W sytuacji, kiedy polski rynek wydawniczy nie obfituje w rzetelne publikacje monograficzne poświęcone polskim artystom współczesnym, propozycja, jaką jest album „Zbigniew Gostomski. Ad Rem” autorstwa Lecha Stangreta, stanowi wydarzenie godne uwagi. Tym bardziej, że skłania do refleksji nad kształtem takich pozycji.
W przypadku twórczości Gostomskiego kwestia monograficznej publikacji albumowej jest o tyle trudna, że dotyczy artysty związanego z nurtem konceptualnym, tworzącego obiekty i environments, których istotną cechę stanowi ustanawianie i eksplorowanie relacji przestrzennych. Czarno-białe reliefy – przedmioty optyczne, a także efemeryczne akcje galeryjne czy realizacje w przestrzeni miejskiej, trudno oddać na kartach książki, nawet jeśli posiadają odpowiednią dokumentację fotograficzną. Problemy te stają zresztą nie tylko przed autorami publikacji, ale również przed kuratorami i muzealnikami. W przypadku albumu Gostomskiego wydaje się, że starano się wybrnąć z tej niewygodnej sytuacji powierzając zaprojektowanie głównej części monografii – „wkładki” albumowej zawierającej wybór prac – samemu artyście. Uniknięto w ten sposób typowego, linearnego i chronologicznego przeglądu dzieł, zastępując go układem „polifonicznym”. Tym samym udokumentowane zostały wszelkie dziedziny aktywności artysty, od wspomnianych już przedmiotów optycznych i innych obiektów quasi-malarskich przez realizacje stricte konceptualne, takie jak słynne Zaczyna się we Wrocławiu zaprezentowane po raz pierwszy podczas sympozjum Wrocław ’70, po przedstawienia Kantorowskiego Teatru Cricot 2, którego Gostomski był aktorem. Ten pozorny chaos ma swoją metodę, z jednej strony podkreśla trwałość i powtarzalność pewnych idei determinujących twórczość artysty na przestrzeni dekad – takich jak konstrukcja obrazu, proporcje matematyczne, iluzoryczność, nieskończoność, kolor – a z drugiej stanowi osobną realizację, włączając czytelnika w jej obszar. Zupełnie tak, jak często czyni to artysta igrając z percepcją widza i rozmaicie sytuując go w kontekście swojej sztuki.
Podczas gdy Gostomski zadbał o formę, autor części krytycznej, Lech Stangret, swoje zadanie wykonał z akademicką rzetelnością, ponieważ album zaopatrzony jest w obszerny katalog prac – zawierający większość dzieł artysty. Stanowi on swoiste zaplecze części albumowej, ułatwia bowiem doprecyzowanie faktów i usytuowanie poszczególnych dzieł w historycznym oraz artystycznym kontekście, umożliwia dotarcie do miejsca przechowywania, a także do bibliografii poświęconej poszczególnym realizacjom. Powiązanie części albumowej z katalogiem prac jest rozwiązaniem tyleż całościowym, ileż kompromisowym, ponieważ zadowoli zarówno niefachowych wielbicieli dorobku Gostomskiego, jak i tych, którzy chcą potraktować album jako punkt wyjścia do dalszych badań nad jego twórczością.
A konieczność dalszych badań niewątpliwie istnieje. Uświadamia to zamieszczony w katalogu tekst wprowadzający, który mimo swojej objętości ma charakter przyczynkarski. Chociaż jest podzielony na niewielkie rozdziały, charakteryzujące poszczególne etapy twórczości i problemy artystyczne, jakie nurtowały i wciąż nurtują Gostomskiego (na przykład Koncept – wyobrażenie – realność niewidzialna i nieskończona czy Reguła przekształceń – Obraz – Tkanina), ich analiza ma raczej postać szkicu. Opisy poszczególnych realizacji i ich interpretacje wydają się zatem nieco zbyt skrótowe, co nieco utrudnia zrozumienie dorobku artysty oraz uchwycenie jego wyjątkowości na tle polskiej sztuki współczesnej. To wrażenie wynika jednak być może nie tyle z charakteru samego tekstu, co raczej z natury uprawianej przez Gostomskiego sztuki, z trudem poddającej się opisowi. Niestety, część albumowa oraz katalog prac nie są w stanie do końca wypełnić niedosytu informacji, z tego powodu publikacja zdaje się być skierowana bardziej do samodzielnego badacza niż zaintrygowanego pasjonata. Być może tę sytuację zmieniłoby zastosowanie swoistego krytycznego wielogłosu, skonfrontowanie spostrzeżeń i ocen różnych badaczy, artystów, krytyków. Chociaż Stangret cytuje m.in. niepublikowane teksty Andrzeja Turowskiego czy Romana Owidzkiego dotyczące twórczości Gostomskiego, są to fragmenty niewielkie, natomiast poddanie ich, w całościowej formie, pod rozwagę czytelników byłoby ciekawym urozmaiceniem pracy autora, co więcej, ułatwiłoby namysł nad całością dorobku. Nieco impresyjny tekst wprowadzający uzupełnia na szczęście rozbudowana bibliografia, która czyni te uwagi nie tyle zarzutami, co życzeniami.
