Warszawa 1940 roku. Wojciech Zamecznik rozpoczyna studia na Wydziale Architektury Wnętrz w Wyższej Szkole Budownictwa. Nikt nie spodziewa się wówczas, że ten „ścisły umysł”, grafik na etacie w Biurze Odbudowy Stolicy, będzie wybitnym fotografem, plakacistą, projektantem wystaw. A stało się to szybko, tuż po wojnie. Wówczas Zamecznik zaczyna eksperymentować z przetwarzaniem i wykorzystywaniem fotografii na użytek grafiki. Powoli, skrupulatnie. Zaczyna od fotomontażu. Wykonuje fotogramy, likwidując półtony. Chce nadać swoim kompozycjom dynamiczność – zaczyna stosować zwielokrotnienia i powielenia.
1947 rok. Warszawski Mokotów. Ulica Narbutta. To tu przeprowadza się Zamecznik wraz z rodziną, tu spędzi część swojego życia. Mokotów go inspiruje, dlatego nie potrzebuje dalekich podróży czy poszukiwania ciekawszych miejsc. 1950 rok. Zamecznik w plakacie Festiwal Filmów Radzieckich po raz pierwszy używa efektu rastra, widocznego na skutek dużego powiększenia fotografii. Metodę to wykorzystuje także w plakatach do filmów Rodzina Sonnenbrucków oraz Celuloza. Fotografuje cały czas.
*
Nie tylko fotografia, ale także Warszawa zajmowała bardzo ważne miejsce w życiu Zamecznika. Efekty inspiracji rodzinnym miastem prezentuje wystawa w warszawskiej Fundacji Archeologii Fotografii, zatytułowana Warszawa nieoczywista. Wojciech Zamecznik. W fotografiach ukazujących stolicę nie znajdziemy ściśle określonych reguł kompozycyjnych czy kadrów typowo dokumentalnych. Mury kamienic, uliczne plakaty, przypadkowi ludzie, widok na ulicę z okna na Narbutta – to tylko niektóre z ulubionych tematów Zamecznika. Sądzę, że wystawa Warszawa nieoczywista w dużym stopniu ukazuje „wielkomiejski” klimat Warszawy przełomu lat 50. i 60. XX wieku.
Centralnym punktem ekspozycji są zdjęcia plakatów, których Zamecznik poszukiwał w przestrzeni miasta. Czasem sam aranżował sytuacje, naklejając je w różnych miejscach. Wówczas w Warszawie pełno było różnego rodzaju płotów, barierek, słupów ogłoszeniowych, które dla artysty stawały się doskonałym, interesującym wizualnie, elementem fotograficznego kadru.
Wystawa Warszawa nieoczywista… obejmuje także dwie prezentacje – jedna pokazuje „dodatek do prezentu”, który Zamecznik podarował swojej żonie, Halinie, druga to seria fotografii reportażowych, ukazujących m.in. Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów w 1955 roku. Warszawa w fotografiach Zamecznika jest dokładnie taka, jak w tytule ekspozycji: nie do końca oczywista. Na zdjęciach nie znajdziemy miejsc typowo warszawskich, centralnych punktów miasta. Znajdziemy za to tajemnicze, samotne, czasem ślepe okna. Aż chciałoby się przenieść do tej nieoczywistej Warszawy.
**
Wojciech Zamecznik był artystą totalnym. Architekt, fotograf, plakacista, scenograf, grafik, a przy tym prawdziwy meloman. Dlatego też z dużą przyjemnością projektował okładki do płyt gramofonowych, na przykład do Trenu pamięci ofiar Hiroszimy Krzysztofa Pendereckiego czy do Utworów VII Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej – za ten projekt w 1964 roku otrzymał nawet nagrodę Złotego Kasztana. Zamecznik był także miłośnikiem kina, współpracował z Kazimierzem Kutzem, Janem Lenicą, był autorem czołówki „Pegaza”. Jako architekt zaprojektował, wspólnie ze Stanisławem Zamecznikiem, Pawilon „Węgiel” na Wystawie Ziem Odzyskanych we Wrocławiu, współpracował także z Oskarem Hansenem i wraz z nim wziął udział w II Ogólnopolskiej Wystawie Architektury Wnętrz. Prace Zamecznika często wystawiane były poza granicami kraju: w Kanadzie, Mediolanie, Paryżu, Moskwie[1].
Jan Lenica tak wypowiadał się o twórczości Zamecznika: „Jego ascetyczna wstrzemięźliwość była odosobniona w czasie, w którym plakat polski skłaniał się chętnie ku barokowej obfitości. Dla Wojciecha Zamecznika plakat był działaniem matematycznym, jego dążeniem było sprowadzenie skomplikowanych wzorów do najprostszych równań, do sumy dwóch, trzech elementów. Chętnie «zderzał» ze sobą fotografię i znak graficzny, często organizował całą przestrzeń plakatu (jak w «Titanicu») jednym tylko elementem, niekiedy poprzestawał na sprowadzeniu działania do znaku, ale z najwyższą lubością alchemika preparował fotografię: wyżerał ją kwasami, odwracał, maltretował w kuwetach, moczył w wannie, kadrował, ciął, wyżymał, aż wreszcie wydobywał z niej sam ekstrakt, działanie spotęgowane, dźwięk mocny i czysty”[2]. W przeciwieństwie do Lenicy i jego „malarskiego” typu plakatu, Zameczenik opierał się na gotowym materiale fotograficznym, głównie na fotosach filmowych. Fotosy te traktował jako element plastyczny, na ich podstawie budował określoną kompozycję. W plakatach filmowych operował wyrazistym skrótem, metaforą, podkreślającą wymowę zapowiadanego filmu. Jak pisała Urszula Czartoryska: „Zamecznik – fotograf osobiście przeżywa fotografię, rozumie jej rolę, wszystkie bowiem sposoby jakimi czyni ją «służebną» w stosunku do sztuk plastycznych, wynikają właśnie z tego stosunku do niej”[3].
Można zaryzykować stwierdzenie, że Wojciech Zamecznik wpisuje się w dzisiejsze trendy fotograficzne, z jednej strony eksperyment z pogranicza grafiki, a z drugiej – fotografie owiane tajemnicą, fotografie, do których ciężko będzie dopasować odpowiednią lokalizację, fotografie miejsc nierozpoznawalnych. Fotografie nieoczywiste.
- Na podstawie: Sylwia Giżka, Wojciech Zamecznik, http://culture.pl/pl/tworca/wojciech-zamecznik [ online], data dostępu: 15.07.2014 r.↵
- Agnieszka Szewczyk, Wojciech Zamecznik [online], http://www.archeologiafotografii.pl/wojciech_zamecznik, data dostępu: 15.07.2014 r.↵
- U. Czartoryska, Wojciech Zamecznik, „Fotografia” 1960, nr 3, s. 84-87 [w:] taż, Listy do rodziców (1951-1957). Teksty (1954-1960), oprac. M. Kitowska-Łysiak, K. Leśniak, Lublin 2010, s. 342-343.↵