Słuchając hologramu. Cielesność wirtualnych zespołów animowanych
Rozdział o ciele zacznę krwawą historią. Istnieje bowiem dobrze zachowana grecka opowieść o muzyku Marsjaszu, który wsławił się grą na flecie. W przypływie pychy i z braku rozsądku przechwalał się, że lepszy jest nawet od syna Latony – Apolla. Bóg, który nie mógł znieść już więcej oszczerstw, przebrany za pięknego młodzieńca z cytrą, wyzwał Marsjasza na pojedynek. Sędziami mieli być pasterze i pasterki, a wygraną możliwość dowolnego ukarania oponenta. Marsjasz przyjął wyzwanie i zagrał przepiękną melodię, która na długo jeszcze została w pamięci słuchaczy. Po nim wystąpił Apollo, którego cudowna gra i śpiew były niewątpliwie lepsze od pięknych dokonań Marsjasza. Po wygraniu przez boga pojedynku wszyscy spodziewali się, że przeciwnika spotka jedynie symboliczna kara, jednak Apollo chwycił Marsjasza, przywiązał za ręce do drzewa, tak by jego nogi lekko tylko dotykały ziemi, i począł żywcem obdzierać go ze skóry. Marsjasz cierpiał aż do ostatniego zerwanego pasma na nodze, śmierć bowiem nie przyszła szybko.