Pies podchodzi do przejścia dla pieszych. Rozgląda się w lewo i prawo, widzi nadjeżdżające samochody. Te zatrzymują się, przepuszczając psa na pasach. Po drodze mija on szpalery drzew. Co wątlejsze przykryto mini szklarniami. Jest środek zimy. Przy ruchliwej ulicy, w sercu miasta pompującym codziennie tysiące ludzi, znajduje się paśnik. Został on oddzielony od hałasu kręgiem wysokich roślin. Nasz bohater – pies – przyszedł tutaj odetchnąć od codziennego chaosu. Czekają na niego podgrzewana woda i jedzenie. W końcu zauważono, że krwią miasta są nie tylko ludzie.
Wyżej opisana sytuacja mogłaby się wydarzyć w Zoepolis – mieście wychodzącym spod cienia figury człowieka. Zoe to w końcu potraktowanie każdego życia jako przejawu energii witalnej. Tę energię wykorzystały kuratorki, Monika Rosińska i Agata Szydłowska, które zaprosiły grupę artystów do stworzenia narracji o stosunkach ludzko-nieludzkich. Efekt współpracy został zaprezentowany na wystawie Zoepolis. Dizajn dla roślin i zwierząt w Dizajn BWA Wrocław.
Wszystkie autorskie koncepcje łączyło spojrzenie na organizmy żywe przez pryzmat Zoe oraz identyfikacja wizualna przygotowana przez Małgorzatę Gurowską. Alfabet to zestaw czarnych znaków inspirowanych niewidzialnymi formami życia. Mikroorganizmy opanowały większość ścian i podłogę na wystawie, wchodząc w wieloznaczną interakcję z koncepcjami pozostałych artystów. Przekaz został dodatkowo wzmocniony dzięki umożliwieniu zwiedzającym aranżowania ekspozycji poprzez doklejanie kształtów z Alfabetu w galerii.
Ten wydawałoby się prosty gest pozwolił przekroczyć granicę między biernym podsumowaniem projektu w formie wystawy a przedstawieniem złożonego problemu, od którego zwiedzający nie mogli się zdystansować. Do dalszej interakcji zachęcała praca Michała Szoty – Pytania i odpowiedzi. Była to krótka gra dająca możliwość oddania odpowiedzi „tak” lub „nie” na pytania związane z prawami zwierząt oraz naszym stosunkiem do nich. Całość została podkreślona animacjami wielokątnych, animalnych sylwetek, które w zależności od naszych odpowiedzi umierały bądź żyły dalej.
Zdecydowanie mniej drastyczne w interakcji było działanie FOTO-ZDRÓJ. Kwiatuchi / Kwiaciarnia Grafiki zaprezentowała projekt partycypacyjny umożliwiający pozostawienie własnej rośliny doniczkowej w specjalnie do tego przygotowanym miejscu. Co ciekawe, do tworzenia tej rzeźby społecznej zaproszono za pomocą ulotek i poczty pantoflowej sąsiadów Dizajn BWA Wrocław. Cała akcja była czymś w rodzaju sanatorium dla przyniesionych do galerii roślin, które mogły tam zażyć fototerapii.
Pozostałe prace na wystawie poszerzały zagadnienia związane z Zoepolis, oscylując między ludzkim a nieludzkim. Fontarte (Magdalena Frankowska i Artur Frankowski) w Polskich lasach pokazali dziesięć zdjęć, które były tym samym ujęciem lasu, ale widzianym z perspektywy dziesięciu różnych istot (między innymi: pszczół, jelenia, człowieka). Były też projekty bardziej bezpośrednie. Marka odzieżowa Nenukko poruszyła temat zależności ludzkie-nieludzkie przedstawiając smycz wpływającą na sposób postrzegania relacji pomiędzy psem a człowiekiem. Narzędzie służące do kontroli nad drugim stworzeniem zostało zmienione we wspólną garderobę. Ubranie człowieka za pomocą pasma materiału gładko przechodziło w szelki dla psa.
Prace prezentowane na wystawie posługiwały się najróżniejszymi mediami, jednak te stanowiły tylko narzędzie do przekazania koncepcji poświęconych Zoepolis. W tym kontekście Kompostownik Alicji Patanowskiej – akwarium, w którym widać różne warstwy powoli rozkładających się istot i rzeczy – był wyjściem do przemyśleń na temat cielesności zwłok. Artystka odchodząc od koncepcji rytualnego pochówku przekracza ludzki strach związany ze śmiercią. W Zoepolis moment rozkładu jest zapowiedzią nowego życia.
Ciekawie z tą pracą koresponduje gest Macieja Siudy, który uzupełnił ustawę na temat budownictwa mieszkalnego o wytyczne związane z nieludzkimi formami życia, które też korzystają z tych przestrzeni. Zaskakujące było tutaj przesunięcie w odbiorze języka prawniczego. Na przykładzie zamiany określenia „domy jednorodzinne” na „domy jednogatunkowe”, widać doskonale jak ogromne mamy braki przy próbach pojmowania zjawisk wykraczających poza sferę ludzką. W końcu zrozumienie i akceptacja nie wypływa tylko z gestów oraz zaspokajania potrzeb (na przykład dopisanie przez Macieja Siudę do ustawy wytycznych dotyczących oświetlania roślin), ale objawia się również na płaszczyźnie językowej.
Powyższe przykłady pokazują jak koncepcja Zoepolis zmienia bieguny ludzkie-nieludzkie. Przede wszystkim zwiększa ona ruch energii witalnej z jednej strony na drugą, równocześnie zacierając między nimi granice. Ekspozycja Zoepolis. Dizajn dla roślin i zwierząt została skonstruowana jako rodzaj otwartego forum, gdzie każdy (również zwiedzający), miał możliwość wzięcia udziału w nieskrępowanym przepływie myśli. Czy taka konstrukcja rzeczywistości przebije się do szerszej świadomości społecznej? Zapewne upłynie jeszcze wiele energii witalnej zanim to się stanie – każda inicjatywa otwierająca ten przepływ pozwala jednak wyrównać poziom między ludzkim a nieludzkim.