W ostatnich latach w ofertach domów aukcyjnych i galerii handlujących polską sztuką pojawia się coraz więcej prac interesującego, choć po wojnie na długie lata zapomnianego krakowskiego malarza Sotera Jaxy-Małachowskiego (1867-1952). To bez wątpienia pokłosie kilku indywidualnych wystaw jego twórczości z ostatnich lat, popartych badaniami historyka sztuki Katarzyny Łomnickiej oraz wydawnictw, w tym pierwszej profesjonalnej monografii artysty wydanej w 2014 roku. Inicjatorem tych chlubnych działań, przybliżających miłośnikom sztuki imponujący dorobek i postać popularnego w pierwszej połowie XX wieku twórcy jest Grzegorz Kudelski – wielbiciel i kolekcjoner jego malarstwa, rysunku i grafiki, posiadający największą kolekcję jego dzieł. Zbiór wciąż się rozrasta gdyż kolekcjoner bezustannie tropi wszelkie artefakty związane z Soterem Jaxą-Małachowskim pojawiające się na rynku sztuki, obok obrazów i szkiców gromadząc także pamiątki rodzinne, archiwalne wydawnictwa z reprodukcjami prac artysty, a nawet jego pędzle. Swoje „skarby” chętnie pokazuje polskiej publiczności na indywidualnych wystawach Sotera, dotychczas zorganizowanych w Narodowym Muzeum Morskim w Gdańsku (2014), Muzeum Miasta Łodzi (2015), Muzeum Kresów w Lubaczowie (2016), Zamku Biskupów Warmińskich w Lidzbarku Warmińskim – oddziale Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie (2016), a od 20 listopada br. w Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy.
Na czynnej do końca lutego 2017 roku ekspozycji w dobrzyckim pałacu zobaczyć można ponad 70 prac pogrupowanych tematycznie i chronologicznie w trzech empirowych salach, wzbogaconych o zdjęcia, osobiste pamiątki po artyście oraz najnowszy zakup Grzegorza Kudelskiego – unikatowy egzemplarz „Jednodniówki Monachijskiej” z grudnia 1897 roku, efemerycznego pisma wydanego z inicjatywy studiujących w Monachium polskich artystów, wśród których był i Jaxa-Małachowski. Na jednej ze stron tego wielkoformatowego wydawnictwa, promującego polską twórczość, znajduje się reprodukcja ekspresyjnego pejzażu morskiego Sotera – być może widok Morza Czarnego, nad którym artysta urodził się i spędził dzieciństwo wychowując się w Wolanowie pod Odessą? Nic dziwnego, że bywa nazywany „polskim Ajwazowskim”, co jest zaszczytnym porównaniem do wybitnego rosyjskiego marynisty urodzonego na Krymie – Iwana Ajwazowskiego (1817-1900). Niewykluczone zresztą, że Soter miał sposobność poznać twórczość i samego mistrza, który od połowy lat 40. XIX stulecia mieszkał w rodzinnej Teodozji na półwyspie krymskim. Jednak to nie akademickie malarstwo rosyjskie, lecz atmosfera młodopolskiego Krakowa, studia w Monachium oraz podróże na południe Europy i nad Bałtyk ukształtować miały artystyczną wrażliwość Jaxy-Małachowskiego, przez współczesnych określanego mianem „pejzażysty czystej krwi” czy pioniera polskiej marynistyki. A jakie wartości odnaleźć może w jego obrazach i rysunkach współczesny widz?
