Dobrila Denegri: Od dłuższego czasu zaangażowana jesteś w projekty o silnie eksperymentalnym i interaktywnym charakterze, łączące naukę, technikę i sztukę. Zanim zaczniemy rozmawiać o „NANO”, Twojej wystawie w LACMA w 2003 r., chciałabym zapytać Cię o wcześniejsze projekty. W jaki sposób doprowadziły Cię do tego, czym się zajmujesz obecnie?
Victoria Vesna: Moja twórczość zawsze koncentrowała się na badaniu sposobów, w jakie nasze ciała rozrastają się społecznie i poprzez technikę. „Bodies INCorporated” (1996) z wyprzedzeniem pokazywał, jak wcielamy się w tę ogromną mechaniczną sieć: Internet. Zastanawiałam się, w jaki sposób dokonujemy projekcji siebie w tę przestrzeń, jak konstruujemy nasze ciała, które zasadniczo są zbudowane z informacji. Pomyślałam, że reprezentacje awatara jako człowieka (lub zwierzęcia, a nawet rośliny) są już przestarzałym pomysłem, podobnie jak architektury cyberprzestrzeni opierające się na budowlach o cielesnej strukturze. Tak więc skoncentrowałam się na tym, jak można by przedstawić informacyjne ciała i zaczęłam dekonstruować inkorporowane ciało w bez-ciało [w oryginale: no-body, nieprzetłumaczalna gra słów mieszcząca też znaczenie „nikt” – przyp. tłum. F.L.], które opierało się na czasie i związkach z innymi ciałami (umysłami). Zaczęłam zastanawiać się nad tym, jak tworzą się społeczności internetowe i jak można by połączyć ze sobą ludzi, którzy nie mają czasu na trwonienie go w Internecie. Tak jak wielu moim znajomym, coraz bardziej brakowało mi czasu i ciekawiło mnie, jak to możliwe, że maszyny, które obiecywały nam czas zaoszczędzić w istocie sprawiają, że jesteśmy coraz bardziej zajęci.
Konstrukcja czasu, w którym żyjemy, działa na naszą niekorzyść. Zbytnio oddaliliśmy się od wszelkich biologicznych/analogowych wyznaczników zmian na rzecz nanosekund i jesteśmy przytłoczeni informacjami, bowiem nie zostaliśmy skonstruowani do tak szybkiego ich przetwarzania. Jako że nasze ciała są zredukowane do potężnych zestawów informacji, wkraczamy w całkowicie inną erę i musimy zacząć przeciwstawiać się industrialnej/produktywnej czasowości. W projekcie zatytułowanym „n 0 Time” chodziło o ilość czasu, którą nikt z nas nie dysponuje. Projektem tym chciałam zbadać pojęcie czasu – o to, jak je postrzegamy w naszej fizycznej, a jak w „wirtualnej” przestrzeni. Odkryłam, że pojawia się tu ogromna różnica. Aby podkreślić ten aspekt zdecydowałam, że praca ta pojawiać się będzie na ekranie jako swego rodzaju wygaszacz, który działa, gdy nie pracujemy na komputerze. Wygaszacz przekazuje zmarnowany czas komputera do naszej centralnej bazy danych „n 0 time”. Uczestniczący w wygaszaniu ekranu mogli przekazać ich własny „n 0 time” do ich własnych lub cudzych „n 0 time bodies”. Nazwałam to dzieleniem się czasem „n 0 time” [„n 0 time-sharing” – tłum.] Obserwując wzrastającą gęstość ciała „n 0 time body” można było zmierzyć, jak długo nie siedziało się przy komputerze. Ów wzrost kończył się implozją „n 0 time body”. Tu wspominam „n 0 time body”, lecz praca ta nie przypominała w żaden sposób kształtu ludzkiego ciała.
Proponowałam, by porzucić koncepcję „ciała” w cyberprzestrzeni i zacząć od nowa, budując czworościan. Kształt ten wydaje mi się fascynujący z wielu powodów. Wymienię pokrótce tylko kilka: po pierwsze czworościan jest pierwszym przypadkiem połączenia wewnętrzności i zewnętrzności, po drugie jest wyjątkowy w byciu swoim własnym podwojeniem, po trzecie ma największą odporność na wywierany nań nacisk. Jest jedną strukturą, która nie może się „zmarszczyć”; reagując na zewnętrzną siłę musi pozostać niezmieniony lub „wywrócić” się całkowicie na drugą stronę. W tej pracy czworościenne „n 0 time bodies” utworzone zostały z linii i słów, z interwałów i memów, czyli elementów, które definiowały owych ciał morfologię i dynamikę ich ruchu. Memy są jak zaraźliwe pomysły, które, przekazywane z umysłu do umysłu, replikują się niczym wirusy. Funkcjonują w taki sam sposób, jak wirusy i geny, rozmnażając się poprzez sieci komunikacyjne i międzyludzki kontakt twarzą w twarz. Podstawą słowotwórczą tego słowa jest „memetyka” – dziedzina badawcza, która utrzymuje, że mem jest elemenarną jednostką kulturowej ewolucji, a przykładowymi memami są melodie, ikony, fashion statements, wyrażenia, etc.
