Galeria Sztuki RING w Legnicy zaprasza 20 lipca na wernisaż wystawy prac Mikołaja Kowalskiego – Szara codzienność. Tym, co najbardziej interesuje artystę, jest codzienność – jej zwyczajność, monotonia, pewnego rodzaju niezmienność. Wnikliwa obserwacja otaczającej go rzeczywistości to pierwszy etap procesu twórczego, ale to, co przedstawia na płótnie, niestanowi nigdy czystej transpozycji. Ekspozycję można zwiedzać do 8 sierpnia.
Zdolność widzenia kolorów u zwierząt jest zależna od ilości oraz rodzajów obecnych w oku fotoreceptorów, zwanych czopkami. Na siatkówce zdrowego człowieka występują trzy typy czopków. Absorbują one światło w trzech zakresach długości fali wykazując, w zależności od rodzaju, największe pobudzenie na światło w kolorach: niebieskim, zielonym i czerwonym. Prócz wymienionych barw podstawowych, w zależności od stopnia jednoczesnego pobudzenia receptorów, widzimy także barwy pośrednie.
Gatunki różnią się między sobą wrażliwością na kolory. Podczas gdy jedne zwierzęta mają słabsze niż ludzie zdolności w tej kwestii inne, jak niektóre gatunki ryb, owadów czy większość ptaków, posiadają o jeden rodzaj czopka więcej. Dodatkowy receptor, reagując na fale ultrafioletowe, umożliwia im widzenie dodatkowego koloru podstawowego i wielu barw pośrednich. W praktyce na przykład, ptaki z rodziny krukowatych, widziane przez nas w odcieniach szarości i czerni, mają upierzenie
silnie odbijające światło ultrafioletowe. Sprawia to, że przedstawiciele tych gatunków, wydają się sobie nawzajem kolorowi i to w barwach o których my, kolorystyczni ignoranci, nie mamy najmniejszego pojęcia.
Wystawa Mikołaja Kowalskiego pod tytułem Szara codzienność to przyglądanie się sprawom zupełnie prozaicznym, okiem ponadprzeciętnie wrażliwym na szczegóły. Kowalski z szarej rzeczywistości potrafi wyostrzać chwile – normalne, niczym się nie wyróżniające, znane każdemu sytuacje i obrazy. Jednak zwykłe rzeczy, ustawione pod innym kątem, okazują się wyglądać zupełnie inaczej, nabierają nowych kolorów, dodatkowych znaczeń. Kojarzącą się z nudą i przeciętnością szarość artysta potrafi umiejętnie rozwarstwić, ukazując przed widzem jej kolory składowe.We wszystkich pracach Kowalskiego przewijają się elementy humorystyczne, artysta wystrzega się wszelkiego patosu. Prace pod tytułem Grzyby, to zabawna gra z artysty z własną tożsamością zawodową. Jak w przyrodzie, w pracowni artysty nic nie ginie – wyskrobki wyschniętych na palecie resztek farby przeradzają się w grzyby. Artysta zabawia się w Twórcę – niszcząc coś, daje początek nowym bytom.
Niebieski obraz pod tytułem Obraz zanikający to odpowiedz na trwającą od kilku lat chęć artysty namalowania niebieskiego obrazu. Niestety, za każdym razem kiedy pojawiał się z pozoru ciekawy pomysł, obejrzany w świetle dziennym bladł –
okazywał się słaby, zanikał. Tak samo stanie się i z tą wersją – obraz został namalowany przy użyciu nieodpornego na działanie światła barwnika. Wystawiany w galeriach stopniowo wyblaknie, kto wie, może nawet zniknie zupełnie?
„Tuje” to prawie naukowe badania. Socjologiczno-plastyczna analiza polskiego krajobrazu, pod kątem próby zrozumienia polskiej mentalności. Oscyloskop pokazuje wykres, przypominający widok z okna samochodu, często napotykany za miastem. Podróżując przez polskie wsie, nie sposób nie zauważyć pojawiających się co raz domów, odgrodzonych od sąsiada pięciometrową ścianą tuj. Powszechny sposób na zaakcentowanie swojej odrębności, można by rzec „zamalowanie widoku sąsiada”, przy jednoczesnym zachowaniu obowiązującej mody. Zaskakujący paradoks. Nie lubimy wystawiać głowy ponad szereg, jednocześnie chcemy myśleć, że jesteśmy odrębni. Rośniemy równiutko, lepiej nie wystawiać głowy, bo może przyjść ktoś z akumulatorowymi nożycami.
