Próbując podsumować rok 2010 w sztukach wizualnych w Polsce postrzegam go niestety poprzez pryzmat kryzysu ekonomicznego, a także politycznego, co musi rzutować na większość zjawisk artystycznych i funkcjonowania życia artystycznego. Ale ostatnie wydarzenia związane z wydaniem wulgarnego komiksu promującego Polskę w Roku Chopinowskim sfinansowanego przez MSZ oraz billboard Zimo wyp…, na który pieniądze wyłożyło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w postaci stypendium, zogniskowały nowe zjawiska, które można łączyć z brakiem poszanowania kultury i narastania artystycznej bylejakości, a nawet grubiaństwa, finansowego nie tylko przez MSZ, ale także przez Ministerstwo, którego zadaniem jest wspieranie rozwoju KULTURY! W jakimś stopniu jest to także niechciany spadek po „sztuce krytycznej”, która walczyła o uprawomocnienie się różnych dyskursów społecznych, a czyniła to najczęściej z pozycji świadomego celu artysty. Teraz czynią to mało świadomi twórcy komiksu za bardzo duże państwowe pieniądze.
Moje podsumowanie roku musi być także wybiórcze, ale pozbawione będzie gadulstwa i rozmieniania wszystkiego na drobne, jak można przeczytać w internetowym „Obiegu” Np. są tu zamieszczone dywagacje o rzekomym sukcesie(!) prezentacji handlowej kilku polskich galerii na Paris Photo. Tylko, że odbyło się to za pieniądze Ministerstwa Kultury, które wybiórczo wspomaga polski kapitalizm galeryjny… Krytycy w tym podsumowaniu skupili się na własnych środowiskowych sprawach np. Krakowa czy Wrocławia, co ma swe zalety i wiele wad.
Kryzys instytucji państwowych
Nie tylko w związku z dymisją prof. Piotra Piotrowskiego i niemożnością reformy największego muzeum Polsce – Muzeum Narodowego w Warszawie, można mówić o kryzysie państwowych instytucji. Jeśli Muzeum Narodowe w Krakowie w Nowym Gmachu organizuje studniówki, to także jest to sytuacja co najmniej dziwna, jeśli nie kryzysowa. Jeśli w CSW w Toruniu odbywa się dziwny konkurs na dyrektora tej instytucji, to również sytuacja nie napawa optymizmem na przyszłość. Jeśli nie organizuje się konkursu na dyrektora Zachęty w Warszawie i Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Krakowie i zgodziło się na to walczące standardy Obywatelskie Forum Sztuki Współczesnej. To nie jest to sytuacja budująca i optymistyczna dla przyszłości polskiej demokracji i kultury! Przykłady można mnożyć. W dalszym ciągu brakuje demokratyzacji w dostępie do stanowisk na najwyższe urzędy muzealne, co przekłada się na realność życia politycznego. W zasadzie kryzys instytucji muzealnych twa od czasu ich powstania w roku 1945 r. do chwili obecnej.
Natomiast bardzo pozytywnie należy ocenić oddanie do użytku po remoncie Muzeum w Sukiennicach w Krakowie i jego nową kolekcję eksponującą nieznane czy mało znane prace z XIX i początku XX wieku.
Kryzys instytucji dotyczy także rozwiązania galerii NT (Nowych Technologii) prowadzonej przez Michała Brzezińskiego od kwietnia do grudnia 2010 roku, która mogła stać się wizytówką nowej Łodzi, w programie odwołującej się do tradycji awangardy w sprzężeniu z bioinżynierią i współpracą z Politechniką Łódzką. Ale niestety ta dobrze zapowiadająca się galeria z międzynarodowymi kontaktami została zlikwidowana po czterech zaledwie wystawach. Nie dano jej żadnej szansy! A środowiskowo artystycznej Łodzi nie broniło jej!
Galerie prywatne
Bardzo dobrze wypadły w 2010 roku wystawy Galerii Piekary, zarówno problemowe, jak i indywidualne pokazy. W ostatnich latach galeria ta odniosła widoczne sukcesy w promocji młodych twórców, wymienię najbardziej przekonywujące mnie: Aleksandrę Ska i Magdę Hueckel. Gorzej było z innymi starymi potentatami: Atlasem Sztuki czy Rastrem. Zderzak próbował przypomnieć legendę lat 70. wystawą Powrót Jurry’ego, ale wątpię, aby stał on się tak ważną postacią, jak Andrzej Partum. Na swoje odkrycie czeka Jacek Kryszkowski, który był tragiczną postacią undergroundu lat 80., pominięty na dwóch wystawach o latach 80., o których za moment. W krakowskiej Foto-Medium-Art z przyjemnością obejrzałem nieznane czy mało znane prace z wystawy Teresa Tyszkiewicz Photo Epinglee, która była przypomnieniem nurtu fotografii feministycznej rozwijanego pomiędzy Natalią LL a Zdzisławem Sosnowskim.