Wystawa w Dobrzycy obejmuje większość prac eksponowanych w Lidzbarku Warmińskim – największej powojennej prezentacji twórczości malarza od czasów jego pierwszej indywidualnej wystawy w 1912 roku w Krakowie – poszerzonych o motywy dworkowe i rodzajowe z wystawy w Lubaczowie. Układ i zakres wystawy wyznaczyły trzy przestrzenie parteru: sala jadalna, antykamera oraz sala z pejzażem. Pierwsza z nich dedykowana jest wątkom rodzinnym i ziemiańskim – Małachowscy to wszakże ziemianie wywodzący się z Wielkopolski (nazwisko pochodzi od majątku Małachów położonego pod Gnieznem), których jedna linia, herbu Gryf, w połowie XVIII wieku wyemigrowała na Ruś Czerwoną, Podole i Ukrainę i z niej wywodzi się Soter, urodzony 27 października 1867 roku w nieistniejącym dziś majątku Wolanów pod Odessą. Jego ojciec miał tam stadninę koni arabskich i zajmował się gospodarką hodowlaną, którą przejął po nim starszy brat Sotera, Meliton i prowadził do wybuchu rewolucji w 1917 roku. Dzięki temu młodszy brat mógł poświęcić się przejawianej od dzieciństwa artystycznej pasji i kształcić najpierw w Szkole Rysunkowej w Odessie, następnie w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie w latach 1892-94 oraz w Szkole Malarstwa i Rysunku Stanisława Grocholskiego w Monachium do 1900 roku. Poza zdjęciami i szkicami nie zachowało się wiele prac Jaxy-Małachowksiego przedstawiających rodzinne strony – w kolekcji Grzegorza Kudelskiego wciąż brakuje pejzażu z widokiem Morza Czarnego lub widoku Dniestru, choć kilka hipotez wskazuje na to, iż nastrojowa Cisza, miękko malowany olej na płótnie z 1911 roku pokazuje bezkres ukraińskiego krajobrazu, dobrze znany z podobnych stylistycznie późnych prac Józefa Chełmońskiego. Posiadając liczną rodzinę ziemiańską, podobnie jak poślubiona w 1901 roku żona artysty, Jadwiga z domu Younga de Lenie, Soter często odwiedzał krewnych w ich majątkach, czego pamiątką są liczne pejzaże z Uszkowic, Kimirza, Miękisza Starego i Rozborza Długiego oraz z Lipowców koło Przemyślan, gdzie namalował jedną z najstarszych zachowanych prac olejnych – Lipy [Stare lipy] z 1907 roku. To wysmakowana kolorystycznie kompozycja z widokiem starej lipowej alei biegnącej w głąb obrazu z rytmem drzew oglądanych pod słońce i rzucających nastrojowe cienie, spomiędzy których efektownie prześwitują smugi światła – autor dał się tu poznać jako rzetelny realista potrafiący wszakże oddać klimat miejsca i chwili za pomocą efektów barwnych i światłocieniowych. Rzetelny, realistyczny warsztat odnajdziemy w prezentowanych w tej sali kameralnych szkicach domowego ptactwa, z kolei rozmachem imponuje kompozycja Indyki z 1936 roku utrzymana w gamie ciepłych zieleni i brązów – to prawdopodobnie motyw namalowany w majątku bratanicy Jadwigi, Heleny Wolskiej w Rozborzu Długim położonym w danym powiecie jarosławskim na Kresach. Artysta preferował czysty pejzaż, dający najwięcej możliwości wnikliwego studiowania niuansów natury, czasami wplatając weń wszakże wątki animalistyczne jak w akwareli Lis w leśnym jarze czy motywy ludzkiego sztafażu, czego ciekawym przykładem jest nastrojowa akwarela Pod kasztanem przedstawiająca czytaną żonę artysty, najprawdopodobniej w Miękiszu Starym, majątku administrowanym przez męża siostry Jadwigi. Żonę i jej rodzinę Soter portretował wielokrotnie, ujawniając