Dobrila Denegri: Czy tę pracę można również zainstalować w przestrzeni fizycznej? Czy komputer i sztuka sieci mogą jednocześnie być przypisane konkretnemu miejscu?
Victoria Vesna: Wraz z „n 0 Time” zdałam sobie sprawę, że niesłychanie trudno jest przetransponować pracę wykonaną z myślą o ekranie w fizyczną przestrzeń. W fizycznej przestrzeni postrzegamy czas w zupełnie inny sposób niż w przestrzeni Internetu. Jeśli chodzi o specyfikę miejsca uważam, że większość moich prac przeznaczona jest dla konkretnego miejsca. „Datamining Bodies” (1997) to praca bardzo silnie związana z miejscem, w którym ją pokazano, czyli z kopalnią węgla w Dortmundzie w Niemczech. Chciałabym podkreślić, że przestrzeń fizyczna jest dla mnie szczególnie ważna. Prowadzi ona do wirtualności tak, jak nasze ciała prowadzą do „duszy”. Nie potrafię zacząć pracy nad instalacją zanim nie znajdę się w przestrzeni i nie poczuję jej wyjątkowego charakteru. Jeśli chodzi o instalację w kopalni, została ona wykonana na wystawę zbiorową. Zlecono mi przygotowanie pracy, która byłaby związana z siecią. Najpierw przestudiowałam samo miejsce, potem zaczęłam myśleć metaforycznie o kopalni i danych. Zeche Zollern II/IV to kopalnia, która przestała działać w późnych latach 50. i niedawno została przekształcona w muzeum techniki. Podczas II Wojny Światowej stanowiła jeden z największych schronów nazistowskich. Wystawa była rodzajem uroczystości upamiętniającej przejście od epoki industrialnej do epoki informacji, a artyści byli „znaczącymi” owej przemiany. Miałam problem z tą koncepcją. Nie istnieje klarowne przejście z jednej epoki w drugą i nie chciałam mieć z tym pomysłem nic wspólnego. Tak więc zdecydowałam się z nim skonfrontować, podłączając go do niełatwego konceptu ciał zajmujących się „dataminingiem” [dosłownie: wydobywaniem, „odkopywaniem” informacji – tłum.]. „Datamining” jest terminem w naukach komputerowych, tradycyjnie definiowanym jako „odzyskiwanie informacji”. Po wiele metafor, które odnoszą się do fizycznej czynności wydobywania, takich jak „wiercenie” lub „kopanie”, sięga się w dyskusjach na temat dostępu do informacji.
Gdy badałam możliwości „dataminingu” informacji (czy to medycznych, statystycznych czy biznesowych) uderzająca, a nawet niepokojąca była „nieludzkość”, brak związku z ludźmi, którzy owych informacji są nośnikami lub dostarczycielami. Ponadto był to rok, w którym zdekodowano DNA i naszym biologicznym, genetycznym ciałom nadany został status danych. Pamiętając o tym, moim celem stało się stworzenie pracy dla konkretnego miejsca, która stanowiłaby komentarz na temat abstrakcyjnej natury informacji poprzez analizę pojęcia wydobywania informacji w połączeniu z metaforycznymi przedstawieniami ludzkiego działa i nieprawdziwym twierdzeniem, że nastąpiło wyraźne przejście od ery przemysłowej do informacyjnej. Czułam, że miejsce obecnie nieczynnej kopalni było idealne dla przekazu ostrzegającego o niebezpiecznych aspektach przeszukiwania ludzkich ciał dla zdobycia danych, lub – co gorsza – zredukowania ludzi do wyabstrahowanych danych. Przy tej instalacji współpracowałam z programistą z Holandii, który opierał wiele swoich prac na filozofii przestrzeni geometrycznej Buckministera Fullera. Stworzyliśmy czworoboczne, tensegracyjne ciała o silnie zgeometryzowanych kształtach, przez które można się „przekopywać” [mine through – tłum.]. Oznaczało to, że można z nich było wydobywać informacje i coraz bardziej zapoznawać się z samą przestrzenią. Biorąc pod uwagę fakt, że owa kopalnia była wcześniej nazistowskim schronem, byliśmy świadomi, że nie będzie to przekopywanie się przez dobre wiadomości.
