Chciałbym dysponować językiem, stojącym ponad wszystkimi innymi językami, językiem, któremu wszystkie inne służą.
James Joyce
James Augustine Aloysius Joyce (ur. 2 lutego 1882 r. w Dublinie, zm. 13 stycznia 1941 r. w Zurychu) – irlandzki pisarz tworzący w języku angielskim, uważany za "Zolę Irlandii" i jednego z najwybitniejszych pisarzy XX wieku. Joyce już od młodzieńczych lat otrzymywał nagrody za swoje wypracowania, które regularnie pisywał, będąc jeszcze w szkole jezuickiej. Jego pierwszym dziełem był słynny Stefan bohater, którego w większej części spalił, a resztki uratowała jego siostra Eileen. Stefan okazał się dziełem o wyjątkowej naturze literackiej. Już bowiem tam pisarz wprowadza elementy, które stanowią o jego charakterystycznym stylu – mistrzowskie użycie czasu w dziele literackim oraz wprowadzenie strumienia świadomości. Następnie pisał wiersze miłosne i neoromantyczne – Muzykę Kameralną – którą uznał za dzieło niedoskonałe. Poza kilkoma wierszami nadającymi się do śpiewania Joyce skwitował książkę słowami "niech ją diabli wezmą". Truman Capote uważa, że gdyby nie następne dzieło Joyce'a, Dublińczycy, nigdy nie napisałby on Ulissesa, nazywając tamto "ćwiczeniem palców". Dublińczycy stali się mistrzowską pozycją w gatunku opowiadań. Szczególnie zwraca uwagę opowiadanie Zmarli. Dzieło uznano za symboliczne zdarcie masek z Dublińczyków. Wielu doszukuje się w nim różnego rodzaju parafraz i parodii, na przykład Ostatniej Wieczerzy. Joyce był także autorem dramatu Wygnańcy, który nie zyskał jednak powodzenia. Osobistości wymieniane w Dublińczykach, jak i w poprzednich dziełach, pojawiają się w Ulissesie, którego autor pisał przez osiem lat. Ulisses jest światem zorganizowanym. Opisuje dzień z życia dwóch ludzi, znanego z dzieł poprzednich Stefana Dedalusa i jego "nowego", wyidealizowanego ojca, Leopolda Blooma. Dzień ten to 16 czerwca 1904 roku, w którym James Joyce umówił się na randkę ze swoją przyszłą żoną i którego rocznicę świętuje się jako dzień Blooma, Bloomsday. Jak określił to w rozmowie z Janem Parandowskim Ulisses to "epopeja nowoczesności", "epopeja ciała". Wraz ze szczegółowym opisem ciała i emocji człowieka mamy do czynienia ze zmitologizowaniem każdej chwili i szczegółu akcji, przez co czas w powieści Joyce'a uważany jest za zjawiskowy, wiecznie nowy i przepełniony poszczególnymi światami. Nowością jest powszechny w książce strumień świadomości. Ludzki dzień jest tu parodią (Joyce uważał, że parodia i komedia to najdoskonalsza ze sztuk) Odysei Homera. Główni bohaterowie "żeglują" po morzu – Dublinie – życia i spraw codziennych, by w końcu się odnaleźć. Autor eksperymentuje w każdym epizodzie (których jest osiemnaście) pisząc innym stylem i metodą, próbując odbiór czytelnika. Dzieło uznane zostało za pornograficzne i nieprzyzwoite. W Stanach Zjednoczonych palono nakład publicznie, a na Wyspach Brytyjskich zakazano dystrybucji książek. Na podstawie badań statystycznych przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych w latach 20. XX wieku stwierdzono, że ze względu na specyficzny, trudny styl Ulissesa, większość czytelników nie czytała książki. Po napisaniu Ulissesa, w 1922 roku Joyce ogłosił, że pracuje nad nową powieścią. Poznał wtedy swego przyszłego ucznia i sekretarza, Samuela Becketta. Dzieło nosiło roboczy tytuł Work in progress (Praca w toku) i było publikowane fragmentami w gazetach amerykańskiej awangardy. Po 17 latach pracy autor opublikował całe dzieło pod tytułem Finnegans Wake. W takim zapisie, bez apostrofu, tytuł jest celowo nieostry; może znaczyć Czuwanie przy [zmarłym] Finneganie, a w tłumaczeniu Krzysztofa Bartnickiego – Finneganów tren. Odnosił się do znanej ballady irlandzkiej Finnegan's Wake, o śmierci Irlandczyka, Tima Finnegana. Powieść znów zaskoczyła nowatorstwem i jest dziełem do dziś nie do końca zrozumianym. Komentowano metaforycznie, że