talent wnikliwego obserwatora fizjonomii i stroju, o czym zaświadcza prezentowany w Dobrzycy wielkoformatowy wizerunek Jadwigi w czarnym stroju na tle ciemnobrązowego, rozmytego tła, z którym efektownie kontrastuje biel żabotu oraz wyłaniająca się z mroku twarz młodej kobiety stojącej w pozie ¾ i tajemniczo zerkającej w stronę widza. Taki portret mógłby wyjść spod pędzla Alfonsa Karpińskiego czy Anny Bilińskiej-Bohdanowiczowej! Wielka szkoda, że portretów Sotera nie znamy zbyt niewiele – zapewne malowane były dla wąskiego kręgu rodziny, jak prezentowany na wystawie Portret Zdzisława Younga de Lenie, teścia artysty czy dwa wizerunki własne, w tym imponujący formatem i wielością szczegółów olejny Autoportret we wnętrzu z 1915 roku, pokazujący wnętrze krakowskiego mieszkania Małachowskich w kamienicy przy ulicy Zygmunta Augusta 7 z obrazami autora na ścianach w tle. To pejzaże krakowskie i zakopiańskie, bowiem małżonkowie w latach 1907-1909 mieszkali w stolicy Tatr w willi Pyszna na Chramcówkach. Nie są znane powody tego wyjazdu, pamiętać jednak należy, iż w tym okresie Zakopane było modnym kurortem, cenionym także przez artystów. Soter również malował tatrzańskie krajobrazy, z których dwa możemy podziwiać w Dobrzycy: ciekawie wykadrowaną kompozycję Czarny Staw II – oglądaną jakby z lotu ptaka oraz Potok zimą [Zima w Zakopanem] – dzieło, które śmiało może konkurować z zimowymi pejzażami mistrzów tego gatunku, takich jak Julian Fałat czy Jan Stanisławski. Małachowski doskonale rozegrał tu kontrasty walorowe skąpanego w intensywnym słońcu śniegu i cieni rzucanych przez drzewa oraz chłodnej toni potoku na pierwszym planie a wszystko to w wąskiej gamie błękitów i bieli, z której wydobył bogactwo tonów pośrednich. Malowniczość zimy artysta pokazywał też w widokach Krakowa, miasta które zachwyciło go od przysłowiowego pierwszego wejrzenia, czyli przyjazdu na studia i z którym ostatecznie związał swoje losy. Nic zatem dziwnego, że malował je o różnych porach dnia i roku, dokumentując najbardziej znane motywy, jak obecne na wystawie: Wawel zimą [zakole Wisły] z 1929 r., Nokturn – kościół św. Jana z 1917 r., Widok z Wawelu z 1926 r. czy Widok na pomnik Mickiewicza i kościół Mariacki w Krakowie zimą z 1929 – najczęściej stosując techniki łączone, czyli akwarelę i gwasz, czasami pastel, dzięki którym uzyskiwał efekty zamglenia i budujących nastrój efektownych przejść walorowych skontrastowanych z precyzyjnym potraktowaniem pierwszego planu.
Pełnię warsztatowych możliwości oraz wrażliwość kolorystyczną Sotera Jaxy-Małachowskiego pokazuje kolejna sala – antykamera, w której zgromadzone zostały pejzaże włoskie i chorwackie, będące pokłosiem podróży artysty nad Morze Śródziemne i Adriatyckie, odbywanych od 1904 roku po schyłek lat 20. To nastrojowe pejzaże marynistyczne z elementami skał, architektury i sztafażu ludzkiego oraz animalistycznego dokumentujące wrażenia z wizyt artysty na południu Europy. Do najdoskonalszych należą widoki Capri, wyspy położonej w zatoce Neapolitańskiej, modnej turystycznie na początku XX wieku. Wyspą zachwycało się wielu artystów, także polskich, dość wymienić Feliksa Michała Wygrzywalskiego, innego cenionego marynistę. Sotera, który pierwszy raz zobaczył skaliste wybrzeże Capri w 1904 roku, urzekły malownicze