Przechodzimy więc do lata 1905 roku: matka jest z trojgiem dzieci w petersburskim majątku; ojca zatrzymują w stolicy sprawy polityczne. Podczas jednego ze swoich krótkich pobytów u nas, w Wyrze, zauważył, że obaj z bratem czytamy i piszemy po angielsku, nie znamy jednak rosyjskiego alfabetu (pamiętam, że nie potrafiłem przeczytać po rosyjsku niczego prócz takich słów jak kakao). Postanowiono zatem, że wiejski nauczyciel będzie przychodził co dzień, żeby dawać nam lekcje i prowadzić na spacery.
Info: Źródło: Tamte brzegi