Najlepszą odpowiedzią na kalumnię jest wykonywanie swoich obowiązków oraz zachowanie milczenia.
George Washington
George Washington, Jerzy Waszyngton (ur. 22 lutego 1732, zm. 14 grudnia 1799) – amerykański generał i polityk, wódz naczelny Armii Kontynentalnej (1775-1784), deputowany do Kongresu Kontynentalnego, pierwszy Prezydent Stanów Zjednoczonych (1789-1797), był wolnomularzem. Uważany za ojca narodu amerykańskiego. Początek jego kariery politycznej nie był udany. Dwukrotnie bez powodzenia kandydował do legislatury stanowej (Hause of Burgesses). Te niepowodzenia nauczyły go techniki wyborczej. Na udaną kampanię w 1758 przeznaczył 40 galonów ponczu rumowego, 28 gal wina, 26 gal piwa, 6 gal madery i 3,5 gal brandy. Wygrał stosunkiem 310 głosów do 45. Od tego czasu, Washington wygrywał już wszystkie wybory. W maju 1787 w Filadelfii zebrała się konwencja konstytucyjna, która miała opracować treść konstytucji. Washington został jednogłośnie wybrany na przewodniczącego konwencji. Podczas dyskusji dotyczących konstytucyjnych zapisów na temat sił zbrojnych jeden z delegatów zaproponował, by armia liczyła maksymalnie pięć tysięcy żołnierzy. Washington – jako przewodniczący nie mógł zabierać głosu – szepnął do delegata siedzącego obok: Byłoby o wiele lepiej, aby zgłoszono poprawkę do wniosku, że obce siły zbrojne dokonujące inwazji Stanów Zjednoczonych nie powinny liczyć więcej niż trzy tysiące żołnierzy. W wyborach prezydenckich w 1789 roku, które odbyły się 4 lutego, po wejściu w życie Konstytucji, został jednogłośnie wybrany na pierwszego Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Zaprzysiężenie odbyło się 30 kwietniaw ówczesnej stolicy Stanów Zjednoczonych – Nowym Jorku – w Federal Hall. Zaprzysiężenia dokonał Robert R. Livingston, kanclerz stanu Nowy Jork. Uroczystość uświetniło 13 salw armatnich (13 stanów założycieli). Po zaprzysiężeniu wziął udział w nabożeństwie w St. Paul's, a wieczorem wraz z przyjaciółmi podziwiał iluminowane miasto oraz pokazy sztucznych ogni. Po tych – zakrojonych na szeroką skalę – uroczystościach, Washington napisał w liście do przyjaciół: Obawiam się wielce, że moi rodacy oczekują zbyt wiele ode mnie. Co ciekawe – choć był jednym z bogatszych ówczesnych Amerykanów – by udać się na uroczystość zaprzysiężenia – musiał zaciągnąć pożyczkę 600 funtów u Richarda Conwaya z Alexandrii. W liście do niego stwierdził, że nieurodzaj nadszarpnął jego finanse, a ziemia – którą był gotów sprzedać – nie przyniesie odpowiedniej kwoty. Był to jedyny przypadek, kiedy Washington musiał pożyczyć na procent. Po wyborze na prezydenta w Kongresie odbyła się dyskusja na temat, jak zwracać się do prezydenta. Zgłaszano wiele propozycji, m.in.: "Jego Wyborcza Mość", "Jego Wyborcza Wysokość", "Jego Wysokość Prezydent Stanów Zjednoczonych i Protektor Ich Praw", "Wasza Wielkość", "Jego Wysokość Prezydent-Generał", "Jego Wysokość". Proponowano także by używać zwrotów "Ekscelencja", "Czcigodność" lub po prostu "Pan". Tę ostatnią propozycję zgłosił Thomas Jefferson, prezydent w latach 1801-09. Zdecydowano się na prostą i obowiązującą do dziś formułe: President of the United States (Prezydent Stanów Zjednoczonych). Podczas wyborów w 1792 roku został ponownie wybrany na drugą kadencję, również jednogłośnie. Przysięgę złożył 4 marca 1793 w Pennsylvania State House, a odebrał ją sędzia Sądu Najwyższego William Cushing. Data 4 marca była do 1933 datą Dnia Inauguracji amerykańskich prezydentów. 17 września 1796 wygłosił przemówienie pożegnalne, w którym ogłosił, iż nie zamierza kandydować na trzecią kadencję, uznając to za niedemokratyczne. Wyznaczył tym niepisaną tradycję dwu kadencyjności. Należy przypomnieć, że Konstytucja nie ograniczała maksymalnej liczby kadencji Prezydenta. Dopiero uchwalenie 22. Poprawki w 1947 uregulowało prawnie tę kwestię; było to podyktowane faktem iż Franklin Delano Rooseveltw 1940 został wybrany na trzecią, a w 1944 na czwartą kadencję. Z urzędu ustąpił 3 marca 1797 – po 7 latach i 308 dniach – kiedy to dotychczasowy Wiceprezydent John Adams został zaprzysiężony na 2. Prezydenta USA. Warto wspomnieć, że przez cały okres urzędowania nie przyjmował (zapisanej konstytucyjnie) pensji prezydenckiej; jak wcześniej wspomniano był bogatym człowiekiem. Kiedy w 1790 przeniesiono stolicę kraju do Filadelfii Kongres zaproponował zakup prezydenckiej