Ulisses był dniem człowieka, a Finnegans Wake jest jego nocą. Ten pierwszy był epopeją ciała, drugi jest więc epopeją ducha. Podstawową trudność w percepcji utworu stanowi język, Joyce bowiem, eksperymentując, wykorzystał tu tworzywo kilkunastu języków (zdarzają się i słowa polskie), tworząc z nich swoisty zlepek jako indywidualny język powieści. Finnegans Wake jest przez to tekstem niezwykle dźwięcznym akustycznie, brzmiącym niemal muzycznie, ale karkołomnie trudnym, gdy chodzi o rozpoznanie znaczeń poszczególnych fraz oraz wymowy całego dzieła. Tłumacz Joyce'a, Maciej Słomczyński, uważał, że Ulisses parodiował Odyseję, a Finnegans Wake parodiuje egipską Księgę umarłych. Książce brak linearności i kontekstu, fabuły i harmonii, nie przypomina powieści jako takiej, ma cechy poematu. Czytelnik staje się po części współautorem, stwarza sobie kontekst, łączy znaczenia znalezione w tekście, tworząc niejako własną książkę. Tło filozoficzne utworu to historiozofia Giambattisty Vica i egzystencjalizm. Czytelnik jest więc zanurzony w świat, jakim jest Finnegans Wake. Jest to świat zbudowany kunsztownie. Dzieło ma 628 stron, tyle, ile obwód koła o promieniu 100, co sprawia, że książka jest żywą kwadraturą koła (odkrycie badaczki Joyce'a, Katarzyny Bazarnik). Zrozumienie Finnegans Wake wymaga wielkiej erudycji. Należy mieć pojęcie o chiromancji, czarach, przewodnikach po miastach, znać plan miasta Dublina, gazety dla kobiet, legendy irlandzkie, historię opery, liczne języki i wiele innych. Każde słowo, fraza, epizod, każde kolejne jej czytanie zatopione jest w nieskończoności znaczeń i kontekstów. Najważniejszym propagatorem Joyce'a w Polsce był niewątpliwie tłumacz i pisarz Maciej Słomczyński. To dzięki niemu i Janowi Parandowskiemu sława Joyce'a po latach wreszcie dotarła do Polski. Ośrodkiem tłumaczenia Joyce'a była od początku "Literatura na świecie". Najważniejszym dokonaniem było wydanie Ulissesa w 1969 roku. Wcześniej jednak, w 1958 roku, wydano Dublińczyków w tłumaczeniu Kaliny Wojciechowskiej, a wiersze Joyce'a tłumaczył sam Jarosław Iwaszkiewicz. W 1931roku wydano Portret artysty z czasów młodości przetłumaczony przez Zygmunta Allana. Powieść tę przełożył ponownie w 2006 roku Jerzy Jarniewicz, dając swojemu przekładowi tytuł Portret artysty w wieku młodzieńczym. W latach 70. Maciej Słomczyński przetłumaczył najważniejsze dzieła poetyckie Joyce'a – The Holy Office (Święte Oficjum), Chamber music (Muzyka kameralna), Pomes Penyeach (Jabłuszka po pensie), Giacomo Joyce, Ecce Puer, a także fragmenty Finnegans Wake. Co do tego ostatniego zapowiedziano już w latach 70. przekład przez Macieja Słomczyńskiego, a fragmenty tłumaczeń wydawane były w "Literaturze na świecie". Przełożono wtedy najważniejszy epizod – Anna Livia Plurabelle, a także wprowadzenie do dzieła. Maciej Słomczyński nie podołał jednak Finnegans Wake. Potem dzieło starał się przełożyć Tomasz Mirkowicz, a w 2004 zapowiedziano w "Literaturze na świecie" tłumaczenie Finnegans Wake przy okazji prezentacji najnowszych tłumaczeń Krzysztofa Bartnickiego. Literatura po Jamesie Joyce'ie nie mogła się oprzeć jego wpływowi. Był on bowiem, jak mówił o sobie, "największym maszynistą świata" i znany jest jako największy egocentryk i arogant swojego czasu. Niemal wszyscy współcześni mu wielcy literaci, oprócz podziwiającego go Hemingwaya, krytykowali go za nihilizm i impertynencję, a także za dziwaczny styl. Był on wielkim eksperymentatorem literatury, co udowodnił najpierw Ulissesem, który dał mu światową sławę heretyka i zboczeńca, a potem Finnegans Wake, który stał się "najlepszą książką, której nikt nie przeczytał", jak uznano później. Był pisarzem niezrozumianym do końca swojej działalności literackiej, by dopiero po śmierci wpłynąć swymi nowatorskimi pomysłami na późniejszą literaturę, malarstwo, muzykę, telewizję i inne media. (Wikipedia.pl)