Wychodząc od Marii, z jej budowanego ze starych cegieł domu, skręciłem w zacienioną uliczkę południowego miasta. Tam, w rodzaju alkowy, ludzie ustawiali się w kolejce na spotkanie z papieżem. Nigdy nie miałem okazji spotkać papieża osobiście, dlatego postanowiłem skorzystać z sytuacji i przystanąłem. Przechodząc dwa metry obok niego ustawiłem się w kolejce. Każdy mógł podejść tylko na chwilę. Można było zaledwie uklęknąć i pocałować go w rękę. Podszedłem zamaszyście ale na klęcząco i spytałem: „czy teraz jest już spokój? Czy jest spokój?”. Papież nic nie odpowiedział. Był dość ciemny, ubrany cały na czarno. Zresztą ktoś mnie już ciągnął za ramię i musiałem oddać swoją kolejkę. Papież na odchodne jednak odpowiedział: „dbaj o siebie”, czy raczej: „więcej troszcz się o siebie”.
2 comments
Przywodzi mi na myśl abstrakcyjne sny… choć papieża w nich jeszcze nie spotkałem… Puenta chyba bardzo uniwersalna i jakże ponadczasowa.
Szczerze, to chyba nie rozumiem puenty – jesli takowa byla w zamysle?
Przyszlo mi do glowy skojarzenie typu: Twoje pytanie to stan ogolnego niepokoju i leku przed nieznanym zagrozeniem (zlem?). Natomiast odpowiedz osoby-papieza to medrczyna rada, zeby pielegnowac siebie a bedzie (po troszku) lepiej dookola?
Jak to zfajczylem fantastyczno-nielogicznie to sorry!!
Comments are closed.