Zarówno wystawę Romualda Drzewieckiego, jak komentarz do niej rozpoczyna jego Autoportret z 1957 roku. Niemały wpływ mistrza – Tymona Niesiołowskiego – widać nie tylko w ozdobnie potraktowanym fragmencie tła, lecz także w płaszczyznowym ujęciu brył, która to płaszczyznowość będzie towarzyszyć Drzewieckiemu niemal przez całą twórczość. Tak jak w martwych naturach z tego samego roku, malarz umiejętnie stosuje w Autoportrecie zdecydowany podział na oświetloną i zacienioną część twarzy, robi to pokrewnym kolorem, dzieląc płaszczyzny cienką, czarną linią. Dokonuje na własnej twarzy zabiegu odrealnienia, które wygląda niczym sceniczny czy cyrkowy makijaż – swego rodzaju mrugnięcie okiem do widza i wskazanie mu nieco innego odbioru własnej osoby.
Pierwsze malarskie kompozycje zatytułowane były po prostu Butelki i dla malarza nie były martwymi naturami, bowiem chciał na płótnie przekazać ich życie. Ta deklaracja, sugerująca pragnienie nadania martwym przedmiotom ponadczasowości, dużo mówi o podejściu Drzewieckiego do przedmiotu, a w późniejszym czasie, także do rekwizytu. W latach 50. XX w. jeszcze chodzi malarzowi głównie o przedmiot, o jego istotę i znaczenie nie wykraczające poza to, co widać. Chcąc przekazać na płótnie życie przedmiotów, przedstawia je artysta syntetycznie w przestrzeni, w taki sposób, że każde z nich posiada swoją, indywidualnie zaznaczoną, formę i kształt. Nie trwało to jednak długo. Jak malarz sam wspomina: Moje pierwsze obrazy po studiach (…) wywodzą się z klimatu i tradycji akademickich malarstwa martwych natur, coraz śmielej interpretowanych i upraszczanych . Bryła naczyń i butelek zaczęła się powoli bardziej przenikać z płaszczyzną za pomocą odniesionych do kształtu, linii. Zaczęły powstawać w 1957 roku dekoracyjne, harmonijne kolorystycznie i kompozycyjnie – Martwe natury. Coraz dobitniej eksponowana była płaszczyznowość przestrzeni i sylwetowość form, dzięki zastosowaniu wyrażającej kształt, linii.
(Anna Kroplewska-Gajewska)
Owo dążenie widać w powstającym w 1958 roku cyklu – Powidoki. Był to następny etap poszukiwań miejsca przedmiotu w przestrzeni. Malarz bardziej, w porównaniu do wcześniejszych martwych natur, odrealnił przedstawianą rzeczywistość i zdematerializował przedmiot. Pozbawił je fizyczności, chociaż do końca nie unicestwił, gdyż posiadają swój ślad, swoje miejsce w przestrzeni widzenia. Jeszcze większe znaczenie zyskała linia, która miała określać bryłę, stawała się swego rodzaju wiedzą o przedmiocie lub zważywszy na tytuł, który oznacza obraz następczy – wizją przedmiotu. Natomiast plama na drugim planie stawała się coraz bardziej enigmatycznym wspomnieniem.
(…)Po powrocie, w 1959 roku powstały obrazy zamknięte w cykl zatytułowany Bruksela. Były to głównie architektoniczne widoki w zgeometryzowanej stylistyce – np. Torunia w dzień i w nocy, ujmujące miasto z góry, oddające w dekoracyjny sposób strukturę jego zabudowy i kolor. Wobec zagęszczonego strukturalnie Torunia, Wioska zakomponowana jest bardziej swobodnie z dostosowaniem się do struktury zabudowy typowej ulicówki. W pracy Bruksela w nocy miasto ujęte jest także z góry i zatraciło niemal zupełnie swoją realność. Sprowadzone zostało do kolorowych, regularnych plam połączonych delikatną czarną linią porządkującą kompozycję. Gładko malowane, kolorowe plamy-formy na nieregularnym, ciemnym tle w Brukseli nocą doprowadziły niejako do abstrakcyjnej Kompozycji z tego samego, 1959 roku, w której na żółtym tle poukładane są budowane płaszczyzną i linią, abstrakcyjne formy. W Kompozycji widać zarówno wpływ cyklu Bruksela, martwych natur jak i abstrakcyjnej sztuki europejskiej silnie odebranej podczas wyjazdu.
(Anna Kroplewska-Gajewska)
Panna młoda i Zakonnica z powstałego w 1962 roku cyklu Pierniki ujmują zainicjowane tytułem postaci w uproszczony, niemal abstrakcyjny sposób. Obrazy stają się desygnatami owych postaci. Tytułowa forma nakazała malarzowi syntetyzować postaci i ograniczyć je do wyeksponowania najistotniejszych atrybutów. Ustawione na osi obrazu, odrealnione figury malowało w owym czasie wielu artystów, ale Pierniki Drzewieckiego wyróżniają się swoistym uprzedmiotowieniem postaci i dbałością o zróżnicowanie fakturalne. W stylistyce cyklu powstały także Don Kichot, Kardynał, oraz Torreador. Swego rodzaju łącznikiem pomiędzy cyklem Pierników a Portretami rodzinnymi jest należący jeszcze do Pierników obraz Ikona (1962), pośrodku którego, na krzyżu wsi linią namalowany Chrystus w zamkniętej łukiem przestrzeni, przypominającej absydę. Po bokach natomiast pozawieszane współczesne powstaniu obrazu – vota. (…)
(Anna Kroplewska-Gajewska)