Najważniejsze ekspozycje
Nieudaną wystawą, ale istotną z powodu ogólnych przemian patrzenia na sztukę, była niezwykle mocno lansowana w mediach ekspozycja Ars Homo Erotica, która w wyjątkowo arbitralny sposób reinterpretowała wybrane wątki religijne, np. ze św. Sebastianem, przedstawiając wątpliwe pod względem artystycznym prace (np. Tomek Kawszyn). Podjęto także próbę pokazania, że sztuka gejowska jest (przynajmniej w opinii kuratora wystawy – Pawła Leszkowicza) nie sztuką krytyczną (Alka Polisiewcz), ale nowym akademizmem, który będzie przedłużeniem tego z XIX wieku. Niewiele poznawczego wyniknęło z tej wystawy. Nie zerwała ona z heteroseksualizmem, co więcej nie pokazała ważnych postaci sztuki gejowskiej, jak Sławomir Belina.
Wystawy o latach 80. zorganizowane przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej Mógłbym żyć w Afryce oraz przez IPN w Muzeum Narodowym w Krakowie Pokolenie ’80 (kurator Tadeusz Boruta) miały tą samą wadę – zabrakło na nich prac Łodzi Kaliskiej, tak jakby po kilkudziesięciu latach bano się pokazywać ich realizacje z lat 80., lub w dalszym ciągu istniała w stosunku do tej grupy jakaś zawiść. W przypadku wystawy w Krakowie zwraca uwagę monumentalne opracowanie katalogowe, w przypadku warszawskiej – zbyt rozbudowany kontekst ówczesnej muzyki rockowej, która nie miała żadnego kontaktu ze środowiskiem wizualnym. A istniała, o czym nie wie kurator tej wystawy, muzyka alternatywna w kręgu Kultury Zrzuty, aby wymienić koncerty Janusza Dziubaka czy Łodzi Fabrycznej na wystawie Lochy Manhattanu (1989).
Pod względem zakresu, w tym ujęcia w ramy terytorialno-chronologiczne w odniesieniu do Europy Środkowo-Wschodniej, zdecydowanie lepiej wypadła ogromna, jak na warunki polskie, ekspozycja z Zachęty Gender Chcek Bojany Pejić z wielką ilością prac bardzo interesujących, z których wymienię kilka: Natalii LL, Alicji Żebrowskiej (praca ukryta przed widzami?), Mariny Abramović. Ale tak, jak w przypadku łódzkiego pokazu prac Roberta Morrisa z MS2 (kurator Susanne Titz) mieliśmy tu do czynienia z importem wystawy, nie zaś pracą polskich kuratorów. Z tych powodów najważniejszą wystawą była ekspozycja poświęcona Władysławowi Strzemińskiemu, o której pisałem już dla Magazynu O.pl. Podobnie oceniam wysiłek kuratorski i interpretacyjny, jaki włożono w opracowanie ekspozycji i katalogu Wojciecha Bruszewskiego w MGS w Łodzi.
Jakie biennale i jakie festiwale fotografii?
Polskie biennale sztuki łódzkiej i poznańskiej nie może znaleźć właściwej formuły. Praca wartościowe (np. Krzysztof Sołowiej) nikną w natłoku ready-made, instalacji, sztuki publicznej. Ilość nie przechodzi w jakość! Np. na bardziej udanym poznańskim pokazie w galerii Arsenał, który wyróżnia się zwrotem ku nowym technologiom, oglądałem zupełnie nieudaną wystawę kilku młodych artystów łódzkich. Łódzkie biennale odwołujące się do idei Konstrukcji w procesie i idei Fluxusu (kurator Ryszard Waśko) nie zafunkcjonowało w zbyt wielu przestrzeniach wokół ul. Piotrowskiej. Sztuka okazała się zbyt efemeryczna czy nawet nieistotna wobec życia ulicy i jej ikonosfery. W przypadku imprezy łódzkiej opublikowano mały przewodnik pozbawiony tekstów historycznych i krytycznych, co nie powinno mieć miejsca, zaś wystawa o konceptualizmie w fotografii miała zbyt duże ramy historyczne do początku XXI wieku i nie uwzględniła kilku klasyków tego kierunku (np. Zdzisław Sosnowski).
Formuły najważniejszych festiwali fotografii w Krakowie Wielkie nadzieje. Fotografia z Wielkiej Brytani i w Łodzi pt. All my Lovin’. rozwijają się w kierunku gigantycznych projektów. Festiwal krakowski poświęcony był dokumentowi brytyjskiemu, ale powtarza to, co znane jest w fotografii brytyjskiej i niesłusznie sprowadza się tylko do wersji dokumentu, jakby nie było np. inscenizacji czy fotografii skonceptualizowanej! I niepotrzebnie festiwal rozwija się przede wszystkim w tym kierunku. Co nowego odkrywa? Zobaczymy za lat kilka. Łódzki festiwal wybrał bardziej przekonującą metodę tematyczną i międzynarodową. W 2010 roku tematem wiodącym była miłość. Wystawa główna ciekawa, choć zabrakło np. przywołania miłości typu religijnego(!), konkurs Grand Prix wypadł już gorzej, ale reszta wystaw była bardzo różnorodna, w tym zaskoczyły słabe projekty wystaw towarzyszących (np. Tomasza Komorowskiego, Tomasza Mażewskiego), co niestety staje się już tradycją tego festiwalu. Z wystaw, jakie zapamiętałem przede wszystkim zwrócę uwagę na wielki talent dokumentalny Marcina Sudzińskiego (Ojciec, 2004-08), a także na niedoceniony w konkursie szkół duet słowacki małżeństwa: Barbora i Radim Žůrek. Ważne było także pokazanie nieukończonych prac Zofii Rydet pod nieco mylącym tytułem Nożyczki a Zofia Rydet, której kuratorem był Andrzej Różycki – znawca sztuki gliwickiej artystki.
