Narodziny tragedii czyli przybądź pan i zbaw pan Warszawę!
Mój kolega Janek kocha Nowy Jork miłością znoszącą takie kompromisy jak oglądanie sexu w wielkim mieście w chwilach szczególnie piekącej tęsknoty. Z kolei mój przyjaciel, o wiele bardziej konserwatywny, bo i lekko nobliwy jegomość, uwielbia zapijać się winem nad kanałem, do którego Amelia wrzucała kamyczki. Żaden z niego cieć Józio, to pan doktor prawie habilitowany.