kontrasty lazurowej toni wodnej i piętrzących się nad nią groźnie strzelistych gór oraz wyłaniających się z wody skał, takich jak uwieczniona na płótnie z 1909 roku Monacone – najstarsza tego typu kompozycja w zbiorze Grzegorza Kudelskiego. Do ulubionych pejzaży włoskich kolekcjonera należy Dolce Capri, wielkoformatowe płótno z 1915 roku, oryginalnie wykadrowane, z widokiem na lekko pomarszczone, w oddali zamglone morze i wystające z wody skały, oglądane jakby ze szczytu wyspy, przez gęstwinę roślinności zajmującej lewy dolny róg obrazu. Artysta pięknie oddał tu odczucie chłodu i wilgoci, spotęgowane przez efekt zamglenia drugiego planu – kolory są wystudzone i przełamane, subtelnymi środkami wyrazu udało się też skontrastować materię wody, skał i roślinności. Pogodniejsza w kolorycie jest akwarela Capri [Kozy] – świetlista panorama z widokiem na malownicze zatoki okalające wyspę, oglądane z perspektywy pasących się na przeciwległym brzegu kóz, jednego z ulubionych motywów włoskich marin Sotera. Podobnie jak Kraków, tak i Capri artysta uwieczniał o różnych porach, co dokumentuje Kapryjska noc z 1937 roku, przykład dojrzałej twórczości Jaxy-Małachowskiego. Prosta na pozór kompozycja pokazuje dwie ciemne skały w centrum pomiędzy którymi wije się skąpana w księżycowej poświacie morska toń przybierająca kształt nieregularnej klepsydry, górą ujętej atramentowym horyzontem. I znów z wąskiej gamy czerni i błękitów wydobył artysta maksimum malarskich możliwości, pięknie oddając zarazem ekspresję morskiego żywiołu, tutaj tajemniczego i niepokojącego. Z kolei do najciekawszych warsztatowo włoskich widoków jakie wyszły spod pędzla Sotera należy w moim odczuciu niedatowana Wenecja [Łódki w porcie] – rodzaj formalnego eksperymentu polegającego na niepozornej dematerializacji kształtów, miejscami spłaszczonych i rozmytych budowanych świetlistą plamą koloru – to dzieło w duchu postimpresjonizmu, z którego artysta mniej lub bardziej świadomie czerpał. Czy takich obrazów powstało więcej czy był to pojedynczy epizod w rzetelnej warsztatowo i zdyscyplinowanej formalnie twórczości Małachowskiego trudno dziś dociec, gdyż większość znanych nam prac tego autora malowanych było na sprzedaż, zwłaszcza w okresie międzywojennym, kiedy to po utracie majątku na Krymie zmuszony był zarabiać sztuką na życie. Mimo to malowanie, zwłaszcza pejzaży marynistycznych, musiało być jego wielką namiętnością – takie przynajmniej wrażenie sprawiają widoki włoskich miast, zawsze ciekawie wykadrowane, o subtelnej kolorystyce, tchnące wewnętrznym spokojem, jak prezentowane w Dobrzycy Ponte Pietra w Weronie z 1919 r., Kanał w Wenecji z 1925 r., Wenecja – Dogana z 1928 r. czy wczesna miniatura olejna Dachy, Florencja z 1904 roku budowana impresjonistyczną plamą rozbielonego koloru. Artystycznym odkryciem był dla Sotera także chorwacki Dubrownik, kamienna warownia wzniesiona na skalistym wybrzeżu Adriatyku, do 1909 roku nosząca nazwę Raguza. Pod takim tytułem polski malarz uwiecznił ją w nastrojowym nokturnie z 1925 roku, oddając majestat samotnego miasta wśród skał i morza, tym razem spokojnego i skąpanego w blasku księżyca. Małachowski potrafił bowiem uwieczniać także ekspresję fal rozbijających się o skaliste wybrzeże Adriatyku, czego przykłady odnajdziemy w antykamerze.