Jeśli poszukiwać młodych postaci w zakresie fotografii, to oprócz wymienionych, bardzo pozytywne wrażenie zrobiła na mnie wystawa Katarzyny Karczmarz pt. Ludzie i Rzeczy w Galerii Pustej w Katowicach.
Najgorszy rok od czasów wolności, czyli 1989
Powtórzę starą już opinię: rok 2010 był rokiem nadzwyczaj smutnym i nie napawającym optymizmem na przyszłość, także w zakresie sztuk wizualnych. Trwa światowy kryzys ekonomiczny i polski klincz polityczny (PO versus PIS). Ale jest to także szansa dla artystów, którzy są odporni na tego rodzaju zawirowania ideologiczno-polityczne i tworzą nie ku zadowoleniu władzy, jak obecnie Grzegorz Klaman (nie tylko instalacja Crushing In), Artur Żmijewski (wideo Katastrofa), ale „pod prąd”, bez angażowania się w sferę nieczytelnej polityki.
W końcu ub. roku widać było także kryzys w czasopismach i magazynach artystycznych, który dotyka całego świata, nie tylko sceny polskiej czy np. słowackiej, co świadczy o wyczerpywaniu się formuły pism drukowanych na korzyść internetowych oraz o powtarzalności tekstów pisanych najczęściej jako relacja czy rekomendacja, zdecydowanie rzadziej jako krytyczna interpretacja. Rok 2011 kontynuuje to, co zdarzyło się w ubiegłym roku. Jeśli surrealistom zagrażał obłęd zbiorowy i pogrążenie się w anarchii, to dzisiejszym zagrożeniem jest wszechogarniająca infantylizacja życia kulturowego, z jego najgorszym objawem, którego symptom przytoczyłem na początku tego tekstu, a jest nim zbiorowa głupota – niektórych artystów z kręgu kultury popularnej i zleceniodawców tego typu twórczości, która powinna być przeznaczona jednak na przemiał, ale to i tak są pieniądze wyrzucone w błoto.
5 comments
Tak z ciekawości pytam, czytał Pan całą antologię komiksów o Chopinie?
A zawiera jeszcze więcej wulgaryzmów? Super, już kupuję!
Pan Daniel Giżycki,
Nie czytałem i nie zamierzam. Fragmenty o więzieniu zamieszczone w “Gazecie Wyborczej” wystarczą mi. Ten komiks, podbnie jak cały gatunek, nie jest literaturą, ani też sztuką wizualną, gdyż posiada tak duże ograniczenia medialne, które poowdują ogromne zubożenie warstwy ideowej, która jest potencjalnie adresowana dla młodzieży, podnie jak “Tytus, Romek i Atomek”.
Panie Krzysztofie,
Myli sie Pan bolesnie: zadna galeria reprezentujaca Polske w sekcji “statement” na Paris Photo nie otrzymala wsparcia z MKiDN. Zarowno Czarna, jak i ZPAF i S-ka pokrywaly koszty z wlasnych kieszeni. Niewielkie dofinansowania pozyskala z IAMu tylko Asymetria.
Natomiast co do Miesiaca Fotografii, to jesli nie mial Pan czasu na zapoznanie sie z wszystkimi wystawami lub wczytaniem w przygotowane materialy, to z przyjemnoscia opowiem Panu przy kawie o czym byl ubiegloroczny festiwal i dlaczego wlasnie taki.
No i zapraszam na nastepna edycje (juz bez kraju-goscia), startujemy 13 maja.
Z pozdrowieniami
Tomasz Gutkowski
Panie Tomaszu,
Znane są dofinansowania FUNDACJI SZTUK WIZUALNYCH nie tylko przez Ministrostwo Kultury i Urząd Miasta w Krakowie. W przeciągu ostatnich lat są to kwoty milionowe! Sukcesem będzie jeśli Fundacja i galeria ZPAF i Spółka w Krakowie zaistnieją nie tylko raz w Paryżu, ale na stale w Berlinie, Nowym Jorku, etc., sprzedając fotografie, a Festiwal wylansuje nowe zjawiska, nieznane dotąd postaci, w tym także polskie, gdyż użyto do tego ogromnych środków finansowych, jak na nasze warunki. Mam bardzo duże wątpliwości co do osiągniętych rezultatów nie tylko w roku 2010. Ale życzę powodzenia! Na kawie chętnie się spotkam.
Comments are closed.