Dobrila Denegri: Po „Datamining Bodies” wykonałaś pracę z użyciem telefonów komórkowych, eksplorując formy międzyludzkiej komunikacji. Co stanowiło impuls dla tej pracy?
Victoria Vesna: Nazwałam tę pracę „Cellular Trans-Actions”. Można ją opisać jako rodzaj zbiorowego performance’u, który koncentrował się na kwestiach związanych z rzeczywistym czasem, przeszkodami w fizycznej przestrzeni i performatywnych aspektach codzienności. Zamiast prosić, by ludzie wyłączyli telefony, prosiliśmy ich, by je włączyli, wymieniali się numerami, rozmawiali ze sobą w tej samej przestrzeni – czy to będzie sala konferencyjna czy przestrzeń wystawiennicza. W ten sposób odkryłam interesujący fakt, że gdy większa grupa ludzi rozmawiała przez telefon, poza tym, że tworzyli duże zamieszanie, spowodowali załamanie się sieci telefonicznej. Inny ciekawy aspekt wyłaniający się z mojej pracy związanej z telefonami komórkowymi, satelitami i sieciami telefonicznymi dotyczy samego kształtu sieci, który przypomina strukturę pszczelich uli. Ma ona ową sześciokątną strukturę, a nasze miasta są właśnie taką niewidzianą, sześciokątną siecią rozczepione.
Dobrila Denegri: Sześciokątne struktury, pszczele ule, czworoboki i tensegracja… wszystko to prowadzi nas ku Buckministerowi Fullerowi. Jego prace i koncepcje splatają się na wiele sposobów w Twojej twórczości. Jak bliska Ci jest jego spuścizna?
Victoria Vesna: No cóż, na jednym z paneli dyskusyjnych miałam szczęście poznać jego córkę, Allegry Snyder Fuller, która zaznajomiła mnie z niesamowitym, pozostawionym przez niego archiwum. Byłam na stypendium pobytowym dla artystów i miałam zaszczyt oglądać jego niepublikowane prace, pisma, bibliotekę, „Chronofiles”. Miał obsesję, by „katalogować” samego siebie, co już samo w sobie było dla mnie interesujące.
Dobrila Denegri: Buckminister Fuller nadal jest bardzo inspirującą postacią, zarówno ze względu na jego twórczość, jak i naprawdę wizjonerskie i niekonwencjonalne koncepcje. Jest jeden cytat, który z łatwością można skojarzyć z tym, czym się zajmujesz, a idzie on tak: „Im bardziej rozwija się nauka, tym bliższa staje się sztuce; im bardziej rozwija się szuka, tym bliższa staje się nauce”. Co w Fullerze wydaje Ci się szczególnie inspirujące i ważne dla Twojej własnej twórczości?
Victoria Vesna: Chciałabym odpowiedzieć, cytując myśl Buckminstera Fullera, którą uważam za prawdę absolutną i gwiazdę przewodnią mojej twórczości: „Wielka estetyka, która zainauguruje XXI wiek, będzie całkowicie niewidzialną jakością intelektualnej integralności. Integralności jednostki, która radzi sobie tylko z odkryciami naukowymi, integralności jednostki radzącej sobie z konceptualną artykulacją rozmaitych związków między wszystkimi zdarzeniami. Integralności jednostki odnoszącej się jedynie do eksperymentalnie pozyskiwanych informacji dotyczących niewidzianych zjawisk, a w końcu integralności wszystkich tych, którzy na rzecz ich męskich i żeńskich towarzyszy formułują zaawansowaną technologię, widzialnie w swoich umysłach i niewidzialnie, jedynie przy pomocy tego, co jest mierzalne tylko matematycznie”. Tak więc, jak widzisz, uwielbiam te sprawy! Kiedy badałam archiwa, zaglądałam do tych wszystkich niezrealizowanych projektów i zastanawiałam się, co to za szalone, obłąkane pomysły! I rzeczywiście, dlaczego mamy się godzić na to, że nasze mieszkania i domy muszą przybierać jedynie kwadratowe i prostokątne formy? A dlaczego nie miałyby być takie, jak nasze starodawne tipi i kopuły? Jakoś zupełnie zapomnieliśmy o okręgu i odseparowaliśmy się zarówno od natury, jak i od geometrii.