Spotkanie z morskim żywiołem we wszystkich jego barwach i niuansach czeka na zwiedzających w ostatniej sali z pejzażem – nota bene z motywem wody, nazwa tego pomieszczenia nawiązuje bowiem do XIX-wiecznego malowidła ściennego autorstwa prawdopodobnie Antoniego Smuglewicza, należącego do empirowego wystroju pałacu w Dobrzycy. Z malowidłem ciekawie korespondują zgromadzone tu widoki Bałtyku, malowane przez Sotera Jaxę-Małachowskiego w okresie międzywojennym, kiedy to odrodzona II Rzeczypospolita odzyskała dostęp do morza, wprawdzie wąski ale działający na wyobraźnię i patriotyzm polskich pejzażystów. Modzie na bywanie nad Bałtykiem i uwiecznianie jego urody uległ także Soter, choć w jego przypadku można raczej mówić o resentymencie do morskiego żywiołu – pierwotnie uosabianego przez Morze Czarne, potem przez Śródziemne i Adriatyckie a od lat 20. XX wieku – Bałtyckie. Począwszy od 1921 roku Małachowscy jeździli na polskie wybrzeże niemal rokrocznie, odwiedzając Orłowo, Kamienną Górę, półwysep Helski, zatokę Gdańską. Soter malował widoki Gdańska i Gdyni, budowanej od podstaw jako pierwsze polskie miasto portowe. Kompozycje te cechuje pewne podobieństwo formalne do wedut włoskich, zwłaszcza w sposobie efektownego kadrowania. Przede wszystkim jednak Małachowski uwieczniał oglądane z różnych perspektyw, punktów widokowych, o wszelkich porach dnia i nocy widoki nadbałtyckich plaż – szerokich i piaszczystych, z okalającą je wówczas roślinnością (częsty jest motyw ekspresyjnie nachylonych drzew nad morską tonią np. Sosny nad morzem [Morze Polskie] z 1936 r. czy Półwysep Helski z 1929 r.). Monotonię jasnożółtej często ciągnącej się półkolistymi zatokami plaży rozbijają sylwetki rybaków z sieciami, samotnie dryfujące lub wyciągnięte na brzeg łódki, porzucone na piasku wiklinowe kosze i liny oraz tak charakterystyczne dla Bałtyku mewy unoszące się nad spienionymi zielono-błękitno-turkusowymi falami, jak w jednym z późnych, powojennych już pejzaży Jaxy – Fali z mewami z 1954 roku. Jego nadbałtyckie krajobrazy cieszyły się tak wielką popularnością wśród odbiorców, że w 1927 roku w ramach cyklu Cuda Polskiego Morza ukazał się zbiór dziesięciu pocztówek z reprodukcjami najbardziej znanych obrazów morskich Sotera, znanych też z dorocznych wystaw zbiorowych o tematyce morskiej organizowanych przez Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie i Lwowie, warszawską Zachętę. Artysta musiał mieć fenomenalną pamięć wzrokową, gdyż nie jest tajemnicą, że część pejzaży malował (kończył?) w krakowskiej pracowni, w której trzymał podobno kadłub rybackiej łodzi, służącej mu jako rekwizyt. Jednak tak zwane „czyste” mariny malować musiał chyba z natury, w myśl zasad jakie wyniósł ze studiów u Stanisława Grocholskiego w Monachium. Trudno bowiem wyobrazić sobie aby ktoś z pamięci potrafił odtworzyć taką skalę odcieni błękitu, efekty ślizgania się światła na wzburzonej fali czy ekspresję morskiej piany rozlewającej po piasku czy kamieniach. Artysta osiągnął prawdziwe mistrzostwo w oddawaniu zmiennego charakteru morskiego żywiołu, raz wyciszonego i wystudzonego jak w Rybakach w porcie z 1924, innym razem pogodnie falującego feerią ciepłych zieleni i błękitów jak w Łodzi przy brzegu z 1932 roku, to znów groźnie wzburzonego i ciemnego jak w Zachodzie słońca nad morzem z 1931 roku, jednym z najcenniejszych płócien w kolekcji Grzegorza Kudelskiego. Sukces komercyjny i wielka popularność, jaką cieszyły się pejzaże Małachowskiego za jego życia przypisać należy też technice, dzięki której artysta wypracował tak rozpoznawalny styl: malował zazwyczaj subtelnymi laserunkami, często stosując efekty rozmycia i przejść walorowych, czasami opartych o silne kontrasty. Przede wszystkim jednak był wrażliwym kolorystą, który umiał wnikliwie obserwować naturę i przenosić na płótno lub papier jej charakter i nastrój – to samo dotyczy zresztą portretów i miejskich wedut jego pędzla.
