (1843–1873) oraz założyciel Towarzystwa Sztuk Pięknych (1835), które w 1872 roku doprowadziło do założenia gdańskiego Muzeum Miejskiego. Zasłynął trzema albumami akwafort, wydanymi od 1846 do 1867 roku, a zatytułowanymi Danzig und seine Bauwerke (Gdańsk i jego budowle – 54 akwaforty). Przedstawił w nich zabytki i ich wnętrza, ukazując walory artystyczne i historyczną wartość budowli. Próbował zwrócić uwagę na konieczność zachowania ich dla dalszych pokoleń. W 1856 roku założył Stowarzyszenie Ochrony Dawnych Budowli i Pomników Sztuki w Gdańsku. Jako osoba wykształcona (po skończeniu gdańskiej Szkoły Sztuk Pięknych studiował malarstwo w Berlinie, był uczniem słynnego monachijczyka Domenico Quaglio, uczył się również we Włoszech), jak nikt inny, rozumiał i doceniał urok starej gdańskiej architektury. Jego prace są dziś, niekiedy jedynym, świadectwem dawnej świetności miasta.
Na początku swojej kariery malarskiej wiele podróżował po Europie. Wykonał liczne wizerunki architektury Prus Zachodnich i Wschodnich, m.in. Malborka. Był członkiem Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie i Carskiej Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu. Wychował w Gdańsku wielu słynnych malarzy, m.in.: Wilhelma A. Stryowskiego, Wilhelma A. Juchanowitza, Carla G. Rodde, Eduarda Hildebrandta. Pod koniec życia zaczął tworzyć swój wielki cykl rycin pt. Tutti frutti, z wizerunkami Gdańska, Oliwy, Helu oraz innych miast, również europejskich. Niestety, postępująca choroba nie pozwoliła dokończyć pracy i zmusiła go do sprzedania powstałych rycin na publicznej aukcji.
Inny wielki gdański artysta, Wilhelm August Stryowski był uczniem Johanna Carla Schultza. Jego czas przypadał na przełom XIX i XX wieku, był określany jako malarz etnograficzny; tematyka jego prac: polska szlachta, Żydzi, Cyganie i flisacy była dla Niemców nie do przyjęcia (pewnie dlatego nie trafił do panteonu niemieckich malarzy narodowych). Dla Polaków z kolei nie do przyjęcia była nieznajomość języka polskiego i odmawianie udziału w warszawskich wystawach. Artysta od czasu do czasu akceptował jedynie pokazywanie swoich dzieł w Krakowie i ewentualnie we Lwowie. Enigmatycznie tłumaczył swoje pochodzenie, nie przyznając się do polskich korzeni. Tak też dla polskiego dziedzictwa pozostał artystą niemieckim. Nie zmienia to faktu, że był gdańszczaninem, dla którego klimat tego miejsca, wielonarodowy charakter, mieszanie się kultur stanowiło pierwszoplanowy temat zainteresowań malarskich. Prasa polska w ówczesnym czasie miała mu głęboko za złe taką postawę, jednocześnie nie szczędziła miejsca na publikowanie jego dzieł w postaci drzeworytów sztorcowych. Co rusz w polskich czasopismach: Tygodnik Ilustrowany, Kłosy, Strzecha, Wędrowiec, Biesiada literacka itd. ukazywały się takie reprodukcje. Publikowało je także wiele europejskich, francuskich i niemieckich tygodników. Do dziś w wielu wypadkach stanowią jedyną dokumentację dawno zaginionych obrazów, np. zaginionego obrazu Wesele Żydowskie w Galicji, skradzionego przed wielu laty z Muzeum w Budapeszcie, na którym malarz umieścił wyraźny fragment architektury gdańskiej w postaci bramy cmentarnej przy kościele NMP, do dziś istniejący od strony ulicy Piwnej, wiele razy przez artystę szkicowany.
