Świat mierzę nogami – chodzę. Wszystkie inne miary są pochodne. Chodząc, wytyczam drogi i nadaję im miarę. Miara to rytm. Wszystkie drogi, miary i rytmy pulsują, współbrzmią, wpadają w dysonanse. To jest muzyka geometrii. Bo geometria to mierzenie ziemi.
Sprawy ludzkie, problemy społeczeństw, jednostkowa radość i ból są ważne – zwłaszcza w momencie, gdy je przeżywamy. Jednak rozpamiętywanie uniesień i tragedii jest sentymentalne – i pretensjonalne. Mieć pamięć nie musi znaczyć – żyć w pamięci. “Ludzkie sprawy” zbyt łatwo przekształcają się w patos. Uważam, że gdy nie jesteśmy już w stanie komuś bezpośrednio pomóc, lepiej jest wpaść w rytm własnych kroków.
Ważne jest, by umieć zdobyć się na odwagę i w decydującej chwili stanąć po stronie słabszych. Ważne jest też, by nigdy nie przekroczyć – nawet w najlepszej sprawie – granic dydaktyki, agitacji i propagandy.
Gdy oczekujesz czyjejś reakcji, mów tak, aby reakcja spełniła twoje oczekiwania. Bądź precyzyjny i daj jasny wykład. Gdy natomiast chcesz przekazać to co czujesz, o czym myślisz i jak myślisz – skup się właśnie na tym i nie zabiegaj o zrozumienie.
Świat jest taki, jaki jest. Nasz wpływ na jakość świata jest ograniczony. Nasz świat, mój świat – to fizyka geometrii przeciwstawiona psychice pamięci. Teoretycznie, wewnątrz tej sprzeczności zawiera się wegetacja, ewolucja, seks, polityka, miłość, przemoc, religia… Jednak fizyka, po prostu – sukcesją faktów – zmienia się “psyche”. W każdym przypadku ważny jest tylko akt przemiany.
Przywykło się uważać, że przeciwieństwem świadomego wyboru są bezwolność i przypadek. Sądzę jednak, że prawdziwym przeciwieństwem świadomej decyzji, aktu wyboru – jest ich sukcesja w czasie. Historia świadomych aktów, ich suma, nawet gdy świadczyć się wydają o czyjejś żelaznej w postępowaniu konsekwencji (albo właśnie wtedy – jeżeli rozpatrujemy jako ciągłość minionych zdarzeń), to dokładna – semantyczna i etyczna – odwrotność aktu pojedynczego.
“- Gdy ja używam jakiegoś słowa – powiedział Humpty Dumpty z przekąsem – oznacza ono dokładnie to, co mu każę oznaczać… ni mniej ni więcej.
– Pozostaje pytanie – powiedziała Alicja – czy potrafisz nadawać słowom tak wiele rozmaitych znaczeń?
– Pozostaje pytanie – powiedział Humpty Dumpty – kto ma być panem… to wszystko.”
Lewis Carroll “O tym, co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra” w przekładzie M. Słomczyńskiego
Jestem sumą. W takim sensie nie do końca wiem, kim jestem, nie do końca wiem co robię. Stawiam pytania, stwarzam fakty i uważnie się przyglądam skutkom. Dokładam starań, by wszystko co robię skoncentrować i nadać temu kierunek. Drogowskazy i punkty koncentracji są jak skrzyżowania ulic. Były tu przed nami, ale to my nimi chodzimy.
Chodząc ulicami robimy kilka rzeczy równocześnie. Wyliczę tylko tych kilka, które wydały mi się ważne w momencie, gdy rozpocząłem szukanie sensu bezwiednego chodzenia. A więc, po pierwsze, chodzimy po powierzchni obrazu, który można zobaczyć z góry, z większej wysokości, z lotu ptaka. Chodzimy labiryntem planu miasta w skali jeden do jeden – trochę tak, jak widzimy muchę chodzącą po gazecie.
Po drugie, przesuwamy się względem szeregów budynków, które ograniczają, zawężają horyzont, prowadzą nas. Oglądamy je trochę tak, jak ogląda się pod światło naświetloną kliszę: od lewej do prawej, od prawej do lewej i zwrot, następny odcinek. Wszystkie odcinki można ułożyć w szereg równoległy do linii czasu. Po trzecie, wbijamy się w nieznaną przestrzeń. Każda dotychczas wiodąca nas ulica to korytarz w przestrzeni, częściowo znana, lecz potencjalnie niepoznawalna i nieskończona przestrzenna ciągłość.
Każda kolejna przecznica jest sztolnią, którą możemy wybrać i wyborem tym utorować, stworzyć. Wybierając każdą kolejną ulicę stwarzamy na nowo rzeźbę, czy może jej negatyw, tak jak stworzenie ziemne drążące w glebie korytarz. Po czwarte – toczymy się, ulice są tylko ramą, która jak rytm odmierza możliwość skręcania, są miarą regulującą i krępującą naturalną potrzebę ruchu. Być może – bez ulic – musiał bym wirować, pulsować, chodzić wkoło. Ulice ujmują biologię ruchów w porządek geometrii. Po piąte, dajemy się nieść, ulice – jak wcześniej już mówiłem – mają swoją nośność, same są powodem ruchu, wciągają w głąb, niosą, czy też nudzą i zmuszają do zmiany kierunku, do poszukiwania nowej używki. Zazwyczaj narkotyki sprzedawane są na rogach ulic.
“Operacja jest to przejście od jednego z członów szeregu form do następnego.
Operacja i szereg form to określenia równoważne.
Pytanie brzmi, czy przyjmowana zazwyczaj niewielka liczba podstawowych operacji wystarczy do uzyskania wszystkich możliwych operacji.
Wydaje się, że musi tak być.
Można również zapytać, czy za pomocą owych podstawowych operacji można przejść od dowolnego wyrażenia do dowolnego wyrażenia pokrewnego.”
cytat z Dzienników Ludwiga Wittgensteina (odnośnie strategii)