Święto dzikiej wyobraźni
Octopus Film Festival jest jak hipsterska gra terenowa. Kierunek wyznaczają majaczące na horyzoncie, wygięte łokcie stoczniowych dźwigów. Rozproszone grupki festiwalowiczów suną tu i ówdzie przez porośnięte trawą nieużytki, jak zombie w postapokaliptycznym filmie. Wyglądają spomiędzy ceglanych budynków, przechodzą przez nadszarpnięte ogrodzenia. Przecinają równinę pieszo, samochodami, na motorach i rowerach. Wygląda to tak, jakby to, co zostało z ludzkości, skupiło się na tej niewiarygodnej przestrzeni i plądrując ją, tworzyło w niej alternatywne królestwo.