Przywiązanie do tradycyjnej lektury książek nie jest w przypadku albumu Gostomskiego wskazane. Tekst wprowadzający wyraźnie bowiem unika podnoszenia kwestii biograficznych – a także tych z pogranicza biografii i twórczości, takich jak działalność teatralna – co w przypadku publikacji jubileuszowej, wydanej w 80. rocznicę urodzin artysty, a także towarzyszącej wystawie retrospektywnej w radomskiej „Elektrowni” może dziwić. Tym bardziej, że „okołoartystyczna”, organizacyjna i dydaktyczna aktywność Gostomskiego jest istotna dla odbioru jego postaci, a autor albumu jest przecież osobą zapoznaną z nią niejako „od środka”, zarówno za sprawą wieloletnich kontaktów z teatrem Kantora, jak i pracą w Galerii Foksal. Informacje tego typu znajdziemy jednak w rzetelnie przygotowanym kalendarium, bogato ilustrowanym fotografiami pochodzącymi z prywatnych i instytucjonalnych archiwów. Kalendarium rzuca światło na artystyczną drogę Gostomskiego, pokazuje jego związki z galeriami, określa kształt kolejnych wystaw i realizacji, charakter udziału w sympozjach i plenerach, wieloletnią działalność dydaktyczną na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych oraz aktywność teatralną, urozmaicając opisy wydarzeń krótkimi cytatami z tekstów krytycznych. Dopiero tutaj pojawia się możliwość zetknięcia z Gostomskim jako człowiekiem oraz ważną postacią środowiska artystycznego, chociaż już pomiędzy reprodukcjami prac części albumowej znajdziemy gdzieniegdzie zdjęcia artysty, który w ten sposób przypomniał że, to, co istotne leży również poza samą sztuką.
Mimo wszelkich niewątpliwych atutów, album nie do końca przekonuje. Niewątpliwie widać w nim ogromny wkład pracy, jaki autor włożył w ułożenie szczegółowego katalogu prac, zestawienie kalendarium i bibliografii. Już sam ten fakt wystarczy, aby polecić tę publikację badaczom sztuki współczesnej, szczególnie zaś konceptualizmu i jego konstruktywistycznej tradycji. Trudno zarzucić cokolwiek wydawcom i redaktorom, ponieważ rzetelna, choć nieco zachowawcza szata graficzna i płynność tekstu prezentują dobry poziom, podobnie jak solidna oprawa i format. O wiele gorzej album sprawdza się jednak w roli książki, której lektura – zarówno na poziomie tekstowym, jak i wizualnym – mogłaby zachęcić do zainteresowania się artystą, nurtem albo jeszcze szerzej – klimatem określonej epoki i środowiska. Nie można bowiem pominąć faktu, że Gostomski, młodym wielbicielom sztuki współczesnej raczej mało znany, jest postacią ważną, nie tylko dzięki swoim różnorodnym dokonaniom, ale również artystycznym przyjaźniom i kontaktom, ogniskującym się głównie wokół Galerii Foksal oraz Teatru Tadeusza Kantora. Gdyby tę sieć powiązań udało się sugestywnie wydobyć, nie tracąc przy tym perspektywy indywidualności artysty oraz jego dorobku, pozycja ta byłaby dokonaniem wyjątkowym.