Wilhelm Stryowski był artystą bardzo dobrze wykształconym. Pierwszych lekcji rysunku udzielał mu wuj, gdański portrecista Carl David Franz. Następnie trafił pod skrzydła profesora Szkoły Sztuk Pięknych Johanna Carla Schultza, który poza wielką sztuką i wysokiej klasy umiejętnościami malarskimi wpoił mu umiłowanie historii oraz poszanowanie dla zabytków. Stąd jego konserwatorskie zamiłowania i zainteresowania kolekcjonerskie. Dzięki stypendium Gdańskiego Towarzystwa Pokoju, dalsze studia odbył w düsseldorfskich pracowniach wybitnych malarzy romantycznych Carla Friedricha Lessinga i Johanna Wilhelma Schirmera. Był to czas wypracowywania kompromisu między naturalizmem a idealizmem, wiernością rzeczywistości a wzniosłością, poszukiwaniem między malarstwem historycznym a pejzażem. Po powrocie do Gdańska z podróży po północnej Europie w roku 1858, Stryowski podjął się nauczania malarstwa.
Nowy rozdział życia wiązał się również z rozpoczęciem malowania cyklu, który pozostał już w jego twórczości do końca życia. Cykl poświęcony flisakom nadał malarstwu Stryowskiego charakter określany często przez krytyków jako etnograficzny. Ponad 60 lat artysta malował sceny związane z dorzeczem Wisły, nadając jakże inny koloryt ówczesnemu gdańskiemu malarstwu, tak ściśle związanemu z historią Polski.
Stryowski pochodził z Oruni, dzielnicy jeszcze do niedawna związanej z kulturą przedmieścia i może z tym faktem łączyć można jego upodobania do malowania charakterystycznych typów, w ramach kolejnych cykli tematycznych: polskich Żydów czy Cyganów. Artysta czuł, że charakter tego typu malarstwa zawsze będzie oryginalny i modny i nie pomylił się (jego dzieła osiągają dziś na aukcjach bardzo wysokie ceny, ale pojawiają się bardzo rzadko).
Wilhelm Stryowski był również wybitnym pedagogiem. Od roku 1873 wykładał w rodzimej Szkole Sztuk Pięknych w Gdańsku i wykształcił wielu znakomitych malarzy: Reinholda Bahla, Arthura Jensena, Paula Kreisela, Bertholda Hellingratha. Brał udział w tworzeniu Muzeum Miejskiego, w którym od roku 1880 został głównym konserwatorem, a od 1887 jego kustoszem. Cesarz Wilhelm II w roku 1894 przyznał malarzowi tytuł profesora. Tuż przed I wojną światową, wraz z odejściem z Muzeum, zakończył pracę w Szkole Rzemiosł Artystycznych i opuścił Gdańsk. Przeniósł się do Essen, gdzie zmarł w roku 1917. Żona i córka pochowały artystę na nieistniejącym już dzisiaj oruńskim cmentarzu Salvator, niedaleko miejsca gdzie się urodził. Stryowski zasłużył na co najmniej takie uznanie, jak wśród polskich malarzy uzyskał Jan Matejko.
Kolekcja Andrzeja Walasa może w wielu pozycjach dorównać zbiorom takich gdańskich kolekcjonerów, jak Jacob Kabrun, Friedrich Basner czy Lesser Giełdziński. Należeli oni do wyjątkowych znawców gdańskiej sztuki. Ich zbiory, roku 1872, wypełniły powstające Muzeum Miejskie. Kolekcja Andrzeja Walasa, również reprezentująca wysoki poziom artystyczny, powinna znaleźć w Gdańsku swoje stałe miejsce prezentacji na chlubę miasta. Sam jej właściciel zasługuje na duży szacunek, bowiem ciężko zarobione pieniądze lokuje w zbiorze gdańskiego malarstwa. Po wielu latach dzieła kupowane w domach aukcyjnych Monachium, Berlina, Amsterdamu, Paryża, Londynu powracają do Gdańska, miejsca swoich narodzin. Tu, gdzie powinno być ich miejsce.
30 maja 2018 roku, Stanisław Seyfried
Malarze XIX- i XX-wiecznego Gdańska
Od 22 czerwca do 15 lipca 2018 roku
Wernisaż: 22 czerwca 2018 roku, godz. 18.00
Nadbałtyckie Centrum Kultury w Gdańsku