rezydencji. Washington oświadczył, że tylko wtedy gdy sam go wynajmie; za 3 tysiące dolarów rocznie wynajął dom od Roberta Morrisa, któremu zresztą proponował urząd Sekretarza Skarbu. George Washington nominował dziesięciu sędziów Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych (w tym aż trzech prezesów Sądu): O ile wiadomo Washington poznał czterech Polaków. Byli to: Tadeusz Kościuszko, Julian Ursyn Niemcewicz, Kazimierz Pułaski i Tomasz Kajetan Węgierski. Pułaski walczył u boku Washingtona już w lipcu 1777 r. Kościuszko został zatrudniony jako saper w randze pułkownika do prac na rzeceDelaware, ale Washingtona poznał dopiero w 1778 r. Węgierski zjawił się w Stanach już po ich uzyskaniu niepodległości (1783), natomiast Niemcewicz poznał Washingtona w 1798 r., na rok przed jego śmiercią. Po zakończeniu prezydentury, George Washington powrócił do swojej posiadłości Mount Vernon. 11 lipca 1798 prezydent John Adams mianował go generałem-porucznikiem i naczelnym dowódcą armii amerykańskiej na wypadek wojny. Nominację tę przyjął dwa dni później. 14 grudnia 1799 ciężko zachorował: miał problemy z oddychaniem (prawdopodobnie zapalenie tchawicy lub płuc). Choć jego osobisty lekarz James Craik próbował go ratować, Washington zmarł tuż przed 23:00 w swojej posiadłości w Mount Vernon w stanie Wirginia. W dniu śmierci Washington miał 67 lat i 245 dni. Pochowano go w trumnie z drzewa mahoniowego; wraz z żoną spoczywa w Mount Vernon. Jest to swoiste sanktuarium dla Amerykanów, które jest liczne odwiedzane. Podczas wojny secesyjnej jego posiadłość była terenem neutralnym i żaden uzbrojony żołnierz nie mógł na nią wejść. Na temat spraw sercowych Washingtona napisano wiele książek. Wiadomo, że jako młodzieniec wielokrotnie zakochiwał się. Oświadczył się także pannie Betsy Fauntleroy, jednak nie został przyjęty. Jego wielką miłością była Sally Cary Fairfax, żona przyjaciela i sąsiada – George'a Williama Fairfaxa. Uchodziła za piękną kobietę, jednak pomimo flirtów nie odwzajemniała uczucia Washingtona. Po śmierci pani Fairfax znaleziono kilka listów miłosnych przyszłego prezydenta z czasów wojny z Indianami i Francuzami (gdy był już zaręczony z przyszłą żoną). Historycy są zgodni, że miłość ta nigdy nie została skonsumowana. Po ślubie Washingtona z Marthą, państwo Fairfax często gościli w Mount Vernon; podobnie jak Washingtonowie w ich domu. Tuż przed śmiercią Washington napisał ostatni list do Sally: Najszczęśliwszych chwil mego życia, które spędziłem w pani towarzystwie, nie wymazał z mojej pamięci czas. W wieku 26 lat, 6 stycznia 1759 ożenił się z Marthą Dandridge Custis, uważaną za najbogatszą wdowę Wirginii. Nie była jednak osobą wykształconą: nie potrafiła nawet napisać listu (często to Washington pisał w jej imieniu). Martha miała już dwoje dzieci z poprzedniego małżeństwa (dwoje innych zmarło nim wyszła za Washingtona). W momencie śmierci jej syn John Parke miał 6 lat, a córka Martha 4 lata; dzieci zostały zaadoptowane przez ojczyma. Córka Martha, kaleka, zmarła w dzieciństwie. John Parke ożenił się, walczył w wojnie o niepodległość pod rozkazami swojego ojczyma; zmarł w 1781 na febrę podczas oblężenia Yorktown. Państwo Washington nie mieli własnych dzieci. Przeżyli razem 40 lat i 342 dni. Pierwsza Dama żyła jeszcze 2 lata i 159 dni po śmierci męża. Z upływem lat o Washingtonie narodziło się wiele mitów i legend. Stany Zjednoczone, dopiero tworzące się państwo, potrzebowało bohaterów narodowych, wzorów do naśladowania. Pierwszy Prezydent, ojciec narodu, był idealizowany przez Amerykanów, o czym może świadczyć pewna legenda na jego temat: Mały George był wyjątkowo psotnym, ale prawdomównym dzieckiem. Pewnego dnia wziął siekierę i ściął – rosnące przed domem – drzewo wiśniowe. Kiedy jego ojciec wrócił do domu, wpadł wściekłość. Ojcze – powiedział George – nie mogę skłamać. To ja ściąłem drzewo. Ojciec tak uradował się uczciwością syna, że darował mu karę. Do dziś George Washington jest dawany młodym Amerykanom za przykład prawdomówności: – Mamo, czy ludzie, którzy kłamią, nigdy nie idą do nieba? – Oczywiście, synku. – To musi być smutno w niebie. Jest tam tylko Bóg i George Washington. Historyjki te mają świadczyć o wrodzonej integralności charakteru i uczciwości prezydenta. Faktem jest, że jego przeciwnicy polityczni nigdy nie kwestionowali jego uczciwości. Wikipedia