Najwięcej przestrzeni galerii zostało zagospodarowane obrazami pod tytułem „Camera Obscura”. Są one owocem prowadzonego przez artystę naukowo-artystycznego projektu, polegającego na malowaniu obrazów na podstawie szkiców,
narysowanych przy użyciu ogromnej camery obscura, zaimprowizowanej w mieszkaniu artysty. Wiercąc otwór w drzwiach pomiędzy pracownią a pokojem mieszkalnym, jednocześnie zaciemniając i oświetlając naprzemiennie obydwa pomieszczenia, artysta uzyskał efekt rzutowania się obrazu z jasnego do ciemnego pomieszczenia. Niczym w jaskini platońskiej, osoba przebywająca w ciemnym pokoju, widziała pojawiające się na ustawionym na sztaludze podobraziu elementy drugiego pokoju, nie była jednak pewna, co tak naprawdę widzi. Kolejna żartobliwa metafora, tym razem na temat przenikania się w życiu artysty sfery artystycznej z przestrzenią sypialną.
Zegar który maluje to praca na temat czasu. Czasu w malarstwie i czasu w ogóle. Żeby powstał obraz potrzeba czasu, często o wiele więcej, niż mogło by się z pozoru wydawać. W końcu pomysł musi się pojawić, a nie pojawia się tak łatwo. Potem
trzeba go jakoś zrealizować, kupić potrzebne rzeczy, przebrnąć przez wszystkie nieudane próby. Wszystkie zmagania, dążenia, problemy, tak wyraźne w czasie kiedy występują, z czasem się zacierają. Za rok, dwa nie wiadomo, co było prawdą, a
co kłamstwem, co ważne, a co nie. Pozostaje szara masa pamięci, pośród której przebłyskują tylko drobinki dawnych podniet i smutków.
Motyw upływającego czasu często pojawia się w twórczości Mikołaja Kowalskiego. Na prezentowanej wystawie możemy zobaczyć kilka sposobów podejścia do tego tematu. Prócz malującego zegara, czy obrazu który blednie pod wpływem światła,
znajduje się tu także czarny obraz, regularnie malowany wodą z kranu. Po nałożeniu wielu warstw, obraz za sprawą osiadającego kamienia, z intensywnie czarnego, przemienia się w coraz wyraźniej szary. Z kolei zagadkowe brudnobiałe, niekształtne formy, to odlewy resztek topiącego się na wiosnę śniegu. Zdaje się, że to tragikomiczna opowieść o byciu artystą, czyli człowiekiem który sam siebie skazuje na porażkę, podejmując się niemożliwego – uchwycenia tego co absolutnie ulotne.
Mikołaj Kowalski wydaje się być artystą pogodzonym z rzeczywistością. Interesuje go badanie natury, rozumianej dwojako – obserwuje przyrodę, bada naturę otaczających go spraw. W swojej twórczości niczego nie manifestuje, o nic szczególnie ważnego nie walczy. Porusza kwestie oklepane, jak upływ czasu, przemijanie, działanie pamięci, która jedne chwile zatrzymuje, inne zaciera. Jednak być może artysta stara się objawić przed widzem coś ważnego: piękno leży pod nogami, ale go nie dostrzegamy, bo zadzieramy głowy zbyt wysoko.
Mikołaj Kowalski– artysta urodzony w 1991 roku w Lublinie, gdzie mieszka i pracuje. Zajmuje się szeroko pojętym malarstwem. W 2010 roku ukończył lubelską Ogólnokształcącą Szkołę Sztuk Pięknych, następnie studiował Malarstwo na Wydziale Artystycznym UMCS, w pracowni profesora Jacka Wojciechowskiego. W roku 2014 został nagrodzony wyróżnieniem dziekana za dyplom licencjacki pod tytułem Obraz Przedmiotu, następnie w roku 2016 otrzymał wyróżnienie za dyplom magisterski pod tytułem Farbopłot. Był stypendystą kilku programów stypendialnych: Stypendium Rektora UMCS dla najlepszych studentów, Stypendium Prezydenta Miasta Lublina, Stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W roku 2016 otrzymał Pierwszą nagrodę Fundacji Marka M. Pieńkowskiego na Pieńków Art Residency. Rok później zdobył Grand Prix w konkursie Promocje 2017 w Legnicy. (Wystawa w Galerii RING jest właśnie realizacja tej nagrody.) Kowalski wystawiał swoje prace na kilkudziesięciu wystawach zbiorowych, między innymi w Galerii Lubelskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych na wystawie Miasto (nie)idealne; Galerii Białej na wystawie Młode Forum Sztuki – reaktywacja; Muzeum Rzeźby Współczesnej w Orońsku na wystawie 7. Triennale Młodych; Galerii Labirynt na wystawie pokonkursowej (Nie)obecność. W lutym 2017 roku w Galerii Labirynt odbyła się pierwsza wystawa indywidualna Mikołaja Kowalskiego pod tytułem Nic nadzwyczajnego.
Mikołaj Kowalski (promocjant), Szara codzienność
Tekst kuratorski: Małgorzata Pawlak
Wernisaż: 20 lipca, godz. 18.00
Od 20 lipca do 8 sierpnia 2018 roku
Galeria Sztuki RING w Legnicy