Zastanawiające jest, dlaczego tak popularny w międzywojniu artysta, autor niezliczonej ilości prac, co ciekawe kopiowanych już za jego życia, uległ niemal całkowitemu zapomnieniu po II wojnie światowej? Jego obrazy funkcjonowały przecież w licznych kolekcjach prywatnych, polskich i zagranicznych, bowiem Grzegorzowi Kudelskiemu zdarzyło się kupować dzieła Jaxy-Małachowskiego w Niemczech a dwa nawet sprowadzić ze Stanów Zjednoczonych. Na rynek sztuki wypływać zaczęły jednak dopiero w ostatnich latach, osiągając ceny od 3 tysięcy zł za kameralne akwarele, gwasze i pastele do 50-70 tysięcy zł za płótna. Nie bez znaczenia są tu popularyzatorskie działania krakowskiego kolekcjonera, który fascynację twórczością tego nietuzinkowego malarza wyniósł z rodzinnego domu, gdzie na ścianach obok dzieł innych polskich artystów wisiała akwarela Sosna nad brzegiem, będąca zaczątkiem/impulsem (?) dla obecnie najbardziej reprezentacyjnej kolekcji prac Sotera Jaxy-Małachowskiego, której fragment możemy oglądać w Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy. Niewątpliwą zasługą dotychczasowych prezentacji i wydawnictw oraz towarzyszących im prelekcji Katarzyny Łomnickiej organizowanych z inicjatywy Grzegorza Kudelskiego jest pokazanie różnorodności artystycznych poszukiwań artysty z Wolanowa, zarówno w zakresie stosowanych technik jak i tematów. Tym bardziej cieszą kolejne plany wystawiennicze dotyczące tej kolekcji na 2017 rok: z Dobrzycy wystawa, wzbogacona o inne pozycje, pojedzie do Kołobrzegu i Jarosławia, zaś na jesień Muzeum Historyczne Miasta Krakowa przygotowuje jubileuszową ekspozycję twórczości artysty z okazji 150. rocznicy jego śmierci, w dalszych planach są Szczecin, może Warszawa. Marzeniem kolekcjonera jest też zorganizowanie kiedyś stałej wystawy dedykowanej artystycznej spuściźnie Sotera Jaxy-Małachowskiego na bazie jego wciąż rozrastającej się kolekcji, najlepiej we współpracy z profesjonalną galerią lub muzeum. To szlachetna inicjatywa, której warto sekundować, pamiętając o tym, że u źródłem polskiego muzealnictwa są właśnie prywatne zbiory obiektów unikatowych i wybitnych, ważnych dla naszej kultury i tożsamości, a przez to wartych zachowania dla potomności i udostępniania współczesnym, jak to ma miejsce w przypadku odkrytej na nowo i udostępnianej twórczości marynisty z Kresów, „pejzażysty czystej krwi”, którego nietypowe greckie imię Soter oznacza Zbawcę[1].
Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy zaprasza na wykład Katarzyny Łomnickiej pt. „Artysta – ziemianin. O twórczości Sotera Jaxy-Małachowskiego”, który odbędzie się 29 stycznia 2017 roku o g. 14.00, wstęp wolny, więcej informacji na stronie muzeum.
- Bibliografia:
Róża Kąsinowska, Dobrzyca. Fortalicja. Pałac. Muzeum, Zespół Pałacowo-Parkowy w Dobrzycy, Dobrzyca 2007.
Katarzyna Łomnicka, Soter August Jaxa-Małachowski, Kraków 2014.
Kat. wystawy Soter Jaxa-Małachowski malarz morza z cyklu Polscy artyści o morzu, Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku, Gdańsk 2014.
Kat. wystawy Soter Jaxa-Małachowski 1867-1952, Zamek Biskupów w Lidzbarku Warmińskim, Lidzbark Warmiński 2016.↵